Dla Rosjan był to niezwykle ważny mecz. Porażka dla mistrzów Europy sprzed dwóch lat oznaczała iluzoryczne szanse na awans do ćwierćfinału. Rosjanie dalecy są od formy z EuroBasketu w Hiszpanii, do Polski nie przyjechały największe gwiazdy (Kirilenko i Holden), a Chorwaci przez ekspertów uznawani byli za faworytów do medalu, ale na turnieju w Polsce koszykarze Jasmina Repesy grają zaskakująco słabo.
Rosjanie od początku grali twardo w obronie, a w ataku trafiali nieprawdopodobne rzuty. Pod koszem brylował środkowy Timofiej Mozgow, który mecz zakończył z 18. punktami i ośmioma zbiórkami. W końcówce to nie on, ale trafiający rzuty wolne Ponkraszow i Fridzon byli bohaterami Rosji.
Chorwaci podobnie jak w meczach pierwszej rundy grali słabo, z Rosją niemal przez cały mecz przegrywali, ale w końcówce czwartej kwarty zbliżyli się na trzy punkty, a nawet doprowadzili do remisu.
W ostatnich minutach meczu musieli radzić sobie bez swojego najlepszego zawodnika - Mario Kasuna (13 pkt., 6 zb.). W szóstej minucie czwartej kwarty po zbiórce Mozgow obracając się łokciem znokautował Kasuna. Chorwacki center padł na parkiet zalany krwią z rozciętego łuku brwiowego. Kasun na parkiet już nie wrócił, ale na kolejne mecze ma już być gotowy.
Na trzy sekundy przed końcem meczu przy czteropunktowym prowadzeniu Rosjan ważną trójkę trafił Popovic, ale faulowany Fridzon pewnie wykonał dwa rzuty wolne. Rzut ostatniej szansy Kusa nie trafił nawet w tablicę.
- Byłem bohaterem ostatnich sekund, bo to do mnie trener kazał podać piłkę. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, by dalej liczyć się w turnieju. To był bardzo trudny mecz dla nas, ale wierzyliśmy, że wygramy z Chorwatami - mówił po meczu Fridzon.
Rosja - Chorwacja 62:59. Kwarty: 16:16, 12:10, 14:16, 20:17. Rosja: Mozgow 18, Bykow 9, Fridzon 9, McCarty 9, Kurwanow 8, Ponkraszow 4, Monja 2, Zozulin 2, Worontsewicz 0. Chorwacja: Kasun 13, Planinic 12, Banic 11, Popovic 6, Ukic 6, Nicevic 3, Stojic 3, Vujcic 3, Kus 0, Prkacin 0.
