Drugi alpejski etap tegorocznego Tour de France liczył jedynie 126 km, a mimo to działo się sporo. Już na początku zatakował Włoch Vincenzo Nibali, ale jego ucieczka zakończyła się niepowodzeniem. Po kilkudziesięciu kilometrach z wyścigu musiał wycofać się Thibaut Pinot. Francuz upadł i z powodu problemów z udem zrezygnował z dalszego ścigania. Kolarz Groupama-FDJ zsiadał z roweru ze łzami w oczach.
Piątkowy etap był niezwykle wymagający dla kolarzy, bo podjazd pod Col d’Iseran liczył prawie 13 km o średnim nachyleniu 7,5 %. Na 6 kilometrów przed szczytem zaatakował ubiegłoroczny zwycięzca TDF Brytyjczyk Geraint Thomas (Team Ineos), ale szybko odpowiedzieli mu pozostali. W tamtym momencie nie wytrzymał jednak dotychczasowy lider wyścigu Julian Alaphilippe (Deceuninck – Quick Step), który zaczął tracić do prowadzącej grupy.
Kilometr dalej zaatakował inny kolega z zespołu Michała Kwiatkowskiego - Egan Bernal. Kolumbijczyk pokazał dużą moc i żaden z rywali nie był w stanie za nim podążyć. Sam dotarł na szczyt, a chwilę później etap został przerwany z powodu fatalnych warunków atmosferycznych. Organizatorzy uznali czasy z podjazdu pod Col d’Iseran za ostateczne. Oznacza to, że Bernal został nowym liderem wyścigu.