W sobotę rozpoczęła się 102. edycja kolarskiego wyścigu Giro d'Italia. Pierwszym etapem była 8-kilometrowa jazda indywidualna na czas, zakończona podjazdem na wzgórze św. Łukasza. Taki profil trasy oznaczał, że już pierwszego dnia rywalizacji kibice będą świadkami rywalizacji faworytów wyścigu o czołowe pozycje w klasyfikacji generalnej.
Znakomicie na pierwszym etapie zaprezentował się Rafał Majka, który zajął ostatecznie 6. miejsce, ze stratą 33 sekund do liderującego w klasyfikacji generalnej Primoza Roglicia. Różnice do pozostałych faworytów wyścigu są jednak o wiele mniejsze - do 3. Vincenzo Nibalego tylko 10 sekund, Miguela Angela Lopeza i Toma Dumoulina to już tylko 5 sekund. Zaskakująco dobrze zaprezentował się także Simon Yates, który ukończył 1. etap na 2. miejscu, 14 sekund przed polskim kolarzem. Majka spisał się jednak o wiele lepiej od Domenico Pozzovivo, którego wyprzedził o 20 sekund czy Mikela Landy (34 sekundy).
Polski kolarz, który nie jest specjalistą od jazdy indywidualnej na czas, wykorzystał podjazd na wzgórze św. Łukasza na zakończenie etapu, aby odrobić straty poniesione na płaskim odcinku. 2,1-kilometrową część trasy pokonał w czasie 6 minut i 17 sekund, będąc gorszym tylko od dwóch zawodników - Giulio Ciccone (6:03) oraz Primoza Roglicia (6:06).
Zmagania we włoskim wyścigu potrwają do 2 czerwca i zakończą się etapem jazdy indywidualnej na czas w Veronie.