Sezon NBA startuje we wtorek, ale Suns swój pierwszy mecz, z Golden State Warriors, rozegrają w środę. Co mówi przed rozgrywkami Gortat, który w poprzednim sezonie był najlepszym strzelcem (15,4 punktu na mecz) i zbierającym (10,0) zespołu?
Marcin Gortat: Gra u boku Steve'a była świetnym doświadczeniem, ale teraz, niestety, otwiera się nowy rozdział w mojej karierze. Trudniejszy, ale jestem przekonany, że dam sobie radę. Na pewno będę grał inaczej, choć może niekoniecznie tak nierówno, jak w meczach przedsezonowych, kiedy sprawdzaliśmy wiele wariantów gry. Myślę, że dopiero po 20, 30 spotkaniach będzie można powiedzieć, jak gram bez Nasha - czy zrobiłem krok do przodu, czy może nie i bez niego jestem słabszy. Będę się starał znajdować pozycje do rzutu bliżej kosza, spróbuję częściej podejmować indywidualne akcje, liczę też na wejścia kolegów pod obręcz i podania, które będę kończył.
- Rozumiem te pytania dziennikarzy, ale staram się odbierać je z dystansem. Czuję się jednak trochę niedoceniany, kiedy mówi się, że to Steve Nash stworzył Marcina Gortata, bo to jednak ja musiałem łapać piłki w tłoku, ja musiałem trafiać do kosza mimo obecności obrońców. To wcale nie takie łatwe, wielu zawodników, którzy z Nashem grało, nie miało takich osiągnięć. Nie wszystko, czego Steve dotknie, zamienia się w złoto.
- Zmieni się wszystko, bo nowy rozgrywający Goran Dragić jest innym zawodnikiem niż Steve. Myślę, że wiele akcji będziemy grali przez Luisa Scolę. Dwójkowych, w których ja uczestniczyłem, będzie mniej, a zwiększy się liczba zagrań indywidualnych, których ostatnio nie było.
- Różnie. Były sparingi, w których dużo zagrywek było ustawionych pode mnie, ale były też takie, w których byłem pomijany. Ale to dopiero początek, poczekajmy, aż sezon się rozegra, zobaczymy, jaką rolę odgrywam w ataku.