Kolarstwo. Dalszy ciąg skandalu w PZKol. Szokujące szczegóły

Ciąg dalszy afery w PZKol. Tym razem "Przegląd Sportowy" podał nowe, szokujące historie, m.in. o wykorzystywaniu seksualnym czy obcinaniu pensji za każde nieposłuszeństwo.

Piotr Kosmala, były wiceprezes związku, niedawno w rozmowie ze "Sportowymi Faktami" stwierdził, że kilka miesięcy temu prezes PZKol Dariusz Banaszek zlecił audyt renomowanej firmie prawniczej, by "przeciąć wszelkie spekulacje, dotyczące ewentualnych nieprawidłowości natury podatkowo-finansowej, których miała dopuścić się ważna osoba w środowisku kolarskim".

Podobno audyt wykazał, że "wątki finansowe nie są jedynymi, bowiem istotą nadużyć […] były kwestie natury również obyczajowej". - Uczestnicy tych zdarzeń poinformowali, że byli zastraszani, a dopuszczający się tych czynów nie tolerował sprzeciwu i wszystko, co się działo w grupie przez niego prowadzonej, miało w niej pozostać – dodaje Kosmala.

Były wiceprezes nie zdradza nazwiska osoby, o której mówi. Ale jeśli potwierdzą się słowa Kosmali, jeden z najważniejszych ludzi polskiego kolarstwa w ostatnich latach odpowie za zastraszanie zawodniczek, seks z nieletnimi, a nawet za gwałt i podawanie leków prowadzących do utraty świadomości.

Teraz anonimowe historie przedstawia "Przegląd Sportowy". "Słuchaliśmy historii o niekończących się zgrupowaniach, podczas których kontakt z rodziną (która wcześniej słyszała zapewnienia o opiece, świetnych warunkach i bezpieczeństwie) był utrudniony. Wszystkie osoby, z którymi rozmawialiśmy mówią, że jakakolwiek niesubordynacja wiązała się z obcinaniem pensji pod szyldem nieposłuszeństwa. A jednocześnie długo wszyscy się na to godzili" - czytamy.

Do tego dochodzą zarzuty dotyczące nieprawidłowości, nadużyć oraz łapówkarstwa. Działacze przejmowali procenty od nagród, a czasem nawet od kontraktów - od 20 do 50 proc. Bardzo ważna jest również sprawa wykorzystywania seksualnego. - Najpoważniejszy zarzut, który pada w rozmowach, to gwałt. – (...) Już nie pamiętam po co poszłam do pokoju, zawołał mnie po prostu, i rzucił się... no i mogę powiedzieć, że doszło do gwałtu – przyznała jedna z pokrzywdzonych.

Prezes PZKol Dariusz Banaszek zlecił audyt, by wyjaśnić te kwestie. Ostatecznie osobiście przerwał audyt. Nie wiadomo, dlaczego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.