Czwarty etap tegorocznego wyścigu Tour de France był jedną z nielicznych okazji na zwycięstwo dla sprinterów. 213,5-kilometrowa trasa z Reims do Nancy była niemalże pozbawiona trudności, poza znajdującym się 15 kilometrów przed metą podjazdem pod Cote de Maron, który teoretycznie mógł wprowadzić nieco zamieszania.
Do ucieczki dnia zabrało się trzech zawodników - Michael Schar z CCC Team oraz Frederik Backaert i Yoann Offredo z Wanty - Gobert. Premię górską wygrał Szwajcar z polskiej ekipy, który najdłużej utrzymywał się przed peletonem, dzięki czemu w środę wyruszy z czerwonym numerem startowym, przeznaczonym dla najbardziej walecznego kolarza. Został doścignięty na 16 kilometrów przed metą i wówczas stało się jasne, że o zwycięstwo powalczą sprinterzy.
Pomimo prób ataków na ostatnich kilometrach, peleton nie pozwolił nikomu na zbudowanie przewagi. W sprinterskim finiszu najszybszy okazał się Włoch Elia Viviani (Deceunick Quick-Step), który wyprzedził na mecie Norwega Alexandra Kristoffa (UAE-Team Emirates) oraz Australijczyka Caleba Ewana (Lotto Soudal).
W klasyfikacji generalnej nie zaszły żadne zmiany. Prowadzi Francuz Julian Alaphilippe, który ma 20 sekund przewagi nad Woutem Van Aertem i 25 sekund nad Holendrem Stevenem Kruijswijkiem (obaj Team Jumbo-Visma). W środę na kolarzy czeka 175,5-kilometrowa trasa z Saint-Die-des-Vosges do Colmar, z kiloma podjazdami w drugiej części etapu.