Cegłą do kosza: Zamknąć ligę, czyli spokój za uczciwość

Wprowadzenie ligi kontraktowej byłoby w polskim sporcie niełatwym przełomem, ale koszykówce jest on potrzebny. Kluby ekstraklasy zyskałyby w ten sposób spokój w zamian za uczciwość, których w lidze nie ma od lat - pisze Łukasz Cegliński z ?Gazety Wyborczej?.

Od kilku tygodni trwa dyskusja o zreformowaniu PlusLigi siatkarzy. Jedni mówią o jej zamknięciu, drudzy argumentują, że wręcz odwrotnie - chodzi o jej otwarcie. W skrócie chodzi o to, żeby zamiast wyników sportowych o spadkach i awansach decydowały finanse i organizacja. Jesteś dobry, ale masz np. za małą halę - wypadasz z ekstraklasy. Przegrałeś walkę o awans, ale masz pieniądze i ładny obiekt - zapraszamy!

Siatkarscy eksperci dyskutują, kibice protestują, a środowisko koszykarskie z właściwym sobie brakiem zdecydowania po cichu rozważa kwestię, która pojawiła się w nim już - uwaga! - sześć lat temu. W lutym 2005 roku ówczesny prezes ligi Janusz Wierzbowski zaproponował tzw. zamknięcie ligi polegające na tym, że nikt z niej nie spada pod warunkiem spełnienia kryteriów wyznaczonych przez ligę - rozliczeniu się z urzędami, zawodnikami i trenerami; posiadania odpowiednio pojemnej hali; przeprowadzenia audytu w klubie przez niezależnego audytora itp.

Projekt Wierzbowskiego zakładał możliwość sportowego awansu z I ligi, ale tylko po wypełnieniu tych kryteriów. Inną możliwością znalezienia się w elicie byłoby wykupienie dzikiej karty. Propozycji w całości przeforsować się jednak nie udało - szefom ligi przez lata brakowało determinacji, kluby obawiały się nieznanego, środowiskowa polityka nie sprzyjała poważnej reformie.

Z drugiej strony liga koszykarzy już jest praktycznie "zamknięta", bo proces licencyjny - choć wciąż, niestety, dziurawy - odsiewa najsłabszych. Stal Stalowa Wola i Znicz Jarosław, które w poprzednim sezonie wywalczyły utrzymanie na boisku, do rozgrywek się nie zgłosiły, bo zwyczajnie nie było je na to stać. W zapowiadanym reformowaniu ligi chodzi zatem już tylko o jeden kroczek - wykluczenie sportowych spadków, które pozwoli klubom na systematyczną pracę, a nie pospolite ruszenie na kredyt.

Obecny prezes ligi Jacek Jakubowski kilka miesięcy temu chwalił się projektem "zawodowej ligi kontraktowej", z której na boisku się nie spada. W zamyśle prezesa kluby podpisywałyby z ligą minimum trzyletnie kontrakty, płaciły jednorazowe wpisowe w wysokości 200 tys. zł oraz deklarowały minimum 3 mln budżetu na sezon i wypełnienie wielu wymagań dotyczących hal, organizacji klubu, zaplecza w postaci grup młodzieżowych itp.

Jakubowskiemu wizji i determinacji jednak brakuje, jego projekt już jest ponoć poprawiany, debaty o reformie ligi są jałowe, a decyzja o jej wprowadzeniu odległa. A szkoda, bo dla marginalnej Tauron Basket Ligi "kontraktowanie" klubów i gwarantowanie im utrzymania musi być traktowane jako szansa na odrodzenie.

Liga koszykarzy ma wiele problemów - od organizacyjnych (wątpliwy profesjonalizm części klubów, które minimalny, dwumilionowy budżet mają na papierze, ale nie na koncie), przez sportowe (przechodniość składów, brak polskich gwiazd), do medialnych (np. brak promocji transmisji). Kontraktowa liga bez spadków umożliwiłaby klubom tworzenie strategii biznesowych, opierając się na sponsorach lub samorządach, realizację kilkuletnich planów sportowych, budowanie drużyn składających się z młodych Polaków zamiast anonimowych koszykarzy z zagranicy. Zyskać mogłaby nie tylko liga, ale też reprezentacja.

