Marcin Gortat o braku transferu: Nie jestem tym, który lubi uciekać

- Nie jestem, nigdy nie byłem zawodnikiem, który lubił uciekać z tonącego okrętu. Ale nie powiedziałbym prawdy, gdybym stwierdził, że nie chciałbym grać w Bostonie lub Oklahoma City - mówi Sport.pl Marcin Gortat.

W czwartek wieczorem polskiego czasu w NBA zamknęło się okno transferowe. Polak, mimo plotek o wymianach między Phoenix Suns, a Boston Celtics, Atlanta Hawks, Utah Jazz czy Oklahoma City Thunder, zostaje w Arizonie. Jak 29-letni środkowy komentuje brak wymiany ze swoim udziałem?

- Prawda jest taka, że w tej chwili niełatwo było dokonać transferu takiego zawodnika jak ja. Mój kontrakt, wcale nie wysoki, jak na środkowego NBA, był niezłym kąskiem dla innych drużyn w połączeniu z moimi umiejętnościami, ale w tym sezonie gram bardzo słabo - mówi Gortat. - Przyznaję, źle to wygląda, będę ostatnim, który powie, że jest inaczej. Słaba jest też drużyna, która nie ma stylu i wyników.

Suns z bilansem 18-37 zajmują ostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej, a Gortat, po przebudowie drużyny (przede wszystkim odejściu rozgrywającego Steve'a Nasha), gra gorzej niż w poprzednich rozgrywkach - jego średnia punktowa spadła z 15 do 11 punktów, a zbiórek z 10 do 8,5.

Czy żałuje, że nie został wymieniony? - Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie - mówi Gortat. - Nie jestem, nigdy nie byłem zawodnikiem, który lubił uciekać z tonącego okrętu. Ale nie powiedziałbym prawdy, gdybym stwierdził, że nie chciałbym grać w Bostonie lub Oklahoma City - przyznał koszykarz.

- W przyszłym roku sytuacja będzie zupełnie inna - to będzie mój ostatni rok kontraktu i Suns będą mieli świadomość, że jak nie wymienią mnie w lutym, to w lipcu będę mógł odejść, podpisać kontrakt z innym klubem, a oni nie dostaną za mnie nic. Ja liczę na to, że podpiszę w NBA jeszcze jeden, długoletni, wysoki kontrakt - dodał Gortat.

- Ale na razie skupiam się na tym, by grać lepiej i pomagać drużynie. To jest najważniejsze - zakończył środkowy Phoenix Suns.

Więcej o:
Copyright © Agora SA