Tour de France. BMC wygrywa drużynową jazdę na czas. Van Avermaet liderem, Majka z niewielkimi stratami

Drużynowa jazda na czas na trzecim etapie Tour de France zakończyła się zwycięstwem ekipy BMC, która o 4 sekundy wyprzedziła Team Sky i o 7 sekund drużynę Quick-Step Floors. Peter Sagan wraz z zespołem BORA-hansgrohe z żółtej koszulki cieszyli się tylko jeden dzień, nowym liderem wyścigu został Greg Van Avermaet.

 Bez większych niespodzianek, za to ze sporymi zmianami w klasyfikacji generalnej zakończył się etap drużynowej jazdy na czas, rozgrywany w okolicach Cholet. 35,5-kilometrowa trasa, na której większość ekip zmagała się z dość silnym wiatrem, wymagała od kolarzy maksymalnego wysiłku i ogromnej koncentracji, bo na mecie różnice były sekundowe. Jeśli ktoś chciał tutaj odrabiać straty z pierwszego etapu lub myślał o wypracowaniu przewagi przed wzgórzami Mur de Bretagne i wiatrami Normandii, musiał dać z siebie naprawdę wszystko.

Mitchelton-Scott i Team Sky, które wystartowały jako pierwsze, od razu narzuciły twarde warunki rywalizacji. Na pierwszym pomiarze czasu dzieliła je zaledwie sekunda na rzecz Mitchelton-Scott i spośród drużyn, które startowały jako pierwsze, tylko Movistar był w stanie nawiązać tutaj walkę. Z każdym kolejnym kilometrem kolarze Sky odrobinę zyskiwali, a pozostali odrobinę tracili. Na linii mety Team Sky wyprzedził Mitchelton-Scott o zaledwie 4 sekundy. Movistar stracił tu już 49 sekund, a jadąca jako następna ekipa Groupamy-FDJ aż minutę i 42 sekundy. Sytuację zmieniła dopiero jazda ekipy BMC. Drużyna wicemistrzów świata z Bergen zrównała się na pierwszym pomiarze czasu z Team Sky, na kolejnym wyprzedziła zespół Kwiatkowskiego o 6 sekund, a na mecie zameldowała się z 4-sekundową przewagą. Na zespół, który byłby w stanie nawiązać walkę z liderami, trzeba było czekać niemal do samego końca rywalizacji, kiedy to na trasę ruszyły ekipy Quick-Step i BORA-hansgrohe.

Kolarze Quick-Step, mimo stosunkowo wczesnego odpadnięcia z rywalizacji pierwszego lidera tegorocznego Touru - Fernando Gavirii i drobnych problemów z organizacją składu (pociąg drużyny rozerwał się podczas mocniejszej zmiany jednego z kolarzy), szybko przegrupowali swoje siły i udało im się utrzymać wysokie tempo. Na pierwszym pomiarze czasu tracili do Mitchelton-Scott zaledwie 3 sekundy, na kolejnym – 6 sekund do najlepszej w tym miejscu załogi BMC, a na mecie zameldowali się z 7-sekundową stratą, co dało im ostatecznie trzecią pozycję za BMC i Team Sky.

Jako ostatni na trasę ruszyli kolarze BORA-hansgrohe, którzy liczyli na nawiązanie walki z najlepszymi i utrzymanie niewielkiej zaliczki, jaką po dwóch pierwszych etapach Rafał Majka miał nad kilkoma pretendentami do walki o klasyfikację generalną. Plan udał się tylko częściowo. Wprawdzie na pierwszym punkcie kontrolnym zespół Majki i jadącego w żółtej koszulce Petera Sagana miał tylko 13 sekund straty do najlepszych i zajmował znakomitą, szóstą pozycję, to z każdym kolejnym kilometrem różnice rosły. Na drugim pomiarze czasu strata wynosiła już 37 sekund, a ostatecznie, zostawiwszy po drodze ambitnie walczącego, ale nie będącego w stanie utrzymać tempa Sagana, zakończyli rywalizację na siódmej pozycji, z 50-sekundową stratą do BMC.

Mimo nie zrealizowania w pełni zakładanego planu, sytuacja Rafała Majki po trzecim etapie wygląda całkiem przyzwoicie. Spośród grona zawodników, celujących w klasyfikację generalną, w lepszej od niego sytuacji są tylko Geraint Thomas (Team Sky), zajmujący trzecią pozycję w klasyfikacji (3” straty do lidera), siódmy Tom Dumoulin (+11”) i dziesiąty Rigoberto Uran (+35”). Majka zajmuje pozycję 11., notując 50 sekund straty do Grega Van Avermaeta, który jutro założy żółtą koszulkę.

Pozostali faworyci są za Polakiem, choć różnice między nimi są zaledwie sekundowe. Część strat z pierwszego etapu udało się odrobić Ritchiemu Porte (BMC), który w generalce jest obecnie 14. (+51”), Christopherowi Froome’owi (Team Sky - 18. miejsce, ze stratą 55”) i Adamowi Yatesowi (Mitchelton-Scott), który aktualnie jest 20., z równą minutą straty do Van Avermaeta. Na dzisiejszym etapie niewielkie straty ponieśli Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida), zajmujący 22. pozycję (+1’06”), Romain Bardet (AG2R) i Primož Roglic (Lotto NL Jumbo), którzy notują 1’15” straty do lidera. Dość mocno natomiast skomplikowała się sytuacja Nairo Quintany (Movistar), który do strat z pierwszego etapu dołożył kolejne i zajmuje obecnie odległe, 59. miejsce, z 2’08” straty do lidera. W lepszym od niego położeniu są dwaj potencjalni kandydaci na przejęcie od Quintany pozycji lidera drużyny: Alejandro Valverde i Mikel Landa, obaj tracący do lidera tylko 53 sekundy i zajmujący kolejno 16. i 17. miejsce w klasyfikacji.

Dzisiejsza drużynowa czasówka mogła przynieść pierwsze poważniejsze rozstrzygnięcia, ale w obliczu zamieszania na pierwszym etapie, ostatecznie w większości wyrównała powstałe wcześniej różnice. Na czwartym etapie prawdopodobnie niewiele się zmieni, bo po płaskim, 195-kilometrowym odcinku z La Baule do Sarzeau możemy się spodziewać najbardziej prawdopodobnego finiszu z grupy i utrzymania bieżącej sytuacji w klasyfikacji.

Lubisz ciekawostki sportowe i niebanalne teksty. Wypróbuj nasz nowy newsletter. Zapraszamy, Łukasz Godlewski i Janusz Sadłowski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.