Mark Cuban, czyli człowiek, który ozłocił nie tylko Gortata

51-letni właściciel Dallas Mavericks wystąpił w kreskówce ?The Simpsons?, inwestował w sedesy nowej generacji, zapłacił NBA 1,6 mln dol. kar, a teraz chce dać Marcinowi Gortatowi 34 mln za pięć lat gry.

Jedyny Polak w NBA - skuszony wielkimi pieniędzmi, szansą na co najmniej 20 minut w meczu i siłą zespołu (Mavericks chcą się liczyć w walce o tytuł) - zagra jednak dla Cubana tylko wtedy, jeśli oferty z Dallas nie wyrówna jego dotychczasowy klub Orlando Magic. Wszystko wyjaśni się w środę.

Uzgadniając kontrakt z Polakiem, Cuban zaprosił go do swojej posiadłości wartej 13 mln dol. W 2000 roku, zanim podpisał umowę z Dennisem Rodmanem, pozwolił mu mieszkać u siebie przez tydzień.

Cuban to Rodman wśród właścicieli klubów NBA. Większość z nich rzadko pojawia się na meczach - Cuban jest na każdym, na wyjazdowe lata gulfstreamem V za 40 mln. Transakcja trafiła do Księgi Guinnessa jako najwyższa w handlu elektronicznym.

Cuban siada tuż przy parkiecie. Zamiast garnituru zakłada zwykły T-shirt, najlepiej z hasłem prowokującym rywali. Krzyczy, triumfalnie wywija pięścią. Po wygranych potrafi wydać kilka tysięcy dolarów na drinki dla kibiców, a impresje opisuje w swoim blogu (blogmavericks.com), który ma 2 mln odsłon miesięcznie.

To mniej więcej tyle, ile dolarów wydał Cuban na kary, jakie nakłada na niego NBA. Krzyczy na graczy, którzy poturbowali jego zawodników. Krytykuje rywali, którzy symulują faule. Koszykarzy Denver Nuggets, którzy wyeliminowali Mavericks w ostatnim play-off, nazwał bandytami, a przechodząc obok matki Kenyona Martina, dodał: - To dotyczy także twojego syna.

- Mark tak samo jak koszykarze musi się nauczyć kontrolować się. Nie może przez cały mecz wrzeszczeć na rywali, na sędziów, siedząc przy naszej ławce. Nam takie zachowanie nie pomaga - skrytykował kiedyś właściciela gwiazdor Mavericks Dirk Nowitzki. Nic to nie dało.

Zdarzyło mu się wejść na parkiet i wykrzyczeć pretensje wprost do ucha arbitrów. Kiedy w 2002 roku o szefie sędziów NBA powiedział, że "nie potrafiłby zarządzać nawet Diary Queen", oburzeni byli także kierownicy wspomnianej restauracji. Cuban w geście skruchy przepracował u nich jeden dzień jako sprzedawca. W Diary Queen zabrakło lodów, bo oglądać miliardera w nietypowej roli chciało ponad tysiąc osób.

NBA wlepiła mu wówczas rekordową karę - 500 tys. dol. Cuban drugie tyle wpłacił na cel charytatywny. To jego zasada.

Fortuna Cubana warta jest 2,3 mld dol. We wczesnych latach 70. nastoletni Mark sprzedawał torebki na śmieci i mleko w proszku, a kiedy w jego rodzinnym Pittsburghu zastrajkowali wydawcy prasy, kolportował gazety, które przywoził z Cleveland.

Udzielał lekcji tańca dyskotekowego, kolekcjonował, a potem sprzedawał znaczki, pierwszy rok uniwersytetu opłacił z pieniędzy zarobionych na łańcuszku szczęścia. W trakcie studiów otworzył pub.

Wielkie biznesy zaczął po przeprowadzce do Dallas, gdzie na początku lat 80. założył firmę komputerową. Sprzedał ją w 1991 roku i w wieku 33 lat został milionerem.

Potem inwestował z wizjonerskim zapałem w radio internetowe, telewizje wysokiej rozdzielczości, a nawet podgrzewane sedesy nowej generacji. Wspierał produkcje filmowe, w kreskówce "The Simpsons" podkładał głos do własnej postaci, wziął udział w amerykańskim "Tańcu z gwiazdami".

Płacił na kampanie wyborcze republikanów i demokratów. Założył stronę internetową, która monitoruje podejrzane interesy rządu, ale w zeszłym roku Komisja Papierów Wartościowych to jego oskarżyła o wykorzystywanie poufnych informacji do transakcji giełdowych.

Ostatnio postanowił dać szansę internautom z pomysłami - zachęcił czytelników swojego blogu do prezentowania biznesplanów i obiecał, że najciekawsze wesprze kilkudziesięcioma tysiącami dolarów.

Sam w 2000 roku dał szansę Dallas Mavericks - klubowi, któremu w latach 90. zdarzyło się wygrać zaledwie 24 mecze przez dwa sezony. Kupił pośmiewisko NBA za 285 mln i w kilka lat przeobraził w kandydata do mistrzostwa.

Miał szczęście, że trafił na doświadczonego Dona Nelsona, który miał już obiecujący trzon zespołu z Dirkiem Nowitzkim i Stevem Nashem na czele. Trener nie bał się transferów, w których barwy zmieniało po kilku zawodników, właściciel płacił im wysokie pensje bez mrugnięcia okiem, a ofensywnie grający zespół robił postępy. Nash odszedł do Phoenix Suns, Nelson zrezygnował, ale Mavericks - już z młodym trenerem Averym Johnsonem - w 2006 roku dotarli do finału.

Prowadzili już z Miami Heat 2:0, a Cuban i władze Dallas planowali wielką fetę w mieście, w którym rządzą futboliści Cowboys. W meczu nr 3 Mavericks mieli wysoką przewagę w końcówce, ale przegrali. A potem trzy kolejne porażki i mistrzostwo zdobyli Heat. W następnym sezonie Mavericks wygrali aż 67 meczów, lecz w play-off doznali upokorzenia, przegrywając już w I rundzie z Golden State Warriors.

Rozpoczęła się przebudowa. Kosztowna - za miniony sezon Cuban musi wpłacić do ligi aż 23 mln za przekroczenie limitu pensji koszykarzy. Mavericks są najbardziej rozrzutnym klubem NBA, a ofensywa transferowa w ostatnich tygodniach narazi ich na jeszcze większe wydatki.

Gortatowi Cuban zaproponował 34 mln za pięć lat. - Nigdy nie podejmuję decyzji biznesowych pod wpływem emocji. Ta zasada dotyczy też zatrudnienia Gortata - mówi właściciel klubu.

Gortat, nawet jeśli dla Cubana grać nie będzie, zapamięta, że gwarantowane pieniądze, jakie zarobi do 2014 roku, jako pierwszy zaproponował mu miliarder, którego dziadkowie mieli na nazwisko Chabenisky i pochodzili z Europy Wschodniej.

Dallas Cubana

Podczas dziewięciu sezonów Cubana Mavericks wygrali 69 proc. spotkań (bilans 508-203), za każdym razem grając w play-off. W latach 1980-2000 drużyna z Dallas zwyciężyła w 40 proc. meczów (644-964), a do play-off awansowała tylko sześciokrotnie.

Gortat zdołowany - a jeśli Magic wyrównają ofertę?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.