Play-off NBA. Raptors trudnym rywalem dla Gortata i Wizards

Washington Wizards nie są faworytem rywalizacji o drugą rundę play-off z Toronto Raptors. A po komentarzach Paula Pierce'a rywale czują, że mają ?coś? do udowodnienia - pisze dziennikarz Sport.pl Michał Owczarek. Pierwszy mecz w parze Toronto Raptors - Washington Wizards w sobotę o godz. 18.30 polskiego czasu.

Jeszcze na początku tygodnia wydawało się, że dojdzie do powtórki z zeszłorocznego play-off i starcia z Chicago Bulls. Nic z tego. Po porażce Toronto Raptors z Boston Celtics i dwóch wygranych z Bulls to kanadyjska drużyna w play-off będzie rywalem Wizards.

Patrząc na historię ostatnich spotkań obu zespołów, powodów do optymizmu nie jest zbyt wiele. W tym sezonie Raptors wygrali wszystkie trzy bezpośrednie starcia (dwa razy po zaciętych końcówkach), w dwóch ostatnich sezonach Wizards wyrwali jedną wygraną (na siedem meczów).

Sezon dla obu drużyn układał się podobnie. Raptors i Wizards mieli piorunujące pierwsze dwa miesiące sezonu, szybko osiągnęli przewagę nad rywalami na Wschodzie, ale od stycznia obie ekipy cieniują. Wizards wygrali 24 z 51 ostatnich meczów, Raptors 25 z 50. Oglądanie ich spotkań w ostatnich tygodniach do przyjemności nie należało.

W play-offowej serii ciekawe będą starcia rozgrywających (Lowry kontra Wall), rzucających (DeRozan - Beal) oraz pod koszem, gdzie Marcin Gortat będzie siłował się z litewskim olbrzymem Jonasem Valanciunasem. Po stronie atutów Raptors jest na pewno bardziej zbilansowany atak. Rozciąganie defensywy Wizards przez mobilnych i rzucających za trzy skrzydłowych było kluczem do wygranych w tym sezonie, w meczach z Wizards Raptors świetnie trafiali z dystansu (42 procent skuteczności). Wizards za wirtuozów ataku w NBA nie uchodzą, swoich przewag będą szukać w obronie.

- Nie wiodło nam się najlepiej przeciwko nim, ale oni nie mają tego "czegoś", co sprawia, że się martwisz - powiedział w wywiadzie dla ESPN Paul Pierce i rozpętał miniburzę.

- Niech się modli, żeby nie dowiedział się, co to jest to "coś" - wypalił Dwane Casey, trener Raptors.

W Toronto na Pierce'a są cięci, bo przed rokiem doświadczony skrzydłowy jako gracz Brooklyn Nets w decydującym meczu numer siedem miał kluczową akcję, która wyeliminowała Raptors z play-off - zablokował rzut na zwycięstwo Kyle'a Lowry'ego. Teraz Raptors mają szansę, by "coś" Pierce'owi udowodnić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.