Co naprawdę kocha Marcin Gortat?

Czy Marcin Gortat powinien postąpić tak, jak Tony Parker i - po opłaceniu z własnych pieniędzy ubezpieczenia - grać w walczącym o życie ŁKS Łódź pomagając mu i sportowo, i marketingowo, i organizacyjnie? Mógłby, ale wygląda na to, że Gortat ma inny pomysł na karierę - pisze Łukasz Cegliński z "Gazety Wyborczej" i Sport.pl.

Francuz Tony Parker, trzykrotny mistrz NBA z San Antonio Spurs, przynajmniej do stycznia planuje grać w Asvel Lyon-Villeurbanne. W amerykańskiej lidze trwa lokaut, można się spodziewać, że jej zawieszenie potrwa kilka miesięcy, może nawet cały sezon. W związku z tym Parker ubezpieczył się na trzy miesiące (250 tys. dolarów), uzgodnił skromniutką pensję (2 tys. dol. miesięcznie) i będzie pomagał drużynie, w którą zainwestował dwa lata temu. Będzie nie tylko jej koszykarzem, ale także dyrektorem sportowym.

- Chcę, by Asvel stał się jednym z największych klubów w Europie, chcę zbudować przy nim akademię dla młodych graczy - mówi 29-letni Francuz, który miał lukratywną propozycję gry w Chinach. - Kwestia pieniędzy nie była istotna - tłumaczy. - Gdyby mi na nich zależało, podpisałbym kontrakt w Chinach, czy w Barcelonie. Ale dla mnie najważniejsze było oddać Francji to wszystko, co od niej dostałem - zapowiada Parker, który miesiąc temu zdobył z Francją wicemistrzostwo Europy będąc najlepszym strzelcem turnieju na Litwie.

"Świetny gość z tego Parkera" - myślę sobie. A moje myśli szybko przeskakują na Marcina Gortata.

Gortata, który w ostatnich miesiącach bardzo dużo mówił. W maju o ŁKS w "Dzienniku Łódzkim" i radiowej Trójce: - Jest duża szansa, że zagram w ŁKS jesienią w czasie lokautu. [...] Niegłupim pomysłem byłoby zagranie sześciu-siedmiu meczów w ŁKS i utrzymanie go w ekstraklasie. Naprawdę chciałbym zrobić coś takiego.

W lipcu o reprezentacji: - Wystąpię na mistrzostwach Europy i z przyjemnością będę reprezentował Polskę. Drużyna przechodzi lekką zmianę pokoleniową, ale będzie w niej mnóstwo młodych, ciekawych graczy. Jestem tym podekscytowany, bo po raz pierwszy będę w kadrze zawodnikiem, który ma pomóc innym graczom. Wcześniej to ja uczyłem się od innych.

Gortat zaznaczał, że występy w tych drużynach są uzależnione od ubezpieczenia jego kontraktu w NBA, ale brzmiało to tak, jakby chodziło o formalność.

Podczas wakacji Gortat - lider reprezentacji i przyszła gwiazda ŁKS - kontynuował świetną inicjatywę, jaką są jego koszykarskie treningi dla dzieci w różnych miastach, otworzył Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Łodzi z klasami koszykarską, siatkarską i piłkarską. Gortat błyszczał też jeżdżąc po Polsce - w siedzibie Lexusa odebrał nowe auto, odwiedzał telewizje śniadaniowe i program "Kocham Cię Polsko", grał w tenisa podczas turnieju ATP w Sopocie, reklamował kosmetyki, pojechał tzw. zerówką w prologu Rajdu Polski, obejrzał walkę Adamka z Kliczko, wystąpił u Kuby Wojewódzkiego, pożegnał na boisku Andrzeja Plutę, kopał piłkę przed meczem ŁKS - Podbeskidzie, pojawił się na okładce "Men's Health"...

Reprezentacja? A tak, reprezentacja - w sierpniu, po zakończeniu promowania kosmetyków, Gortat przyjechał na tydzień na zgrupowanie w Legionowie, ale po tym, jak nie wyraził zgody na warunki ubezpieczenia kontraktu proponowane mu przez PZKosz, przygotowującą się do mistrzostw kadrę opuścił. Nie chciał ryzykować utraty całego kontraktu, choć ryzyko, że tak się stanie, było minimalne. - Wolę poświęcić pół roku i mieć gwarantowane pozostałe dwa lata kontraktu niż pokazać się na EuroBaskecie, który nie znaczy zbyt wiele - nie są to igrzyska, ani mistrzostwa świata, to zwykłe mistrzostwa Europy, na których będę mógł zagrać jeszcze kilka razy. EuroBasket nie jest w tej sytuacji dla mnie priorytetem - tłumaczył Gortat rezygnację z kadry.

