Wielki mecz Gortata. Przeczytaj relację ?
Polski środkowy miał rozczarowujący początek sezonu, bo rzadko dostawał szansę gry. Rolę pierwszego zmiennika Dwighta Howarda dostał weteran Tony Battie. Ale w piątek trener Magic Stan Van Gundy zaufał Polakowi. Nie może żałować.
Marcin Gortat: Cieszę się, ale nie jest to jakieś wielkie dokonanie. Byłoby lepiej, gdybym został pierwszym, który zdobył tysiąc punktów w NBA - to byłby sukces! Gra w pierwszej piątce to taki malutki sukcesik, ale kolejny po zeszłorocznym play-off, w którym też debiutowałem
- Zgadza się, ale w NBA nauczyłem się, że w jeden dzień bardzo wiele może się zmienić - z ostatniego krzesła ławki rezerwowych można nagle stać się zawodnikiem pierwszoplanowym. Oczywiście, Dwight jak tylko wyzdrowieje, to wraca do pierwszej piątki, ale cieszę się, że trener się do mnie przekonał.
- Nie było łatwo, ale nie miałem nic do stracenia. Chciałem pomóc zespołowi w ataku i w obronie. Szkoda, że nie wygraliśmy, ale w końcówce popełniliśmy jeden głupi błąd.
- Po prostu mecz mi wyszedł. Zagrałem w miarę pozytywnie - grałem spokojnie, trener nie narzucił mi żadnych konkretnych zadań. Miałem wyjść i grać. Gdybyśmy wygrali, to pewnie byłbym pierwszoplanową postacią wymienianą w komentarzach.
- Ha, ha! Nie, po prostu byłem zmęczony i chciałem dłużej powisieć na obręczy, żeby złapać oddech.
- Z Ewingiem na temat meczu nie rozmawiałem, ale Malone był bardzo zadowolony z mojej postawy, cieszył się, że dałem dobrą zmianę. Myślę, że przede mną jeszcze dużo dobrych występów i takim, jak ten w Phoenix nie ma się co zadowalać.
- Akurat teraz pierwszą osobą, która to skomentowała był Hedo Turkoglu. Powiedział, że aby zdobyć 100 punktów w NBA nie będę potrzebował tak dużo czasu.
- Zależy jakiego treningu i z kim. Rok ćwiczeń z Dwightem Howardem, który na treningu gra jeszcze bardziej twardo niż na meczu i pod okiem takiego trenera jak Stan van Gundy, daje więcej niż pół godziny na parkiecie w meczu. Ja wybrałbym rok treningu.
- Niczego nie dostanę za darmo. Będę musiał ciężko na to pracować i na pewno to zrobię. Ostatnie mecze nauczyły mnie wiele - tego, że trzeba być jeszcze bardziej spragnionym gry, ale także pokory. Siedząc na ławce łatwo jest powiedzieć wiele rzeczy - wykonać to na boisku jest o wiele trudniej. Od trenera niczego nie oczekuję, ale byłoby miło, gdybym grał.
- Żadnych rozmów na ten temat jeszcze nie było, ale powoli chodzi mi to po głowie. I nie tylko mi, bo już kilka osób się mnie o to pytało. Na razie staram się jednak koncentrować na koszykówce - na meczach i treningach.
- Takiego zaszczytu na pewno nie dostąpię. Zresztą nawet nie wiem, czy bym chciał - wolę ten czas poświęcić na treningi indywidualne. Muszę być realistą - aby wygrywać takie konkursy w NBA, trzeba mieć o wiele większe umiejętności.