Nieco poniżej oczekiwań spisali się nasi reprezentanci: Filip Maciejuk wśród orlików był 22., natomiast w rywalizacji juniorów Dawid Kuderczak zajął 41., a Damian Papierski 43. miejsce.
Drugi i trzeci dzień kolarskich mistrzostw świata upłynęły pod znakiem rywalizacji w indywidualnej jeździe na czas. Jako pierwsze w poniedziałkowy poranek na niespełna 20-kilometrową trasę wyruszyły juniorki. I choć część z nich startowała spod efektownego Muzeum Swarovskiego w Wattens w padającym deszczu, to właśnie rywalizacja juniorek okazała się być najbardziej wyrównana. Zwyciężyła w niej reprezentantka Holandii: Rozemarijn Ammerlaan, która o niecałe 7 sekund pokonała Włoszkę Camillę Alessio i o 18 sekund Brytyjkę Elynor Backstedt. Znakomicie spisała się jedyna reprezentantka Polski w tej konkurencji - Marta Jaskulska, która ze stratą 28 sekund uplasowała się ostatecznie na 9. pozycji.
Kilka godzin później, na nieco dłuższej trasie, o długości 27,7 kilometra rozpoczęła się rywalizacja mężczyzn w kategorii U23 (19-23 lata). Dobrego występu spodziewaliśmy się po naszym jedynym reprezentancie w tej kategorii, 19-letnim Filipie Maciejuku, na co dzień jeżdżącym w kontynentalnej ekipie Leopard Cycling. Brązowy medalista z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Bergen, gdzie występował jeszcze w kategorii juniorów, swoim występem jednak nieco rozczarował, zajmując dopiero 22. miejsce, ze stratą 1’22” do zwycięzcy. Tym okazał się Duńczyk Mikkel Bjerg, który o 33 sekundy wyprzedził Belga Brenta Van Moera i o 38 sekund drugiego reprezentanta Danii – Mathiasa Norsgaarda.
We wtorkowy poranek do rywalizacji na tej samej trasie stanęli juniorzy. Wśród 71 zawodników znalazło się dwóch reprezentantów Polski: Damian Papierski (10. kolarz rozgrywanych w lipcu mistrzostw Europy juniorów) oraz Dawid Kuderczak. Ale występy obu naszych zawodników wypadły znacznie poniżej oczekiwań: Kuderczak zajął 41., a Papierski dopiero 43. miejsce. Rywalizację zdominował fenomenalny Remco Evenepoel. Niezwykle utalentowany 18-latek, który od przyszłego roku zasili szeregi worldtourowej ekipy Quick-Step Floors, na niespełna 28-kilometrowej trasie nad drugim zawodnikiem, Australijczykiem Lukasem Plapp, wypracował aż minutę i 23 sekundy przewagi! Na najniższym stopniu podium stanął Włoch Andrea Piccolo, ze stratą 1’38” do Evenepolela.
W końcu na trasę indywidualnej jazdy na czas wyruszyła elita kobiet (w gronie pań nie ma wyodrębnionej grupy orliczek – zawodniczki od 19 roku życia startują od razu w gronie elity). Tym razem wśród 52 zawodniczek nie znalazła się żadna z reprezentantek Polski. Warunki gry już na początku rywalizacji narzuciła Holenderka Lucinda Brand, która startując stosunkowo wcześnie wykręciła znakomity czas i objęła zdecydowane prowadzenie. Kilka chwil później jej wynik o kilkanaście sekund poprawiła Kanadyjka Leach Kirchmann, ale niedługo po niej na trasę wyruszyły kolejne reprezentantki Holandii, które całkowicie zawładnęły rywalizacją.
Najpierw wynik Kirchmann o nieco ponad półtorej sekundy poprawiła Ellen Van Dijk. Kilkanaście minut później o blisko minutę lepszym czasem popisała się Anna Van Der Breggen, ale rywalizację ostatecznie rozstrzygnęła startująca jako ostatnia obrończni tęczowej koszulki z Bergen – Annemiek Van Vleuten. Od samego początku narzuciła niewiarygodnie mocne tempo, wyprzedziła po drodze dwie zawodniczniki, w tym dwukrotną mistrzynię świata w tej specjalności – Amerykankę Amber Neben, osiągając na mecie w Innsbrucku czas aż o 29 sekund lepszy od Van Der Breggen! Holenderki potwierdziły więc swoją dominację w tej konkurencji w kobiecym peletonie i zajęły wszystkie trzy miejsca na podium.
W środę ostatnia z konkurencji indywidualnych, na którą najbardziej czekają polscy kibice: jazda na czas elity mężczyzn, na 52-kilometrowej trasie. Nieco krótszej, niż w przypadku jazdy drużynowej, ale o bardzo podobnym profilu: najpierw bardzo szybkie 30 kilometrów niemal zupełnie płaskiej trasy, potem niespełna 5-kilometrowy podjazd pod Gnadenwald: 7,1% średniego nachylenia (po drodze dwa odcinki z 13% i 14% nachyleniem), a na koniec szalony zjazd i końcówka na ulicach Innsbrucku.
Na liście startowej Maciej Bodnar (wystartuje o godzinie 14:46) i Michał Kwiatkowski, którego start zaplanowano na godzinę 15:32:30. Obaj z dość dużymi szansami na sukces, ale również ze świadomością, że na liście startowej jest bardzo dużo mocnych kandydatów do zwycięstwa. O tym, kto ostatecznie założy tęczową koszulkę mistrza świata w jeździe indywidualnej na czas, przekonamy się około godziny 16:30.