Groźne kraksy na Tour de France. "Czas zacząć bardziej szanować kolarzy"

Złamana noga Aleksandra Winokurowa, kraksa kolarzy z samochodem telewizyjnym, upadek Johnny'ego Hoogerlanda na płot z drutu kolczastego - to wszystko wydarzyło się podczas jednego etapu Tour de France. Organizatorzy dużych wyścigów układają coraz trudniejsze trasy. Tylko w tym roku doszło do wielu bardzo groźnych wypadków. Kolarze coraz częściej zastanawiają się nad swoim bezpieczeństwem. - Czasem mam wrażenie, że w oczach ludzi układających trasę nie jesteśmy ludźmi, a zwierzyną, która w spektakularny sposób ma dotrzeć do mety. Oby tylko lała się krew - mówił Sylwester Szmyd podczas Giro d'Italia, na którym zginął belgijski kolarz Wouter Weylandt

Hoogerland ląduje na płocie (9. etap Tour de France, lipiec 2011)

Na 167. kilometrze 9. etapu Tour de France doszło do bardzo groźnego wypadku. Mijający kolarzy samochód telewizyjny potrącił dwóch kolarzy - Hiszpana Antonio Flechę i Holendra Johnny'ego Hoogerlanda. Ten pierwszy z impetem uderzył w asfalt, a drugi poleciał w górę i wylądował na płocie z drutu kolczastego. Hoogerland nie był w stanie wrócić na tor o własnych siłach. - Gdy do niego dojechaliśmy leżał kompletnie nagi, zawinięty w drut kolczasty - relacjonował nie kryjąc emocji Michale Cornelisse dyrektor teamu Vacansoleil. - Miał bardzo głębokie rany na nogach - dodał. Po opatrzeniu ran kolarz wsiadł na rower i dojechał do mety, ale stracił szansę na dobry wynik. Po etapie lekarze założyli mu aż 33 szwy.

Złamana noga Winokurowa (9. etap Tour de France, lipiec 2011)

W kraksie na 90 km przed metą poważnie ucierpiało kilku kolarzy. Sześciu musiało się wycofać. Belg Jürgen van den Broeck  długo leżał na ulicy, zwijając się z bólu. Jak się okazało  złamał łopatkę. Amerykanin David Zabriskie doznał kontuzji nadgarstka, Belg Frederik Willems uszkodził obojczyk. Potłukli się też Amets Txurruka i Pavel Brutt. Najpoważniej wyglądała jednak kontuzja Aleksandra Winokurowa. Lider zespołu Astana wyleciał z trasy i spadł do głębokiego rowu, z którego wyciągnęli go koledzy z zespołu. Diagnoza - złamanie kości udowej. To oznacza dla Kazacha koniec wyścigu i prawdopodobnie też koniec kariery.

Po etapie kolarze byli wściekli na organizatorów za wytyczenie tak trudnej trasy. - Drogi były bardzo wąskie i czuliśmy, że wypadek jest blisko. Mijało nas mnóstwo samochodów z zaproszonymi gośćmi, prawie nas dotykając. To znak, że trzeba coś zmienić, żeby bardziej szanować kolarzy. Szkoda, że to wszystko dzieje się w najwspanialszym wyścigu świata - mówił Luis Leon Sanchez, zwycięzca etapu.

Złamany obojczyk Wigginsa (7. etap Tour de France, lipiec 2011)

Bradley Wiggins był jednym z faworytów tegorocznego Tour de France, ale marzenia o dobrym miejscu skończyły się na 180. kilometrze siódmego etapu. Lider grupy Sky News wziął udział w kraksie, która podzieliła peleton na dwie grupy. Pierwsza, z Thorem Hushovdem liderem TdF na czele,  popędziła dalej. Reszta kolarzy musiała się zatrzymać.

