Tour de Pologne. Czy Rafał Majka jest w stanie to wygrać?

Rafał Majka 3 sierpnia wystartuje w 71. Tour de Pologne z ponad 7000 km Giro d'Italia i Tour de France w nogach. - Słyszałem, że Majka ma 4-5 proc. tkanki tłuszczowej. Jeśli to prawda, to znajduje się na granicy wytrzymałości - mówi fizjolog dr Dariusz Sitkowski.

Majka wjechał w niedzielę na metę Tour de France szczęśliwy, ale zmęczony. Został pierwszym Polakiem, który wygrał klasyfikację górską, do tego dołożył jeszcze dwa zwycięstwa etapowe, ale jeśli doliczyć wcześniejszy wspaniały występ na Giro d'Italia (był szósty, wyrównał rekord Przemysława Niemca), to w nogach miał ponad 7000 km. Na mecie na Polach Elizejskich mówił, że jego start w rozpoczynającym się 3 sierpnia Tour de Pologne nie jest pewny. Potem pojechał jeszcze w dwóch kryteriach ulicznych w Holandii i w Belgii. To drugie wygrał i dość nieoczekiwanie - bo przecież dołożył swoim biednym nogom jeszcze trochę kilometrów - zapowiedział, że w Polsce jednak wystartuje. - Moje nogi po trzytygodniowym Tour de France są mocno zmęczone, ale kryterium w Belgii było moim ostatnim sprawdzianem przed Tour de Pologne. Od 3 do 9 sierpnia chcę pokazać, że moje dwa zwycięstwa etapowe w Wielkiej Pętli nie były przypadkowe. Wyścig w kraju jest dla mnie czymś wyjątkowym - mówił polski kolarz.

W środę na konferencji prasowej Majka potwierdził start. - Moje życie po Tour de France bardzo się zmieniło, przyspieszyło. Nawet nie mam ostatnio czasu dla samego siebie i dla rodziny, ale myślę, że to, co teraz robię, zaprocentuje. Na Tour de Pologne nie będę po to, aby się przejechać. Ja i moja ekipa będziemy starali się wygrać ten wyścig. Oczywiście, czuję zmęczenie, ale wydaje mi się, że jestem w stanie jeszcze trochę utrzymać wysoką formę. Po Tour de Pologne jeszcze jeden start. Po nim odpocznę - powiedział Majka.

Jak przyznał jego menedżer Giovanni Lombardi, były kolarz, mistrz olimpijski z Barcelony (1992), zespół pozostawił Polakowi wolną wolę w sprawie startu w Polsce.

Prawdziwy kolarz nie ma wakacji

Majki na Tour de France w ogóle miało nie być. W ostatniej chwili dostał telefon od szefów z Tinkoff-Saxo, bo problemy z paszportem biologicznym miał inny kolarz grupy Roman Kreuziger.

- Tour de Pologne nie można jeszcze porównywać z Tour de France czy Giro d'Italia, bo jest o wiele krótszy. Trwa tylko tydzień, więc to dobrze, że Majka pojedzie. Po Giro d'Italia miał przecież przerwę, w Tour de France pierwsze dziesięć etapów przejechał treningowo. Nie powinien robić sobie teraz wakacji, tylko z takim podejściem można zostać wielkim kolarzem - mówi Zenon Jaskuła, trzeci kolarz Tour de France z 1993 roku.

Pierwsze cztery etapy tegorocznego Tour de Pologne są płaskie. Liczą w sumie 862 kilometry i zaplanowano na nich tylko cztery premie górskie trzeciej kategorii. Może powtórzyć się więc scenariusz z pierwszych etapów Wielkiej Pętli, kiedy Majka jechał spokojnie i zbierał siły na górskie etapy. Z oświadczenia Tinkoff-Saxo wynika jednak, że celem kolarza będzie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Pomóc ma mu w tym siedmiu kolegów z zespołu. - Nieważne, czy będzie płasko, czy pod górę, będę się starał trzymać z przodu. Na pierwszych etapach może mocno wiać, a wtedy peleton może się rozerwać. Nikt nie może mi jednak powiedzieć: przyjechałeś tutaj wygrać. Jestem tylko człowiekiem i mój organizm ma ograniczenia - mówi Majka.

