Gilbert upadł, kiedy zjeżdżał z przełęczy Portet d`Aspet, nabrał zbyt dużej prędkości i nie wyrobił się na zakręcie, przez co bardzo mocno uderzył w murek, nad którym następnie przeleciał wpadając do wąwozu.
Mimo bardzo groźnie wyglądającego upadku, Gilbert wrócił na trasę i przejechał jeszcze kilkadziesiąt kilometrów. Odczuł to dopiero później, co widać na zdjęciu opublikowanym przez niego w mediach społecznościowych. "Gdy masz uszkodzoną rzepkę i decydujesz się przejechać kolejne 60 km" - napisał Belg na Twitterze.
ZOBACZ TAKŻE: Gwiazdy kontra wpadki komentatorów sportowych [PLAN GRY]