214-kilometrowy i niemal zupełnie płaski, wiodący wybrzeżem Adriatyku etap, przez długi czas prowadziła zawiązana po 20. kilometrze trasy ucieczka, w której znalazło się czterech Włochów: Marco Frapporti (Androni-Sidermec), Mirco Maestri i Manuel Senni (Bardiani CSF), Jacopo Mosca oraz albański kolarz Eugert Zhupa (Willier-Trestina). Peleton tradycyjnie kontrolował sytuację, pozwalając uciekinierom na wypracowanie najwyżej 4-minutowej przewagi, którą na kilkadziesiąt kilometrów przed metą zaczął powoli niwelować.
Sytuację w stawce gwałtownie zmieniła pogoda. Gdy z nieba lunął deszcz i powiał mocniejszy wiatr, peleton niespodziewanie rozerwał się na dwie części. Gdy kolarze BORA-hansgrohe zorientowali się, że z tyłu został Elia Viviani (Quick-Step), mający z pewnością spory apetyt na wygranie po raz trzeci finałowego sprintu, oraz zajmujący piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Richard Carapaz (Movistar), czoło peletonu gwałtownie przyspieszyło. Carapaz zdołał jednak szybko przeskoczyć do prowadzącej grupy, ale Viviani postanowił nie marnować sił, których prawdopodobnie i tak zabrakłoby mu na finiszu. Odpuścił więc pogoń, pozostawiając finisz do rozegrania innym sprinterom.
Trudne warunki pogodowe część kolarzy postanowiła wykorzystać do prób ataków. Najpierw na około 20 kilometrów przed metą do przodu wyrwał się Tim Wellens (Lotto-Soudal). Gdy wiadomym się stało, że atak Holendra nie ma szans powodzenia, swoich sił spróbowali Zdenek Stybar (Quick-Step) i Sergio Henao (Sky). Kontrataku spróbowali też Matei Mohoric (Bahrain-Merida) i Rohan Dennis (BMC), a chwilę później Diego Ulissi (UAE Team Emirates) i Carlos Betancur (Movistar), który chwilę wcześniej pomagał Carapazowi dogonić główną grupę.
Ostatni kilometr na słynnym torze Autodromo Enzo e Dino Ferrari rozpoczęli Mohoric z Betancurem, mający kilkadziesiąt metrów przewagi nad peletonem. Wszystko wskazywało na to, że obaj są w stanie utrzymać swoje prowadzenie do mety, ale na niespełna 400 metrów przed kreską obaj zwolnili i zaczęli się na siebie oglądać. Wtedy zza ich pleców wyskoczył, imponując niewiarygodnym przyspieszeniem, Sam Bennett (BORA-hansgrohe). Z ogromną prędkością objechał prowadzącą dwójkę i wypracował sobie kilka metrów przewagi, której nie oddał aż do linii mety. Stał się tym sposobem trzecim, obok Vivianiego i Simona Yatesa kolarzem, mającym na swoim koncie dwa etapowe zwycięstwa w tegorocznym Giro.
W czołówce klasyfikacji generalnej po dzisiejszym etapie nie zaszły żadne zmiany. W wyścigu prowadzi Simon Yates (Mitchelton-Scott), mający 47 sekund przewagi nad Tomem Dumoulinem (Sunweb) oraz 1'04" nad Thibautem Pinot (Groupama FDJ).
LaPresse - D'Alberto / Ferrari / Paolone / Alpozzi
LaPresse - D'Alberto / Ferrari / Paolone / Alpozzi