NBA: Gortat coraz ważniejszy w Orlando Magic

Przełomowy mecz Marcina Gortata? Orlando Magic wygrali 86:79 na wyjeździe z mistrzami NBA Boston Celtics, a Polak po raz pierwszy grał obok Dwighta Howarda.

Wygrana zespołu z Orlando w hali obrońców tytułu ma duże znaczenie nawet pomimo tego, że Celtics zagrali bez dwóch bardzo ważnych zawodników Kevina Garnetta i Rajona Rondo. "Nie zapominajcie o Orlando Magic w wyścigu o pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej" - napisała agencja AP. - To wielka wygrana, która pozwoliła nam zobaczyć gdzie jesteśmy przed play-off - powiedział skrzydłowy Magic Hedo Turkoglu. - Celtics to nie tylko drużyna, którą chcemy dogonić. My chcemy z nimi wygrać. W jakim stopniu sukcesy Magic to zasługa Gortata

Magic z bilansem 46-16 są na trzecim miejscu na wschodzie. Wyprzedzają ich Cleveland Cavaliers (49-13) i Celtics (49-15).

Zwycięstwo w hali mistrzów może być przełomem dla Magic, ale i dla Gortata. 25-letni Polak przeciwko Celtics zagrał aż przez 23 minuty. Aż, bo w tym sezonie dłużej był na parkiecie tylko w grudniowych spotkaniach z Utah Jazz i Golden State Warriors - w obu brakowało jednak Howarda, który jest liderem drużyny z Florydy. Na dodatek w niedzielę Gortat, po raz pierwszy od początku trwającej drugi sezon kariery w NBA, grał właśnie obok gwiazdy Magic.

To istotne, bo w ostatnich tygodniach sytuacja Polaka była jasna - trener Stan van Gundy sięgał po niego tylko wtedy, kiedy Howard miał kłopoty z faulami lub potrzebował odpoczynku, ewentualnie w końcówkach rozstrzygniętych spotkań. Gortat miał świadomość, że aby grać więcej, musi "przejąć" od weterana Tony'ego Battie minuty na pozycji rezerwowego wysokiego skrzydłowego. - Mam mniejsze doświadczenie niż on, ale wiem, że poradzę sobie na tej pozycji i w obronie, i w ataku. Myślę jednak, że trener nie ma do mnie całkowitego zaufania. A mógłby, bo w meczach przedsezonowych grałem z Howardem w jednej piątce i nie wyglądaliśmy źle - tłumaczył Gortat.

W niedzielę van Gundy mógł się przekonać, że jednoczesna gra Howarda i Gortata daje efekty - obaj koszykarze zaczęli drugą kwartę i w takim ustawieniu Magic powiększyli przewagę z siedmiu do 18 punktów.

Zaleta gry na dwóch wysokich widoczna była w akcji gdy Polak ściśle pilnował środkowego gospodarzy Kendricka Perkinsa, a czuwający za jego plecami Howard skoczył w tempo i idealnie zablokował rzut rywala. Magic wyprowadzili kontrę, którą wsadem zakończył Howard. Obrońców absorbował wówczas Gortat, który pod koszem rywali znalazł się jako pierwszy ze swojej drużyny.

Wysocy Magic współpracowali też w ataku - Gortat miał asystę do Howarda, a potem dobijał rzut po jego niecelnej próbie. W sumie Polak miał sześć punktów, pięć zbiórek i dwa bloki. Howard uzbierał 18 punktów i 15 zbiórek. Ale to Polak był najlepszy w zespole, jeśli chodzi o wynik podczas jego pobytu na parkiecie - w dwóch epizodach Gortata Magic zdobyli 13 punktów więcej niż rywale.

Niedzielny mecz był 43. występem Gortata w tym sezonie. Polak zdobywa średnio po 3,1 punktu, ma 4 zbiórki i 0,9 bloku na mecz w ciągu 11 minut gry. Ale w czterech ostatnich, zwycięskich spotkaniach Gortat gra po 16,5 minuty - ma 6 punktów, 5,3 zbiórki i 1 blok.

Specjalny serwis o Marcinie Gortacie na Sport.pl - czytaj tutaj

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.