Wśród zarzutów wobec ligi bez spadków najczęściej wymienia się zagrożenia brakiem rywalizacji w dole tabeli, bezcelową walką na szczycie I ligi i przedkładania finansowej licytacji nad rywalizację sportową, skoro każdy może sobie kupić miejsce w lidze. Ale liga może wymyślić sposoby na uniknięcie takich problemów - po pierwsze, za zajęcie ostatnich miejsc można wprowadzić kary finansowe, których najsłabsze zespoły chciałyby uniknąć. Po drugie, zwycięzca I ligi mógłby być zwolniony z opłaty licencyjnej. A dziką kartę do ekstraklasy można kupować od ośmiu lat - były już zespoły, które na tym skorzystały, a liga nie straciła.

Wprowadzenie ligi kontraktowej byłoby w polskim sporcie niełatwym przełomem, ale koszykówce jest on potrzebny. Kluby ekstraklasy zyskałyby w ten sposób spokój w zamian za uczciwość, których w lidze nie ma od lat.

18. kolejka Tauron Basket Ligi

Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot 78:76. Bohater meczu: Daniel Ewing (Prokom).

Siarka Tarnobrzeg - Anwil Włocławek 69:92. Bohater meczu: Dardan Berisha (Anwil).

PBG Basket Poznań - Energa Czarni Słupsk 78:68. Bohater meczu: Eddie Miller (PBG).

Zastal Zielona Góra - Polonia Warszawa 96:68. Bohater meczu: Marcin Flieger (Zastal).

Polpharma Starogard Gd. - PGE Turów Zgorzelec 90:93 po dogrywce. Bohater meczu: Torey Thomas (Turów).

Kotwica Kołobrzeg - AZS Koszalin - odwołany z przyczyn technicznych

W tabeli kolejno: bilans zwycięstw i porażek, procent wygranych meczów, punkty. Do play-off awansuje osiem drużyn. Do I ligi spadnie ostatnia

Liczba kolejki

19

tyle punktów zdobył Dardan Berisha (Anwil) w meczu z Siarką. 23-letni rzucający u trenera Igora Griszczuka rzucał po 5,1 punktu na mecz, po zmianie szkoleniowca na Emira Mutapcicia zdobywa po 9,3

Cytat kolejki

"Derby Trójmiasta są właściwie jak seks. Wyzwalają duże emocje, ale różnica polega na tym, że w tym związku tylko jedna strona doznaje przyjemności. Druga cierpi, bo cały czas przegrywa. Ten seks nie jest dla Trefla przyjemny"

Trener Prokomu Tomas Pacesas po zwycięstwie z Treflem

Rzuty wolne

Mecz Kotwicy Kołobrzeg z AZS Koszalin został odwołany ze względu na awarię urządzeń pomiarowych w kołobrzeskiej hali. - Nie chcę się wypowiadać przed zapoznaniem się z dokumentacją zdarzenia zgromadzoną przez komisarza meczu. We wtorek w tej sprawie zbierze się zarząd - ja chciałbym, żeby ten mecz rozstrzygnął się na boisku , choć mam świadomość, że i Kotwica, i AZS mają jeszcze do rozegrania zaległe mecze z Prokomem - mówi prezes ligi Jacek Jakubowski.

Polpharma Starogard przegrała 90:93 po dogrywce z PGE Turowem Zgorzelec - była to pierwsza porażka Polpharmy przed własną publicznością z trenerem Zoranem Sretenoviciem na ławce. Spotkanie było dobre i zacięte - oba zespoły trafiły aż 86 proc. rzutów wolnych - Polpharma 20/25, a Turów 29/32.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.