Przyzwyczajeni do wielbienia koszykarza NBA gubiliśmy się w niuansach negocjacji między PZKosz, agentem Gortata i firmami ubezpieczeniowymi, podczas gdy inni mówili bez ogródek. - Myślę, że jeśli chciał grać, to powinien był załatwić to samemu, dogadać się z federacją i tyle. Słyszałem, że mówił, że chce przyjechać. Mogę mu powiedzieć, że opuszcza świetny turniej. W tym roku przyjechało mnóstwo znakomitych zawodników, gra wiele silnych drużyn, mógłby mieć bardzo dobre koszykarskie lato - powiedział o polskim środkowym Hedo Turkoglu, gwiazda reprezentacji Turcji i kolega Gortata z NBA, który był jednym z wielu koszykarzy amerykańskiej ligi na litewskim turnieju.

Po rozczarowującym epizodzie z reprezentacją, szybko zniknął też temat gry w ŁKS - Gortat kilka dni temu poleciał do USA nie czekając nawet, aż jego klub zainauguruje rozgrywki Tauron Basket Ligi. Jego klub, bo Gortat - podobnie jak Parker - rok temu zainwestował w ŁKS, któremu szefują jego przyjaciele z Łodzi.

Czy Gortat powinien postąpić tak, jak Parker i - po opłaceniu z własnych pieniędzy ubezpieczenia - grać w walczącym o życie ŁKS pomagając mu i sportowo, i marketingowo, i organizacyjnie? Odpowiedź nie jest łatwa, bo sytuacja Gortata jest inna niż Parkera - po pierwsze: Francuz w koszykówce osiągnął już niemal wszystko i zarobił dużo więcej niż Polak, który wciąż jest na dorobku. Gortat nie chce grać bez ubezpieczenia całego kontraktu, czyli około 20 mln dol. To pieniądze ogromne i niełatwe - w sensie finansowym - do ubezpieczenia.

Po drugie: Francja - w sensie sportowym - dała Parkerowi więcej niż Polska, niż ŁKS, dały Gortatowi. Parker w seniorskiej koszykówce debiutował bardzo wcześnie w paryskim Racingu, w Gortata uwierzono dopiero w Niemczech. Polak może nie odczuwać spłacenia długu wobec miasta i kraju w takim stopniu, w jakim czuje go Parker.

Po trzecie: liga francuska ma wyższy poziom niż Polska, Asvel - siedemnastokrotny mistrz Francji - zagra w tym sezonie także w Pucharze Europy. ŁKS jest tymczasem beniaminkiem TBL bez wielkich szans na zajęcie dobrego miejsca w tym sezonie.

Nie, Gortat nie musi postępować tak, jak Parker. Ale słuchając sentymentu i werwy, z jakimi mówi o Łodzi, chłonąc jego słowa o misji i byciu liderem, biorąc pod uwagę kilkanaście milionów dolarów, które środkowy Phoenix Suns zarobił w poprzednich latach, można byłoby się spodziewać, że Polak będzie szedł równolegle do Parkera. Że wystąpi w reprezentacji i - jeśli lokaut będzie trwał - zrobi wszystko, by przynajmniej kilka razy zagrać w swoim ŁKS. Tak, jak deklarował.

Gortat to świetny gość - jego otwarta osobowość, a przede wszystkim zaangażowanie w kampy i SMS, to w polskim sporcie coś wyjątkowego. W porównaniu z Parkerem wygląda jednak na to, że Gortat ma jednak inny pomysł na karierę, że promocja własnej osoby - tak efektywnie prowadzona w ostatnich miesiącach - bywa dla niego ważniejsza niż koszykówka. Jego prawo - promuje siebie (koszykówkę ostatnio mniej) dobrze, efekty powinny być wymierne, wielu sportowców mogłoby się od Gortata uczyć.

Ale to "Kocham Cię Polsko" delikatnie kłuje w oczy.

Copyright © Agora SA