Tour de Pologne. Co wiemy po czterech etapach?

Za nami cztery z siedmiu etapów 74. Tour de Pologne. Trzy sprinty i jeden finisz na stromym podjeździe pod Orle Gniazdo przybliżyły nas nieco do poznania układu sił w peletonie, ale najciekawsze rozstrzygnięcia zapadną w drugiej połowie tygodnia.

BORA-hansgrohe w Polsce prawie jak Sky we Francji

Prawie, bo o ile zespół BORA-hansgrohe na tle innych ekip zdaje się mieć najwyraźniej zarysowaną strategię, to jednak wciąż gra na dwóch liderów i w jej realizacji nie jest aż tak konsekwentny, jak ekipa Froome’a w Tour de France. Ale być może kryje się za tym jakiś głębszy zamysł. Peter Sagan z czterech finiszowych szans wykorzystał dotychczas jedną, ale świetny podjazd pod Orle Gniazdo i bonifikaty czasowe pozwoliły mu odbić koszulkę lidera, którą zdobył na pierwszym etapie w Krakowie.

Dla Rafała Majki – trzeciego w Szczyrku i trzeciego w klasyfikacji generalnej, żółta koszulka na plecach Sagana pozwala na odrobinę więcej komfortu. Może zrzucić z siebie nieco presji i oczekiwań, wszak na razie wyścig jest pod kontrolą zespołu, a – jak sam mówi – to jest w tej chwili najważniejsze, żeby zwycięstwo zostało w drużynie. Być może właśnie na tym polega fortel niemieckiej ekipy, by skupiać uwagę na mistrzu świata tak długo, jak to możliwe, a Rafałowi dać wolną rękę w Tatrach, gdzie będzie miał do pomocy Gregora Muhlbergera – mistrza Austrii, z którego wsparciem Majka wygrywał wyścig dookoła Słowenii.

Ale ów „komfort” Majki jest oczywiście pozorny, bo po czterech etapach w klasyfikacji generalnej możliwe są jeszcze wszystkie rozstrzygnięcia. Bardzo blisko Rafała jest Domenico Pozzovivo (AG2R), o sekundę dalej Adam Yates (Orica-Scott), niedaleko Nibali (Bahrain-Merida), Izagirre (Movistar), Costa (Team Emirates) – by wymienić tylko najbardziej znane nazwiska. Różnice między nimi wszystkimi zamykają się w 20 sekundach, a to niewiele. Tym bardziej, gdy na mecie i lotnych finiszach czekają jeszcze bonifikaty. Rafał Majka z pewnością będzie jechał bardzo czujnie, by nie pozwolić rywalom na odrabianie tych niewielkich strat.

Strzał w dziesiątkę

Rezygnacja z czasówki i skrócenie większości etapów okazały się bardzo trafionymi pomysłami tegorocznej edycji Tour de Pologne. Wyścig zrobił się bardziej dynamiczny, peleton już nie może sobie pozwolić na odpuszczenie ucieczki i pogoń w końcówce, bo meta etapu zbliża się bardzo szybko. Stąd też wysokie tempo wyścigu – średnia prędkość lidera po czterech etapach wynosi 42,7 kmh. Kolarze jadą więc szybko, mimo potwornego upału.

W mediach społecznościowych, w relacjach z czwartego etapu dominował przez moment topiący się asfalt i gorączkowe reperowanie drogi przed metą w Zabrzu. Ale chyba najciekawsze (i najbardziej „swojskie” zdjęcie) opublikował na swoim profilu Niki Terpstra, szukający choćby skrawka cienia przed startem w Zawierciu.

 

Wygląda na to, że pogoda postanowiła oddać z nawiązką to, czego skąpiła w ostatnich latach, częstując Tour de Pologne burzami, wichurą i gradem. Zapowiada się na to, że w tym roku kolarze wrócą z wyścigu z solidną opalenizną (i nową wiedzą na temat polskiej mody ;).

