NBA. Byron Scott: Gortat zjadł nas żywcem

Marcin Gortat był jednym z najlepszych graczy na boisku w wygranym 108:83 meczu z Cleveland Cavaliers. Polak zdobył 22 punkty i dołożył 8 zbiórek. Pochwał doczekał się od samego Byrona Scotta, który od ubiegłego sezonu prowadzi Cleveland Cavaiers. - Zjadł na żywcem - powiedział trzykrotny mistrz NBA o Polaku.

Widziałeś mecz Gortata, a nie masz z kim podzielić się wrażeniami? Wejdź na forum Sport.pl! >

 

Marcin Gortat i Markieff Morris byli najskuteczniejszymi zawodnikami Suns w wygranym meczu z Cleveland Cavaliers. Cavs mieli drobne problemy kadrowe, jedynym nominalnym centrem w zespole, który pojawił się na parkiecie był Samardo Samuels, który jednak do czołowych podkoszowych ligi nie należy.

Marcin Gortat dominował pod koszem i za swoją grę doczekał się pochwał od trenera Cavaliers. A jest nim nie byle kto, bo sam Byron Scott, który jeszcze cztery lata temu został uznany najlepszym trenerem ligi. Scott jest jednak bardziej znany z występów w barwach Los Angeles Lakers pod koniec lat 80. U boku Magica Johnsona i Kareema Abdul-Jabbara sięgnął po trzy tytuły mistrzowskie.

- (Gortat) zjadł nas żywcem. Nie wiem, czy Tristan (Thompson) mało o nim wiedział, czy nie zdawał sobie sprawy, że to całkiem dobry zawodnik. Świetnie grał przez cały sezon, dziś też dobrze mu szło - powiedział o Polaku Byron Scott.

W pierwszej piątce mecz rozpoczął na pozycji środkowego Tristan Thompson, ale debiutantowi Cavaliers daleko jeszcze do statystyk Marcina Gortata. Niższy o 7 cm skrzydłowy zdobył w tym meczu 8 punktów i zebrał 7 zbiórek, fatalnie spisując się w obronie. Thompson i Samuels pozwolili Gortatowi na zdobycie 22 punktów w ciągu trzech kwart. Thompson był zupełnie bezradny w pierwszych minutach meczu, kiedy Gortat zdobył aż 10 punktów z rzędu.

- To był jeden z tych meczy, gdy naprawdę dobrze zaczynam. Trener dał mi szansę i muszę powiedzieć, że to działa. Jeśli jestem bardziej angażowany w ataku w pierwszej kwarcie, dalej też jestem bardzo skuteczny. Koledzy mnie widzieli i dostałem od nich kilka podań na czystą pozycję. Jedyne, co musiałem robić, to zakończyć akcję spod samego kosza.

- Myślę, że stawiamy dobre zasłony. Mamy Steve'a Nasha, który wychodzi z zasłony i stwarza dla wszystkich okazję do rzutu - to oczywiste, że jesteśmy dzięki temu lepsi. Cavaliers sobie nie radzili. Wysocy zawsze skakali w pierwsze tempo i mieliśmy otwartą drogę do kosza - powiedział po meczu Polak.

Dyskutuj z ludźmi, nie z nickami. Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.