Wygrana Magic po dogrywce! Finał NBA o krok

Ten mecz wyglądał tak, jakby miał trwać wiecznie, ale ostatecznie zakończył się zwycięstwem Orlando Magic 116:114 po dogrywce. Cleveland Cavaliers mieli szansę na wygraną, ale LeBron James tym razem spudłował w ostatniej sekundzie.

Zobacz wygraną Magic na Zczuba.tv  ?

Po rzucie wolnym Rasharda Lewisa na 3,2 sekundy przed końcem Cavaliers nie mogli wziąć już czasu - James przebiegł przez linię środkową i oddał rzut z dziewięciu metrów. Ale nie było powtórki z meczu nr 2, kiedy LeBron, z trochę lepszej pozycji, dał Cavaliers zwycięstwo 96:95. Tym razem spudłował. Magic o krok od finału NBA! Dlaczego wygrywają z faworyzowanymi Cavs?

W finale Konferencji Wschodniej Magic prowadzą zatem 3:1 i finał NBA mają na wyciągnięcie ręki - w historii play-off aż 95 proc. zespołów, które prowadziły 3:1, wygrywało całą serię. Kolejny mecz odbędzie się w czwartek w Cleveland.

Mecz nr 4 miał tyle punktów zwrotnych, a gwiazdy obu zespołów wykonały tyle - wydawałoby się - kluczowych akcji, że aż trudno je zrelacjonować. Ostateczna rozgrywka rozpoczęła się minutę przed końcem czwartej kwarty, kiedy James wyprowadził gości na prowadzenie 98:97. Kolejne ataki z obu stron były nieudane i Magic znaleźli się pod wielką presją.

Trener Stan Van Gundy dwukrotnie brał czas na 6,4 sekundy przed końcem. W końcu piłkę blisko narożnika boiska dostał Lewis. Odwrócił się bez kozła i od razu rzucił za trzy. Trafił! Magic wygrywali 100:98. Pozostawało 4,1 sekundy.

Piłka trafiła oczywiście do Jamesa, którego przy próbie wejścia pod kosz sfaulował Mickael Pietrus. Pół sekundy przed końcem "King James" wykorzystał pierwszy rzut wolny. Przy drugim piłka zatrzymała się na ułamek sekundy na przedniej obręczy i... wtoczyła się do kosza. Dogrywka.

W niej znakomicie zagrał Dwight Howard, który wykorzystał fakt, że problemy z faulami miał pilnujący go Anderson Varejao - środkowy Magic w ciągu pięciu minut zdobył 10 z 16 punktów drużyny. Kończył akcje wsadami, rzutami spod kosza i wykorzystał nawet oba rzuty wolne. Howard słabo rzuca z linii, ale we wtorek trafił aż siedem z dziewięciu prób.

Po dobitce Howarda Magic prowadzili już 111:105, jednak James szybko zdobył cztery punkty. 6,4 sekundy przed końcem było 115:111 dla gospodarzy, ale gwiazdor Cavaliers po podobnym manewrze jak Lewis trafił za trzy. Faulowany Lewis wykorzystał tylko jeden rzut wolny, ale ostatnia próba Jamesa była chybiona.

LeBron zdobył aż 44 punkty (13/29 z gry), miał 12 zbiórek i siedem asyst, ale popełnił także osiem strat. Aż sześć z nich miało miejsce w ostatnich 11 minutach spotkania. James całą drugą połowę grał bez odpoczynku (tak jak Howard) i momentami brakowało mu sił. Podawał w aut, kozłował w nogę, z dystansu nie trafiał nawet w obręcz. Zapowiadana pomoc od kolegów nadeszła, ale tylko w pierwszej połowie - świetnie grał wówczas Mo Williams, z dystansu wstrzelił się rezerwowy Daniel Gibson, kilka punktów dodał Zydrunas Ilgauskas. Ale w decydujących momentach wszystko znów zależało tylko od Jamesa.

Za to Magic wyciągnęli z rękawa nowe atuty. Nie należał do nich Marcin Gortat, który w ciągu czterech minut drugiej kwarty zdobył dwa punkty (ładny wsad po podaniu Pietrusa) i miał cztery zbiórki. Punkty Polaka dały Magic prowadzenie 43:35, ale potem Cavaliers zdobyli 12 punktów z rzędu. Gortat opuścił parkiet w trakcie tej serii.

Cavaliers prowadzili, a Magic mieli kłopoty. Howard po świetnej pierwszej kwarcie (11 punktów), był niewidoczny. Lewis pierwsze punkty rzucił dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy. Hedo Turkoglu grał nierówno.

Ale w trzeciej kwarcie znakomicie zagrał Rafer Alston! Rozgrywający Magic zdobył aż 15 z 28 punktów swojego zespołu. Trafiał za trzy niezależnie od tego, czy pilnował go James, czy ktoś inny. Alston utrzymał gospodarzy w grze - gdyby nie jego trafienia, Magic mieliby bardzo duże straty, bo grali źle. Brakowało entuzjazmu, konsekwencji, sportowej złości.

Jeszcze trzy minuty przed końcem trzeciej kwarty Cavaliers prowadzili 77:71 po trójce Jamesa. Ale na początku ostatniej części Magic przypomnieli o swoim największym atucie w sezonie zasadniczym - rzutach z dystansu. Trafiali Pietrus, Alston, Courtney Lee i osiem minut przed końcem gospodarze wygrywali już 91:83. W sumie Magic trafili aż 17 rzutów za trzy (na 38 oddanych) - to ich rekord w play-off w historii klubu. Do absolutnego rekordu NBA, ustanowionego zresztą w styczniu przez zespół z Orlando, zabrakło sześciu trafień.

Magic mieli solidne prowadzenie, a James zaczął festiwal strat. Ale nie na długo! Fantastyczny wsad lidera gości dał im nadzieję, kilka rzutów trafił Delonte West i był remis 97:97. Potem James dał Cavaliers minimalne prowadzenie i zaczęły się emocje, których końca nie było widać...

Ostatecznie triumfowali Magic, a ich najlepszym strzelcem był Howard (27 punktów, 14 zbiórek, cztery asysty). 26 punktów dodał Alston, a po 17 Lewis i Pietrus (kolejny świetny mecz z ławki). Rezerwowi Magic ograli swoich odpowiedników po stronie Cavaliers 26:14.

Orlando Magic - Cleveland Cavaliers 116:114 po dogrywce. Kwarty: 21:25, 29:33, 28:21, 22:21. Dogrywka: 16:14. Magic: Howard 27, Alston 26 (6), Lewis 17 (2), Turkoglu 15 (2), Lee 5 (1) oraz Pietrus 17 (5), Johnson 7 (1), Gortat 2, Battie 0. Cavaliers: James 44 (4), Williams 18, West 17, Ilgauskas 12, Varejao 9 oraz Gibson 8 (2), Wallace 4, Szczerbiak 2, Smith 0. Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 3:1. Kolejny mecz w czwartek w Cleveland.

Magicy Gortata w finale NBA kosztem Kawalerzystów wielkiego LeBrona?

Eksperci chwalą Gortata. ''Dał Orlando kopa'' - czytaj tutaj >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.