Solidny drugi garnitur

Wracając do ścigania: Tour de Pologne często stwarzał okazję do błyśnięcia mniej znanym kolarzom, niejednokrotnie otwierając im drogę do czołówki światowego peletonu. Tym razem swoją szansę wykorzystał Dylan Teuns (BMC), który w pięknym stylu wygrał trudny 3. etap do Szczyrku, potwierdzając tym samym znakomite przygotowanie i formę, dzięki którym tydzień wcześniej wygrał 5-etapowy wyścig dookoła Walonii. 25-letni Belg pierwszy rozpoczął finałowy, ostry podjazd pod Orle Gniazdo i nie oddał prowadzenia aż do końca, mimo bardzo mocnego finiszu w wykonaniu Sagana i Majki.

Polskich kibiców z pewnością cieszy też aktywna jazda w wyścigu kilku zawodników w biało-czerwonych barwach. Maciej Paterski (CCC Sprandi Polkowice) po czterech etapach prowadzi w klasyfikacji górskiej, przez dwa etapy w granatowej koszulce najaktywniejszego zawodnika jechał mistrz Polski - Adrian Kurek (CCC Sprandi Polkowice). Na płaskich etapach wysoko finiszują Paweł Franczak (Reprezentacja Orlen CCC Polska) i Alan Banaszek (CCC Sprandi Polkowice), którego talent budzi coraz większe zainteresowanie czołowych światowych ekip. Przez dużą część 2. etapu mogliśmy też oglądać samotnie uciekającego Pawła Bernasa (Reprezentacja Orlen CCC Polska).

Wyścig układa się więc według sprawdzonego scenariusza: na finiszach płaskich etapów szaleją sprinterzy (Peter Sagan, Caleb Ewan, Sasha Modolo, bracia Van Poppel i inni), na góry szykują się między innymi Majka, Nibali, Pozzovivo, Yates, a w międzyczasie mniej znani kolarze walczą w ucieczkach, zdobywają punkty na premiach i pracują na swoje nazwiska.

Okazji do zaprezentowania się na trzech ostatnich etapach będzie jeszcze sporo, dziś peleton przejedzie pagórkowaty etap z Nagawczyny do Rzeszowa (130 km). Będzie krótko, ale z pewnością bardzo dynamicznie, kilka niedużych, ale dość stromych podjazdów stworzy okazje do ataków, a ekipę BORA-hansgrohe zmusi do czujnej jazdy i obrony pozycji swoich liderów. W czwartek i piątek wyścig wjedzie w Tatry, gdzie do głosu w końcu dojdą specjaliści od jazdy po górach. Liczymy na to, że tam ostatecznie wyjaśni się rola Rafała Majki i – mamy nadzieję – tam właśnie sięgnie po drugie w karierze zwycięstwo w najważniejszym polskim wyścigu. Szanse ma wciąż duże, ale rywale z pewnością nie będą mu tego ułatwiać.

Nie ma jak w domu

Jedni szukają szansy do mocniejszego zaakcentowania swojej pozycji w światowym peletonie, inni korzystają z okazji jazdy w rodzinnych stronach, by pokazać się swoim bliskim, znajomym i przyjaciołom. Cesare Benedetti został ciepło przyjęty w Gliwicach, skąd pochodzi jego żona, a na Przemysława Niemca czekały niemal całe jego rodzinne Pisarzowice. Relację z tego wydarzenia mogliśmy zobaczyć na facebookowym profilu kolarza.

Prawie jak w domu może się też czuć Peter Sagan. Pochodzącego z Żyliny dwukrotnego mistrza świata codziennie na trasie dopingują setki Słowackich kibiców, korzystających z faktu, że trasa Tour de Pologne prowadzi niedaleko od nich. W okolicach Zakopanego i Bukowiny, gdzie rozegrane zostaną dwa ostatnie etapy, atmosfera wśród polsko-słowackiego tłumu kibiców z pewnością będzie bardzo gorąca.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.