Lech Piasecki (dwukrotny mistrz świata): Nie mam sprecyzowanego zdania, choć wiele razy się zastanawiałem, jak to w przypadku Froome’a jest.
- Armstrong miał wypracowany system oszukiwania, wydawał na to mnóstwo pieniędzy, zastraszał i niszczył ludzi, którzy próbowali pokazać prawdę. W przypadku Froome’a chyba nie ma mowy o takich rzeczach. Choć zaznaczam, że wielkiej wiedzy na temat jego dopingu nie mam. Przeczytałem komunikat i tyle.
- Jeśli Froome wpadł tylko na tym leku, to może uniknąć surowej kary. Jakąś UCI na pewno na niego nałoży, ale niech się ludzie nie wygłupiają w porównywanie tej sytuacji do oszustw Armstronga. Takie komentarze są pisane przez anonimów. Cóż, to nasz współczesny świat - bezkarni ludzie z łatwością i satysfakcją próbują niszczyć innych. I sportowców, i znanych przedstawicieli innych dziedzin życia.
- To prawda. Z jednej strony brał tylko to, na co miał pozwolenie, z drugiej strony nie bez powodu wylicza się, jakie dawki można stosować i nie pozwala się ich przekroczyć. Przecież chodzi o to, żeby tylko wyrównać swoje szanse ze zdrowymi, a nie żeby zyskiwać nad nimi przewagę.
- Na pewno niechęć części kibiców i nieufność ekspertów analizujących, że na jakimś etapie wygenerował podejrzaną moc i piszących, że zastanawiająca jest łatwość z jaką odjeżdża rywalom, wynikają z tego, że kolarstwo ma za sobą wiele bardzo złych lat. Przez wiele dopingowych afer z przeszłości pewnie zawsze będzie tak, że kolarze ze szczytu będą podejrzewani, że będą na cenzurowanym. Froome podkreśla, że ma tego świadomość, razem ze swoją grupą mówi teraz, że bardzo wszystkiego pilnuje, a jednak okazuje się, że ani on, ani jego lekarz nie dopilnowali czegoś, w czym powinni się świetnie orientować. Przecież tego leku na astmę używają od lat. Jest więc w tej wpadce coś podejrzanego, coś, co każe się zastanawiać czy to na pewno głupi przypadek. Oczywiście to dotyczy nie tylko Froome’a. Popatrzmy na cały peleton, popatrzmy na narciarzy biegowych, na naszą Justynę Kowalczyk, która cały czas wojuje z Norweżkami, bo każda z nich jest świetna, a każda jest astmatyczką. Trudno nie podejrzewać, że tak wielu wytrzymałościowców stara się o zgodę na stosowanie leków na astmę niekoniecznie dlatego, że faktycznie są chory, a dlatego, że te leki jednak poprawiają wydolność. To nie jest normalne, że wśród świetnie wytrenowanych wyczynowców jest tak wielu poważnie chorych ludzi. W czasach kiedy ja się ścigałem, w peletonie nie było nikogo z astmą. A przynajmniej nie potrafię sobie przypomnieć nikogo chorego. Oczywiście świat się zmienia, kiedyś ludzie mieli lepsze zdrowie, ale w sporcie za dużo jest wyłączeń terapeutycznych, zbyt mało zostało takich zawodników, którzy nie chorują na nic i nie starają się o zgodę na stosowanie jakichś pomocy. Sport wygląda trochę jak szkoła. W niej też coraz trudniej znaleźć dziecko bez albo ADHD, albo dysleksji, albo dysgrafii, albo jeszcze jakiegoś „dys”. Szkoda, że tego się już nie zatrzyma.
- Mam nadzieję, że zjazdu do tamtych czasów nie będzie, że tu chodzi tylko o ten lek na astmę i że to była jednorazowa sytuacja. Ale Froome i grupa Sky na pewno będą postrzegani gorzej, będzie im jeszcze ciężej.
- Niestety, jest pewne, że kolarzom grupy Sky będzie się jeździło coraz trudniej.
- Od zawsze tak było, że jak wpadał jeden kolarz z grupy, to zaraz się podejrzliwie patrzyło na pozostałych. Zwłaszcza jeśli wpadał lider. Ale od razu powiem podejrzliwym, że na szczęście Michał Kwiatkowski nie ma astmy.