Tour de France. Omar Fraile wygrywa 14. etap Wielkiej Pętli

Hiszpan Omar Fraile (Astana) po skutecznym ataku na ostatnim podjeździe wygrał 14. etap wyścigu Tour de France. Etap o tyle nietypowy, że mogliśmy w nim oglądać dwa finisze: o zwycięstwo etapowe i o prowadzenie w całym wyścigu.

188 kilometrów mieli do przejechania kolarze na trasie 14. etapu Tour de France, wiodącego z Saint-Paul-Trois-Chateau do Mende. Początek był płaski, dopiero na 81. kilometrze zlokalizowana była pierwsza z czterech górskich premii, ale swoje warunki do jazdy narzucał bardzo mocno boczny wiatr, który błyskawicznie podzielił peleton na kilka mniejszych grup. Z tyłu, w ostatniej z czterech grup, został między innymi Mikel Landa (Movistar), zajmujący 6. miejsce w klasyfikacji generalnej. Do czołówki nie załapali się też Bob Jungels (Quick-Step), Dan Martin (UAE Team Emirates) i Primoż Roglić (Lotto NL Jumbo), uwięzieni w trzeciej grupce oraz Valverde (Movistar) i Bardet (AG2R), pozostający w drugiej grupie, powstałej z podzielonego wiatrem peletonu. Na czele jechali między innymi kolarze Team Sky, z liderem Geraintem Thomasem i drugim w klasyfikacji Christopherem Froome’m. Po kilkunastu kilometrach stawka zaczęła się przegrupowywać, peleton ponownie zaczął się łączyć, a na czele pozostały dwie grupy: 7-osobowa, prowadzona przez Juliana Alaphilippe (Quick-Step) oraz 25-osobowa, z Maciejem Bodnarem i Peterem Saganem (BORA-hansgrohe) w składzie. Po kilku chwilach obie się połączyły i 32-osobowa ucieczka zaczęła budować swoją przewagę nad peletonem, który stwierdziwszy, że nie ma z przodu żadnego kolarza, który mógłby wprowadzić jakieś zamieszanie w klasyfikacji generalnej, postanowił ucieczkę odpuścić i wyraźnie zwolnił.

Liderzy klasyfikacji górskiej i punktowej walczyli o swoje kolejne zdobycze. Alaphilippe dopisał kolejny punkt na pierwszej górskiej premii (Cote du Grand Chataignier, 4. kat.), a kilka kilometrów dalej Peter Sagan pewnie sięgnął po 20 punktów na lotnym finiszu. Na podjeździe pod Col de la Croix de Berthel, gdzie była zlokalizowana druga dziś górska premia (2. kat.), zaatakował Gorka Izagirre (Barhain-Merida), który jako pierwszy dojechał do szczytu wzniesienia. 20 sekund za nim był Tom-Jelte Slagter (Dimension Data), a za nimi dojeżdżała grupa, prowadzona przez Alaphilippe, polującego na kolejne punkty do koszulki w grochy. Na zjeździe do Izagirre dołączył Slagter oraz Jasper Stuyven (Trek-Segafredo). Przez kilkanaście kilometrów ta trójka jechała z kilkudziesięciosekundową przewagą nad resztą ucieczki (grupa zdążyła się w międzyczasie podzielić, z tyłu został m.in. Maciej Bodnar). Nieco ponad 30 kilometrów przed metą w uciekającej trójce doszło do rozłamu: w czasie, gdy Izagirre w dość niewybredny sposób „zachęcał” Slagtera do włączenia się w pracę, do przodu ruszył Jasper Stuyven, który postanowił postawić wszystko na jedną kartę i spróbował samotnego ataku.

Konsekwentnie budując swoją przewagę dojechał do podnóża ostatniego podjazdu z ponad półtoraminutową zaliczką. Samotnie zaczął się wspinać krótką, ale stromą drogą, prowadzącą do lotniska w Mende. Zaledwie 3 kilometry, ale aż 10,2% średniego nachylenia dały się jednak uciekającemu samotnie od blisko godziny Belgowi we znaki. Gdy tylko wspinać się zaczęła goniąca go grupa, do ataku ruszył Hiszpański kolarz Omar Fraile (Astana), błyskawicznie zmniejszając dystans do Stuyvena. Chwilę później do ataku ruszył też Alaphilippe. Kilkaset metrów do szczytu pozostało Stuyvenowi, gdy minął go Fraile. Alaphilippe doszedł go kilkanaście sekund później. Podczas 1,5-kilometrowej drogi ze szczytu na metę zdołali we dwójkę odrobić nieco dystansu do celebrującego etapowe zwycięstwo Hiszpana, ale już w żaden sposób nie byli w stanie mu zagrozić. Fraile wygrał etap, drugi Alaphilippe, trzeci Stuyven, któremu na pocieszenie została nagroda dla najbardziej walcecznego kolarza na etapie.

Na drugi tego dnia finisz, w którym spodziewaliśmy się walki o cenne sekundy w czołówce klasyfikacji generalnej, przyszło kibicom czekać blisko 20 minut – taką przewagę wypracowała ostatecznie czołówka na mecie. Podjazd w Mende rozpoczął Pierre-Roger Latour (AG2R), pracujący na rzecz Bardeta, a tuż za nim kontrolująca wszystko ekipa Sky, prowadzona przez Michała Kwiatkowskiego. Przez dłuższą chwilę nikt nie decydował się na atak, w końcu skoczył Landa, ale nie pozwolono mu odjechać nawet na kilka metrów. Do przodu tymczasem przedarła się ekipa Lotto NL Jumbo, wyprowadzając na dogodną do ataku pozycję Primoża Roglića. W końcu Słoweniec ruszył do przodu, ale prowadzony już wówczas przez Egana Bernala Team Sky wciąż kontrolował sytuację, jadąc kilkanaście metrów za Roglićem. Do szczytu jako pierwszy dotarł Primoż Roglić, za nim Thomas, Froome i Dumoulin (Sunweb), a dopiero kilkanaście metrów za nimi Nairo Quintana (Movistar) i Romain Bardet (AG2R). I w podobnym układzie grupa liderów osiągnęła linię mety.

Był to więc etap nieszczególnie obfitujący w ciekawe wydarzenia na trasie, ale rekompensujący tę monotonię pasjonującą końcówką. W niedzielę, na zakończenie drugiego tygodnia ścigania, coś zupełnie odmiennego: 181,5-kilometrowy etap z Millau do Carcassonne, po drodze trzy niezbyt trudne górskie premie, ale z ostatniej (Pic de Noire, 1. kat., 12,3 km, 6,3%) ponad 40-kilometrowy zjazd do mety. Czy znowu będzie to arena popisów niezmordowanego Petera Sagana (dziś, mimo trudnego ostatniego podjazdu, był 4., finiszując kilka sekund za Alaphilippe i Stuyvenem), czy może w końcu ktoś przełamie jego hegemonię na płaskich finiszach – przekonamy się w niedzielę między 17:30 a 18:00. Start etapu o godzinie 13:20.

>>> Majka nie dał rady? Drogi kibicu możesz czuć się rozczarowany, ale nie wyzywaj

>>> Tour de France. Rafał Majka nie wyklucza przejścia do grupy CCC

>>> Tour de France. CCC sponsorem tytularnym grupy BMC

Więcej o:
Copyright © Agora SA