Polacy przegrali dwa pierwsze mecze z Gruzją i Czechami, w sobotę zagrają z Chorwacją (17.45, Polsat Sport). Ewentualna wygrana przedłuży ich niewielkie szanse na awans z grupy C.
Thomas Kelati: To, że nie gramy tak, jak graliśmy, zanim przyjechaliśmy do Słowenii. W sparingach byliśmy zespołem, czterech, pięciu, sześciu graczy zdobywało sporo punktów. Była pomoc w obronie, rozmowa, komunikacja. I dobrze się bawiliśmy - atmosfera była fajna. Ale przyjechaliśmy do Słowenii, zaczęliśmy grać z Gruzją i przestałem nas poznawać.
- W okresie przygotowawczym nie odczuwasz presji, a teraz ogląda nas każdy. Europa, świat. Presja jest wielka. Chcemy osiągnąć dobry wynik, bardzo nam na tym zależy, dla siebie, ale i dla kraju. Wszyscy wiedzą przecież, że polska koszykówka jest od dłuższego czasu na poziomie, który nie spełnia naszych oczekiwań. Ja bardzo chcę wygrać coś dla Polski, ale myślę, że ta presja skierowała nas w złą stronę.
- To ma związek z tym, co powiedziałem przed chwilą. Mniej presji, więcej luzu i zabawy. Maciek i Marcin nie muszą nikomu nic udowadniać i powinni o tym pamiętać. Powinni po prostu grać dla kolegów, dla siebie, dla drużyny - wtedy będzie im łatwiej. Myślę, że oni za bardzo starają się robić za dużo. A kiedy chcesz zrobić za dużo, to narzucasz na siebie zbyt dużą presję. Niech wszystko przyjdzie do nich samo, niech obwodowi, każdy z nas, dostarczają im piłkę, grają zespołowi. Dobry rytm przyjdzie sam.
- Nie graliśmy tak, zanim przyjechaliśmy do Słowenii. Podawaliśmy do środka, piłka szybko wracała, podawaliśmy ją dalej po obwodzie. I robiliśmy to szybko, obrońcy nie nadążali. A teraz stoimy i patrzymy. Dobra, Marcin, zrób coś. Maciek, rzuć do kosza. Tak się nie da grać.
- Takich zagrań rzeczywiście nie ma, ale po pierwszym meczu trener powiedział, że chce, bym częściej miał piłkę w rękach i częściej rzucał. Z Gruzją zawaliłem sam - za szybko wpadłem w kłopoty z faulami. Teraz staram się grać agresywniej i samolubnie. Ale w dobrym tego słowa znaczeniu, dla drużyny.
- Nie mamy takiego problemu, pod względem fizycznym jest dobrze. Mamy siły, by biegać, tylko tego nie robimy. Powtarzamy sobie, że musimy częściej biegać do szybkiego ataku. I zobaczycie to w meczu z Chorwacją. Wykorzystamy to, że nasi wysocy są szybsi, że mamy zwinnych skrzydłowych. Dotychczas nam się to nie udało.
- Zatrzymać ich w momencie, kiedy próbują szybko przejść z obrony do ataku, grać superagresywnie i dzielić się piłką. Trener nam to powtarzał właśnie na treningu - dzielcie się piłką, podawajcie sobie, włączajcie się wszyscy do gry. I będzie dobrze.
- Oczywiście, ten EuroBasket to jak na razie jeden z najbardziej nieprawdopodobnych turniejów, jakie widziałem. Drużyny, które powinny wygrywać, przegrywają. Wszystko jest możliwe. Jeszcze nie zginęliśmy. Stoimy pod ścianą, ale to nas czyni jeszcze bardziej niebezpiecznymi. Wiemy, że możemy wygrać. Początek był odwrotny do tego, czego oczekiwaliśmy, ale wciąż tu jesteśmy. Mam nadzieję, że wszystko poprawi się od meczu z Chorwacją.