Komornik w asyście policji wkroczył do kolarskiej hali w Pruszkowie i zabrał maszyny startowe i urządzenia do pomiaru czasu. Zabezpieczone zostały również dokumenty, które mają świadczyć o nieprawidłowościach w Polskim Związku Kolarskim. Związek jest zadłużony, a na ostatnie mistrzostwa świata wysłał swoich kolarzy bez strojów. - Problem nowy nie jest. Już w ubiegłym roku korespondenci z mistrzostw w Innsbrucku relacjonowali, że polska kadra nawet na tle skromnych reprezentacji z dalekiej Afryki wyglądała co najmniej ubogo. W ziejącej pustką kasie związku pieniędzy na reprezentacyjne dresy nie było, a niezbyt przychylnie patrzący na federację sponsorzy jakoś z pomocą się nie spieszyli. Tym bardziej że w zasadzie nikt ich o pomoc nie prosił. Na szczęście jakimś sposobem udało się skompletować stroje startowe, więc przynajmniej podczas zawodów kolarze wyglądali przyzwoicie - pisał w swoim tekście Mariusz Czykier, ekspert kolarski Sport.pl.
Teraz polscy kolarze torowi zostali bez niezbędnego sprzętu na dwa tygodnie przed mistrzostwami Europy. To efekt zadłużenia PZKol, które - jak informował w kwietniu na nadzwyczajnym zjeździe delegatów poprzedni szef federacji Janusz Pożak - wynosi ok. 13 mln złotych. - Maszyna startowa jest dla nas niezbędnym narzędziem do treningu sprintu drużynowego. Owszem, bez niej można trenować, ale coś po drodze możemy zepsuć, coś urwać - przyznał w rozmowie z PAP Igor Krymski, trener polskiej kadry sprinterów. Zarząd Polskiego Związku Kolarskiego zapowiedział na środę specjalną konferencję prasową w tej sprawie. Wcześniej nie chciał komentować działań komornika i policji. Mistrzostwa Europy w kolarstwie torowym rozpoczną się 16 października. Zostaną rozegrane w Apeldoorn w Holandii.