Tour de France. Drugie zwycięstwo Groenewegena. Majka kolejne oczko wyżej w klasyfikacji generalnej

Francuscy kolarze nie sprawili swoim kibicom niespodzianki z okazji narodowego święta. To Holender Dylan Groenewegen (Lotto NL Jumbo) po raz drugi z rzędu stanął na podium dla etapowego zwycięzcy 105. edycji Tour de France. Na mecie 8. etapu wyprzedził Andre Greipela (Lotto-Soudal) i Fernando Gavirię (Quick-Step), którzy za niesportową walkę zostali przez sędziów zdyskwalifikowani.

Nieszczególnie udał się organizatorom plan ułożenia dwóch niemal zupełnie płaskich i technicznie łatwych etapów pod koniec pierwszego tygodnia rywalizacji w Tour de France. Prawdopodobnie liczyli na często występujący w tych rejonach silny wiatr, który miał utrudnić rywalizację, ale pogoda zdaje się sprzyjać kolarzom. Ci zaś postanowili wykorzystać warunki i w miarę możliwości oszczędzić jak najwięcej sił przed czekającym ich jutro wyzwaniem, związanym z pokonaniem trasy, w dużym stopniu pokrywającej się z monumentalnym „Piekłem Północy”, jak zwykło się nazywać wyścig Paryż-Roubaix. Stąd po raz kolejny pierwsze kilkanaście etapów peleton przejechał w spacerowym tempie, a kolarze spędzali czas na pogawędkach i żartach.

Pierwsza i jedyna dziś ucieczka, na którą peleton w ogóle nie zareagował, ruszyła dopiero na 23. ze 181 kilometrów trasy z położonej na zachód od Paryża miejscowości Dreux do zlokalizowanego w centrum regionu Hauts-de-France miasta Amiens. Od peletonu odjechali Fabien Grellier (Direct Energie), Marco Minnaard (Wanty-Groupe Gobert) i Laurens ten Dam (Sunweb), który po kilku przejechanych w ucieczce kilometrach postanowił zwolnić i poczekać na peleton. Pozostali dwaj zawodnicy podzielili się pojedynczymi punktami na dwóch górskich premiach 4. kategorii oraz zdobyczami na lotnych premiach: punktową wygrał Grellier, a bonusowe 3 sekundy zdobył Minnaard. Przez większość czasu utrzymywali 3-4 minutową przewagę, która od 50. kilometra przed metą zaczęła systematycznie topnieć. Ostatecznie Minnaard został wchłonięty przez peleton na 10 kilometrów przed metą, a walczący o czerwony numer najbardziej walecznego kolarza etapu Grellier dołączył niespełna 4 kilometry później.

Na 17 kilometrów przed metą w środku peletonu wywróciło się kilku kolarzy i za coraz szybciej jadącym peletonem została kilkunastoosobowa grupa. Wśród poszkodowanych znaleźli się między innymi: Paweł Poljański (BORA-hansgrohe) – kluczowy pomocnik Rafała Majki, Julien Alaphilippe (Quick-Step), który przed dzisiejszym etapem zajmował w klasyfikacji generalnej wysokie 4. Miejsce, oraz zwycięzca 6. etapu – Dan Martin (UAE Team Emirates), którego często wymienia się w gronie faworytów całego wyścigu. Grupa Martina rzuciła się w pogoń za peletonem, ale do mety w Amiens udało im się odrobić niespełna połowę z 2-minutowej straty.

Kwestie zwycięstwa na dzisiejszym etapie zgodnie z przewidywaniami rozstrzygnęli sprinterzy. Na początku grupy swoje siły zgrupowała ekipa Groupama-FDJ, pracująca na rzecz Arnauda Demare. Francuz miał ogromny apetyt na zwycięstwo w dniu święta narodowego Francji, ale pozostali sprinterzy nie okazali zbyt wielkiego szacunku dla tych planów. Finisz rozpoczął Peter Sagan (BORA-hansgrohe), za którego kołem przyczaił się Fernando Gaviria (Quick-Step). W ich potyczkę wmieszał się Andre Greipel (Lotto-Soudal), który zamknął Kolumbijczyka, spychając go niebezpiecznie w stronę barierek i przez moment o swoje pozycje walczyli bark w bark (obaj zostali za to zachowanie zdyskwalifikowani przez komisję sędziowską po zakończeniu etapu). W końcu Greipel odbił w prawo, żeby objechać słabnącego mistrza świata, który tym razem zainicjował końcówkę zbyt wcześnie, co wykorzystał również Gaviria, w końcu znalazłszy dla siebie odrobinę miejsca. Żaden z nich nie zauważył jednak potężnego przyspieszenia, jakim na ostatnich 50-60 metrach popisał się Dylan Groenewegen (Lotto NL Jumbo). Holender stanął na pedałach i pochylając się do przodu objechał z prawej strony całą walczącą trójkę i przez nikogo nie niepokojony po raz drugi z rzędu wjechał na kreskę jako pierwszy. W pojedynku sprinterów mamy zatem remis: po dwa zwycięstwa na koncie mają Gaviria, Groenewegen i Sagan, ale to ten ostatni wciąż niepodzielnie rządzi w klasyfikacji punktowej i z dorobkiem 277 punktów wyprzedza o 63 punkty Gavirię i Groenewegena, który po dzisiejszym zwycięstwie awansował na trzecie miejsce, z dorobkiem 132 punktów.

W klasyfikacji generalnej jedyna poważniejsza zmiana ma związek ze stratą Juliana Alaphilippe, który wypadł poza pierwszą dziesiątkę, dzięki czemu o jedną pozycję awansował między innymi Rafał Majka, zajmujący aktualnie 8. miejsce.

Wiele może się zmienić po niedzielnym, dziewiątym etapie, wiodącym z Arras do Roubaix. Odcinek nie będzie długi (mierzyć będzie tylko 156,5 km), ale ponad 20 kilometrów trasy prowadzić będzie przez 15 odcinków dróg, potocznie określanych jako „brukowane”, ale w istocie ułożonych z polnych kamieni – niezbyt równych, niebezpiecznie śliskich i wymagających od kolarzy niezwykłej wytrzymałości i koncentracji. Zapowiadana jest słoneczna pogoda, więc prawdopodobnie uda się uniknąć dodatkowych „atrakcji” w postaci błota, ale to jednocześnie oznacza, że kolarze w głębi stawki pojadą w tumanach kurzu, utrudniającego widoczność i oddychanie. Wielu zawodników głośno wyraża swoje obawy przed jutrzejszym etapem, co nie powinno szczególnie dziwić. Zgodnie ze starym kolarskim powiedzeniem: na brukach wyścigu wygrać się nie da, ale można go tutaj definitywnie przegrać. Pozostaje więc tylko liczyć, że po dwóch dniach nieszczególnie intensywnych emocji w niedzielę będziemy światkami pasjonującej rozgrywki. Oby bezpiecznej, zwłaszcza dla naszych zawodników!

Lubisz ciekawostki sportowe i niebanalne teksty. Wypróbuj nasz nowy newsletter. Zapraszamy, Łukasz Godlewski i Janusz Sadłowski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.