NBA. Gortat z Heat niewidoczny

Bez Dwyane'a Wade'a i z przeziębionym LeBronem Jamesem mistrzowie NBA i tak dali sobie radę z Phoenix Suns. Heat zwyciężyli w Arizonie 97:88. Kolejny słaby mecz zagrał Marcin Gortat.

Nie masz z kim porozmawiać o koszykówce? Wejdź na forum Sport.pl!  ?

Polski środkowy na parkiecie spędził tylko 24 minuty (najmniej w sezonie), zdobył cztery punkty (2/5 z gry), miał sześć zbiórek (jedna w ataku), dwa przechwyty, blok oraz dwie straty. Gortat był mało agresywny - jako jedyny w Suns ani razu nie faulował, nie staną też na linii rzutów wolnych. W meczu oddał tylko pięć rzutów - najmniej w sezonie. Gortat zagrał o wiele gorzej niż w pierwszym meczu z Heat - 5 listopada miał 12 punktów i 13 zbiórek.

Gortat zaczął mecz źle, a później nie mógł się już odnaleźć - najpierw spudłował rzut po obrocie z lewej strony kosza, później nie trafił niekryty z sześciu metrów. W pierwszej kwarcie zdobył punkty spod obręczy po podaniu od Michaela Beasley, ale chwilę później w dwóch kolejnych akcjach popełnił błąd trzech sekund, co do tej pory niemal mu się nie zdarzało. Do kosza po raz drugi i ostatni w meczu trafił w trzeciej kwarcie, gdy po dwójkowej akcji z Goranem Dragiciem dostał piłkę pod samą obręczą i wpakował ją do kosza.

Od Polaka znów lepiej zagrał jego zmiennik 34-letni Jermaine O'Neal, który w trafił wszystkie rzuty z gry, zdobył 10 punktów i miał sześć zbiórek.

Najlepszym zawodnikiem Suns był rezerwowy skrzydłowy Markieff Morris, który zdobył 16 punktów, 14 dorzucił Shannon Brown, który także zaczął mecz na ławce.

Heat do zwycięstwa poprowadził duet LeBron James - Chris Bosh. James, który grał z ostrym przeziębieniem, zdobył 21 punktów, miał siedem zbiórek i trzy asysty, choć ani razu nie trafił do kosza w pierwszej kwarcie. Bosh zdobył 24 punkty (9/11 z gry) i miał dziewięć asyst. W meczu nie zagrał Dwyane Wade, który ma kontuzję stopy.

Suns znów zaczęli mecz ospale, spudłowali dziewięć rzutów na początku, a Heat prowadzili 9:0. Dzięki dobrej grze Beasley'a i Dragicia jeszcze w pierwszej kwarcie Suns odorbili straty, a na początku drugiej, gdy na parkiet wyszli zmiennicy, nawet wyszli na prowadzenie - po trójce Sebastiana Telfaira mieli dziewięć punktów zaliczki (44:35), ale Heat znów przycisnęli, w ostatnich pięć minut pierwszej połowy rzucili 18 punktów, Suns pozwolili na siedem i doprowadzili do remisu po 52.

W trzeciej kwarcie Heat kontynuowali swoją serie - po wsadzie Norrisa Cole'a odskoczyli nawet na 15 punktów (75:60), ale Suns znów dzięki rezerwowym wrócili do gry. Na początku czwartej kwarty po trójce Markieffa Morrisa Suns tracili już tylko punkt (77:76), a chwilę później był już remis po 79. Heat prowadzenia odebrać sobie jednak nie dali. Jeszcze dwie minuty przed końcem po wejściu Dragicia pod kosz było tylko 88:90, a w kolejnej akcji Beasley mógł wyrównać, ale piłka po jego rzucie wykręciła się z kosza. Heat końcówkę rozegrali po mistrzowsku - 43 sekundy przed końcem James wykorzystał zasłonę od Bosha, minął zwodem Gortata i zdobył punkty spod kosza.

Dla Suns była to siódma porażka w sezonie. Zespół Gortata z bilansem 4-7 zajmuje przedostatnie miejsce na zachodzie. Heat (bilans 8-3) są trzecią drużyną na wschodzie.

Kolejny mecz Phoenix Suns zagrają dopiero w środę, ich rywalami będą koszykarze Portland Trail Blazers.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.