- Przecież Majka wcale nie musi walczyć o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Nie ma znaczenia, który w niej będzie. Niech przejedzie sobie początek powolutku. Później będzie mógł pokazać się w dwóch etapach górskich. I to wystarczy. A ja za to liczę, że w tym roku polskie drużyny będą mocne i w końcu wyścig wygra jakiś Polak - dodaje Jaskuła. Ostatnim, któremu się to udało, był w 2003 roku Cezary Zamana.

Pod znakiem zapytania stał udział Michała Kwiatkowskiego, który w Tour de France miał dobry początek, ale później nie radził sobie w górach. W jeździe na czas - jest w niej specjalistą - był dopiero 53., do zwycięzcy Tony'ego Martina stracił aż 6 min. Na konferencji w Warszawie kolarz Omega Pharma-Quick Step był przygaszony.

- Druga część Tour de France mnie zmęczyła. Z zespołem zdecydowaliśmy, że nie pojadę w Tour de Pologne. Muszę odpocząć. Starty wznowię 31 sierpnia, a na koniec pojadę w mistrzostwach świata - powiedział Kwiatkowski.

- Michał nie zdążył odżyć po Tour de France. Generalnie jednak zasada jest taka, że po wielkich wyścigach nie warto robić sobie przerwy - mówi Jaskuła.

Głowa zmęczona, ale nogi same jadą

W 1997 roku 36-letni wówczas Jaskuła bezpośrednio po Tour de France wystartował w wyścigu dookoła Portugalii. W pierwszym tygodniu temperatura nie schodziła poniżej 40 stopni. - A wyścig trwał dwa tygodnie! Któregoś dnia było nawet 46 stopni, od nagrzanego asfaltu buchało żarem. Przed startem nie byłem pewien, czy przejadę cały wyścig. Głowa męczyła się od skwaru, ale nogi jechały same, aż się dziwiłem. Po pewnym czasie zrozumiałem, że wcześniejszy wyścig dał mi tę wytrwałość. Dlatego Majka powinien pojechać w Tour de Pologne. Po tempie, jakie było na Tour de France przez pierwsze dwa etapy, w ogóle się nie zmęczy - dodaje Jaskuła.

Wyścig dookoła Portugalii był dla Jaskuły wyjątkowy, bo jak przyznaje po latach, wygrał go determinacją. - Wygrałem najpierw jeden etap, potem drugi. Rywale pytali, kiedy się wycofam, bo wiedzieli, że jestem zmęczony po Wielkiej Pętli. Mówiłem, że może jutro. Następnego dnia to samo, i znów. I tak jechałem, aż dojechałem - mówił Jaskuła.

Majce żaden fizjolog nie pomoże

Jaskuła potem wystartował jeszcze w Tour de Pologne, a karierę zakończył dwa miesiące po Portugalii, mistrzostwami świata w San Sebastian. Kolarskie maratony jeździł też Miguel Indurain, który w 1993 i 1994 roku wygrywał najpierw Giro d'Italia, a później Tour de France. Tylko że trudno go porównywać z Majką. Jaskuła kończył wtedy karierę, a Indurain był w jej najlepszym momencie. Majka, tegoroczny debiutant w Tour de France, dopiero uczy się wielkiego kolarstwa.

- Po dwóch ciężkich wyścigach, w których przez wiele dni wspinał się po górach, jego organizm jest bardzo nadszarpnięty. Słyszałem, że Majka ma 4-5 proc. tkanki tłuszczowej. Jeśli to prawda, to znajduje się na granicy wytrzymałości - mówi dr Dariusz Sitkowski, fizjolog z Instytutu Sportu w Warszawie. I dodaje: - W takim wypadku żaden fizjolog mu nie pomoże. Oczywiście istnieją środki doraźne, jak masaże, krioterapia, leczenie polem magnetycznym, ale w pewnym momencie organizm upomni się o swoje i uratuje go tylko odpoczynek. Po tak dużym wysiłku zmiany w organizmie są ogromne, człowiek jest po prostu wyczerpany. Wiem, że kibice chcą zobaczyć Majkę w Polsce i mu podziękować, ale żeby to nie było jak w tej piosence: "Płot złamany kły wyszczerza, wszyscy liczą na żołnierza". A żołnierz nie daje rady.

Brutalna prawda o świecie kolarstwa, dopingu i Tour de France. Sprawdź >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.