Tuż po wypadku lider zespołu Sky News siedział na asfalcie trzymając się za rękę. Diagnoza lekarza wykluczyła go z dalszego ścigania. Brytyjczyk według wstępnej diagnozy złamał obojczyk. W kraksie brał również udział zwycięzca czwartkowego etapu Boasson Hagen. Norweg po chwili zamieszania popędził jednak dalej.

Upadek Contadora, groźny uraz Brajkovicia (5. etap Tour de france, lipiec 2011)

Groźne było też na piątym etapie tegorocznego Tour de France. Na wąskich drogach Bretanii kolarze padali jeden po drugim. Upadek zaliczył faworyt wyścigu Alberto Contador, ale po wymianie roweru wrócił na trasę. Mniej szczęścia miał Janez Brajković z grupy RadioShack. Słoweniec doznał urazu głowy i sparzył udo na asfalcie. Został odwieziony do szpitala. Na asfalcie leżał też były mistrz świata Tom Boonen, z powodu upadku przyjechał niemal kwadrans za zwycięzcą.

Rajković

Upadek Juana Mauricio Solera (6. etap Wyścigu dookoła Szwajcarii, czerwiec 2011)

Do wypadku doszło na 33. kilometrze szóstego etapu. Soler doznał kilku złamań i pęknięcia kości czaszki. Przez kilka dni przebywał w stanie sztucznej śpiączki na oddziale intensywnej terapii szpitala w St. Gallen. Z wybudzeniem czekano na zmniejszenie obrzęku mózgu.

- Problemy z oddychaniem zostały już opanowane. Soler nie potrzebuje już respiratora i oddycha samodzielnie. Dużą poprawę widać też w leczeniu pozostałych urazów. To będzie długi i powolny proces, następnych informacji należy się spodziewać za kilka tygodni - mówił niedawno lekarz opiekujący się kolumbijskim kolarzem.

Wouter Weylandt ginie na trasie (3. etap Giro d'Italia, maj 2011)

Śmierć belgijskiego kolarza podczas Giro d'Italia wstrząsnęła kolarskim światem. Weylandt zginął na trasie trzeciego etapu, na zjeździe z przełęczy Passo del Bocco. Według agencji AFP Belg zahaczył pedałem o mur przylegający do drogi, jadąc 85 km na godzinę. Spadł z roweru i stracił przytomność, koziołkował przez około 20 metrów. Lekarze, którzy byli przy nim niemal natychmiast, musieli rozcinać kask, by zacząć reanimację. Ponad godzinę czekali na helikopter - w trudnym terenie nie mógł wylądować.

Po wypadku kolarze zaczęli dyskusję o bezpieczeństwie na trasie. - Wiem, że to nasz zawód, że jest obarczony ryzykiem, ale szczególnie w Giro organizatorzy idą na całość. Zjazdy na kolejnych etapach tegorocznego wyścigu prowadzą po szutrach nad przepaściami, w ogóle nie ma na nich barierek. Czasem mam wrażenie, że w oczach ludzi układających trasę nie jesteśmy ludźmi, a zwierzyną, która w spektakularny sposób ma dotrzeć do mety. Oby tylko lała się krew. Kiedy 220 ludzi pędzi około 90 km/h, wszyscy balansujemy na granicy wielkiego ryzyka. Nawet nie chcę myśleć, co byłoby na finiszach tak trudnych odcinków podczas deszczu - powiedział Sylwester Szmyd.

Upadek Michaela Morkova (trening przed wyścigiem Paryż - Roubaix)

W tym roku organizatorzy wyścigu Paryż - Roubaix postanowili dołożyć do trasy więcej odcinków na brukowanej drodze, tzw. 'kocich łbów'. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Jeszcze podczas treningu przed wyścigiem groźny upadek zaliczył Duńczyk Michael Morkov. Kolarz przewrócił się na plamie oleju, która wyciekła z wozu technicznego i złamał ramię.

W sumie na trasie wyścigu jest ponad 50 km bruku, co powoduje, że często dochodzi tam do poważnych wypadków.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.