Tour de France. Sagan wygrywa, a Polacy demonstrują siłę. Etap 3.

Coraz więcej punktów do zdobycia, coraz więcej czasu do urwania, a to oznacza, że wyścig się rozkręca. Pierwszy etap z metą we Francji padł łupem Petera Sagana. I to w charakterystycznym dla niego stylu! We wtorek kolarze będą ścigać się na trasie 4. etapu z Mondorf-les-Bains do Vittel długości 207,5 km. Relacja w Sport.pl od godz. 16.

Zdjęcie dnia

Ta fotografia robi wielką karierę w sieci, ale naprawdę jest tego warta. Moment upadku kolarzy Sky i AG2R, w tym Frooma, Bardet i Thomasa robi ogromne wrażenie. To po prostu trzeba zobaczyć.

Dzień (na szczęście) bez przykrych niespodzianek

Pogoda w poniedziałek znacząco się poprawiła, nawet nie wiało tak mocno, jak można się było spodziewać, więc i etap przebiegł bez większych komplikacji, jeśli nie liczyć drobnej kolizji kilku kolarzy na 58 km przed metą, w której prawdopodobnie uczestniczył Romain Bardet (AG2R), dla którego wyścig układa się nieco pechowo, bo to już drugi incydent, w którym brał udział.

Podobnie jak w niedzielę na początku trasy uformowała się ucieczka, złożona z sześciu zawodników, z których najwyżej, na 35. miejscu sklasyfikowany był Nils Politt (Team Katusha – Alpecin), mający 41 sekund straty do lidera. Peleton pozwolił ucieczce odjechać, cały czas jednak kontrolując sytuację i natychmiast niwelując stratę, jeśli tylko przekroczyła dwie minuty.

 Jednym z ciekawszych fragmentów dzisiejszego etapu z Verviers do Longwy (212,5 km) był przejazd peletonu przez pagórkowaty tor Formuły 1 – Spa Francorchamps, słynący między innymi z trudnego technicznie zakrętu Eau Rouge, ulokowanego na jednym ze wzniesień. Wprawdzie kolarzom nie groziło tutaj wyrzucenie z zakrętu, ale przyjemnie było popatrzeć na rozciągnięty peleton, pędzący na zjazdach ponad 70 kmh. Poza tym niewiele się działo: do ucieczki przeskoczyło kilku zawodników, potem grupka się podzieliła, a na kilka kilometrów przed metą, zgodnie z przewidywaniami, wszyscy po kolei zostali złapani.

 Finisz rozgrywany był na ponad półtorakilometrowym podjeździe do Longwy, gdzie znakomicie zaprezentowali się nasi zawodnicy: Michał Kwiatkowski (Sky) do samego końca ciągnął za sobą Chrisa Froome’a, a Rafał Majka (BORA-hansgrohe) pokazał niezwykłą siłę, wyciągając na rozgrywającą pozycją Petera Sagana, a sam zajął na mecie 10. pozycję.

 To, co zrobił Słowak na ostatnich metrach, prawdopodobnie przejdzie do historii wyścigu: Sagan zwyciężył, finiszując właściwie na raty, bo przy pierwszej próbie rozpędzenia się pod górę z pedału wypięła mu się noga, ale ze stoickim spokojem wpiął się ponownie w zatrzask i z ogromną mocą popedałował do mety, broniąc się przed Michaelem Matthewsem (Sunweb) i Danielem Martinem (Quick-Step).

 W klasyfikacji generalnej spore zmiany: na drugą pozycję awansował Froome (Sky), trzeci jest Matthews (Sunweb). Michał Kwiatkowski nadal na miejscu ósmym, z 32 sekundami straty do Gerainta Thomasa (Sky), który pozostaje liderem.

 Punktacyjne zawiłości

W Tour de France obowiązuje dość skomplikowany system punktacji w poszczególnych kategoriach oraz bonusów czasowych dla najlepszych kolarzy na poszczególnych etapach. Poniżej kilka podpowiedzi, jak się w tej łamigłówce połapać.

 W klasyfikacji punktowej (zielona koszulka) liczba punktów zależy od rodzaju etapu, a nagradzanych jest zawsze 15 zawodników. Najwyżej punktowane są etapy płaskie (typowo sprinterskie), gdzie za zwycięstwo jest do zdobycia 50 punktów, za drugie miejsce – 30, a za najniższy stopień podium – 20. Pozostałych dwunastu zawodników na mecie otrzymuje od 18 do 2 punktów. Na etapach górzystych pierwsza trójka walczy o 30, 25 i 22 punty, a na etapach górskich, podczas jazdy indywidualnej na czas oraz na tzw. lotnych premiach walka się toczy o 20, 17 i 15 punktów dla trójki najlepszych i od 13 do 1 dla pozostałej dwunastki.

 Może się zdarzyć również sytuacja, w której dwóch zawodników ma taką samą liczbę punktów, wtedy stosowana jest reguła, że decyduje liczba zwycięstw na mecie, jeśli to nie rozstrzyga, to wówczas liczy się liczba wygranych premii, a w ostateczności miejsce w klasyfikacji generalnej.

 W klasyfikacji górskiej (koszulka w grochy) liczba przyznanych punktów zależy oczywiście od kategorii wzniesienia. Najniżej wyceniana jest kategoria 4, gdzie do zdobycia jest zaledwie 1 punkt. Na wzniesieniu 3. kategorii nagradzanych jest dwóch kolarzy, którzy otrzymują odpowiednio 2 i 1 punkt, kategoria 2 to do podziału 5, 3, 2 i 1 punkt. Kategorie 1 i HC (hors catégorie) są wyceniane najwyżej: 1 kategoria: 10, 8, 6, 4, 2 i 1 punkt, a HC: 25, 20, 16, 14, 12, 10, 8, 6, 4 i 2 punkty. Żeby nie było zbyt łatwo, to na etapach, które kończą się premią górską kategorii 2, 1 lub HC punkty w klasyfikacji górskiej liczone są podwójnie. W tegorocznej edycji będziemy mieli trzy takie miejsca.

 W klasyfikacji generalnej (żółta koszulka) liczy się oczywiście łączny czas w całym wyścigu, ale dla trzech pierwszych zawodników na większości etapów przewidziane są bonifikaty: zwycięzcy odejmuje się od łącznego czasu 10 sekund, drugiemu zawodnikowi 6, a trzeciemu 4. Ta zasada nie jest stosowana na etapach jazdy na czas (w tym roku rozgrywanych dwukrotnie).

Nieśmiertelny żart

Jens Voight – były niemiecki kolarz, przywołał na swoim profilu żart, który – jak powiada – nigdy się nie zestarzeje:

Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to przypominamy kuriozalną sytuację z pierwszego etapu Touru w 2013 roku, kiedy to autokar drużyny Orica Scott… nie zmieścił się pod konstrukcją mety etapu. Wynikło z tego niemałe zamieszanie…

 

Michał Kwiatkowski w 'Wilkowicz Sam na Sam': Jeśli ktoś oszukuje przez tak długi czas jak Lance Armstrong, to dobrze, że został wyklęty ze sportu

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.