Gortat: Niech mój sukces pomoże koszykówce

Marcin Gortat, który wziął udział w turnieju koszykówki ulicznej w Łodzi, zaznaczył że chciałby aby jego sukces pomógł polskiej koszykówce. - Dlatego nie pojechałem tak jak moi koledzy na wakacje, by wygrzewać się w słońcu, ale zdecydowałem się na 20-godzinny lot, żeby promować basket w swoim rodzinnym mieście - powiedział koszykarz wysłannikowi Sport.pl

Zawodnik Orlando Magic zaznaczył, że nie chodzi o popularność Marcina Gortata, ale o to żeby marketingowo skorzystała na jego sukcesie reprezentacja Polski. Koszykarz zaapelował do dziennikarzy, aby wykorzystać dobry moment i promować tę dyscyplinę przed zbliżającymi się Mistrzostwami Europy w naszym kraju.

Taki też cel ma impreza odbywająca się przed nową halą sportową w Łodzi, której Gortat jest specjalnym gościem. II Turniej Koszykówki Ulicznej "Reebok Outline Basketball Battle" odbywa się pod hasłem "Powrót wielkiej koszykówki do Łodzi". W hali na ulicy Bandurskiego odbędą się mecze rundy kwalifikacyjnej wrześniowych mistrzostw.

Koszykarz opowiadał o zakończonym sezonie w lidze NBA, w którym z Orlando dotarł aż do wielkiego finału z Lakers. Przyznał, że po przybiciu LeBrona Jamesa do tablicy w finale Konferencji Zachodniej, dostal około 30 esemesów z gratulacjami. Nikt wówczas nie pisał o zwycięstwie nad Cleveland Cavaliers, ale właśnie o tym bloku. - Spojrzałem mu wtedy głęboko w oczy i pomyślałem sobie: Ooo... pewnie ty teraz nade mną "zadunkujesz" - wyznał Gortat. Dodał także, że LeBron nie pamięta już pewnie nawet jego imienia.

Jeszcze większe emocje przeżył Polak po pierwszym double-double z Philadelphią w pierwszej rundzie Play-Off. - Pod prysznicem pociekły mi wtedy łzy szczęścia, że zamknąłem tym usta wielu osobom które we mnie nie wierzyły i że udowodniłem, iż nadaję się do gry w NBA - powiedział Gortat.

Bezcenna dla zawodnika była również satysfakcja po wyeliminowaniu Boston Celtics w drugiej rundzie po uciszeniu dziennikarzy, którzy wmawiali, że Orlando są słabsi od mistrzów NBA i nigdy nie stworzą prawdziwej drużyny.

Zapytany, czy jest przygotowany na "Gortatomanię", powiedział że czuje się bardziej popularny niż kiedyś. - Kilka lat temu dojście z domu na siłownię zajmowało mi minutę, a teraz około 30, gdyż tak dużo osób prosiło mnie o autografy. Nawet sąsiadka z psem, z którą nie zamieniłem zdania przez kilkanaście lat, chciała sobie ze mną zrobić zdjęcie - wyznaje Polak.

W programie imprezy znajdują się konkursy wsadów piłki do kosza i rzutów za trzy punkty. Gortat ma wziąć udział w tym drugim, a podczas konkursu wsadów zasiądzie w jury. Być może zagra też w meczu pokazowym, ale co do tego nie ma jeszcze pewności, bo nie może on doznać kontuzji. - Na pewno jednak da pokaz swoich umiejętności - mówi Mariusz Łysio, jeden z organizatorów turnieju.

Więcej o Marcinie Gortacie - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA