Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony
Suns mieli pięć dni wolnego od ostatniego meczu, w tym czasie przeszli małą rewolucję. Z zespołem, który wygrał zaledwie 13 z 41 pierwszych meczów sezonu, odszedł trener Alvin Gentry, a drużynę przejął po nim Lindsey Hunter - niegdyś solidny rozgrywający, ale jako trener niemający żadnego doświadczenia.
Hunter zapowiedział, że postawi większy nacisk na obronę, postara się wprowadzić większą dyscyplinę. Zaczął od treningów, które są dłuższe i bardziej intensywne. Zespół pracował ciężko przez trzy dni poprzedzające starcie z Kings.- Robimy wszystko szybciej, dokładniej i z większą intensywnością. Zobaczymy, czy przyniesie to efekty - mówił Gortat.
Koszykarze Suns pokonali Kings pierwszym meczu z nowym trenerem, było to ich czwarte wyjazdowe zwycięstwo w sezonie, a zespół zrównał się bilansem z New Orleans Hornets (14-28).
Hunter odważniej rotował składem, częściej zmieniał zawodników i w końcówce przyniosło to efekt. Choć jego zespół przegrywał nawet 10 punktami w pierwszej połowie, po przerwie się przebudził. Suns doszli Kings na trzy punkty w końcówce trzeciej kwarty, a w ostatnich 12 minutach z rywalami rozprawili się Luis Scola i Michael Beasley. Argentyńczyk zdobył dziewięć ze swoich 21 punktów w ostatniej kwarcie, a Beasley 11 z 19, w tym serię pięciu punktów z rzędu. Gra gospodarzy kompletnie się posypała, a Suns skrzętnie to wykorzystali. Prowadzili już na dziewięć minut przed końcem meczu (85:84), a kolejne sześć minut wygrali 11:1, a w końcówce meczu nie roztrwonili dwucyfrowej przewagi.
21 punktów dla Suns zdobył Luis Scola, który w czwartej kwarcie wyłączył najgroźniejszego gracza Kings DeMarcusa Cousinsa. 19 punktów dorzucił Beasley, dla którego był to jeden z najlepszych meczów w sezonie. Rozgrywający Goran Dragić zakończył mecz z 12 punktami i 11 asystami.
Marcin Gortat zagrał 32 minuty, zdobył 12 punktów, miał cztery zbiórki i dwa bloki. Polaka nie było w czwartej kwarcie meczu na parkiecie, Hunter postawił pod koszem na zestaw Scola - Markieff Morris. Wcześniej Gortat trafił pięć z sześciu rzutów z gry (w tym dwa razy zapakował piłkę do kosza), wykorzystał oba rzuty wolne, ale miał sporo problemów z Cousinsem. Podkoszowy Kings zdobył 15 punktów i miał15 zbiórek, ale gdy w końcówce meczu zaczął go kryć Luis Scola, do kosza już nie trafił.
Suns, choć przegrali walkę o zbiórki 49:30, wykorzystali to, że rywale aż 24-krotnie tracili piłkę - po stratach rywali zdobyli aż 27 punktów.
Suns wiele czasu na radość ze zwycięstwa nie mają, bo już w czwartek czeka ich poważny sprawdzian. We własnej hali zagrają z czołową drużyną NBA - Los Angeles Clippers. Dwa dotychczasowe starcia z Clippers Suns przegrali wyraźnie.