Bjorg Lambrecht wypadł z drogi na prostym fragmencie i uderzył głową w betonowy przepust podczas trzeciego etapu kolarskiego wyścigu Tour de Pologne. Mimo wysiłków lekarzy zmarł w szpitalu w trakcie operacji.
Postępowanie w sprawie tragicznego wypadku prowadzi prokuratura w Rybniku, która przesłuchała kilku kolarzy, będących świadkami wypadku. - Przesłuchiwanie całego peletonu mijało się z celem, zostało wytypowanych kilku kolarzy. Zostali oni przesłuchani w Zakopanem, a jeden z nich w Krakowie - powiedziała w rozmowie z PAP zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku Malwina Pawela-Szendzielorz. Śledczy nie chcą ujawnić szczegółów zeznań kolarzy, zanim nie uzyskają kompletu dokumentów. Najważniejsza kwestia dotyczy tego, dlaczego Lambrecht nagle zjechał z trasy.
- Bjorg zmarł z powodu dużego uszkodzenia wątroby, które spowodowało ogromny krwotok wewnętrzny, w rezultacie którego doszło do zatrzymania akcji serca - powiedział Maarten Meirhaeghe, lekarz Lotto-Soudal (ekipy Lambrechta). - Bjorg miał ogromnego pecha. Przy takich krwotokach wewnętrznych potrzebny jest cud. Cud, który nie był mu dany.
Lambrecht był jednym z najbardziej utalentowanych młodych belgijskich kolarzy. Profesjonalny kontrakt z Lotto Soudal podpisał w zeszłym roku, był również wicemistrzem świata do 23 lat. To druga śmierć w historii Tour de Pologne - w 1967 roku na trasie zginął Jan Myszak. 22-letni kolarz Legii Warszawa wziął udział w kraksie, w wyniku której doznał obrażeń głowy i zmarł w szpitalu kilka godzin później.