Kolarstwo. Im słuchać zakazano

Jest coś, co od tego sezonu w peletonie kolarskim wzbudza więcej emocji i pytań niż wzmożone kontrole antydopingowe. To wprowadzony zakaz używania łączności radiowej między kolarzami a siedzącymi w wozach technicznych dyrektorami sportowymi. - Świat się unowocześnia, globalizuje, a kolarstwo chce się cofnąć w zamierzchłą epokę - ostrzega znany Niemiec Jens Voigt.

"Słuchawki wynaturzają kolarstwo" - w ten sposób przed niemal dwoma laty Międzynarodowa Federacja Kolarska (UCI) uzasadniła stopniową eliminację niezbędnego od kilku lat atrybutu kolarza. Ten rok to czas przejściowy. W 26 wyścigach World Tour (m.in. w Tour de Pologne), czyli odpowiedniku dawnego ProTour, łączność radiowa jest dozwolona. Od przyszłego roku zakaz obejmie każdą imprezę kolarską na szosie. 1 maja ma zapaść ostateczna decyzja.

Pod dyktando telewizji i widza

- Nie chcemy, żeby wyścigi były kontrolowane na odległość. Chodzi nam tylko i wyłącznie o interes sportowy, korzyść dla widzów, dla telewidzów - tłumaczy genezę wprowadzenia zakazu stosowania łączności szef UCI Patrick McQuaid. W imieniu federacji wystosował też list do zawodników. "W 2008 roku zostałem zaproszony na spotkanie do najważniejszego producenta relacji telewizyjnych z wyścigów kolarskich - stacji France Television. Jej przedstawiciele postawili sprawę jasno, jeśli używanie słuchawek będzie nadużywane, zrezygnujemy z części transmisji. Dyskutowałem również z innymi mediami, które zajmują podobne stanowisko. Przecież wiecie, że telewizja niemiecka ograniczyła już transmisje, głównie z powodu dopingu, ale to nie był jedyny powód" - pisze irlandzki prezes UCI.

Przykłady na to, że ma trochę racji, można mnożyć. Wyścigi - te najbardziej prestiżowe - często są dokładnie reżyserowane, przez co stają się przewidywalne jak brazylijski serial.

Na długich, płaskich etapach szczególnie wyścigów wieloetapowych scenariusz wygląda podobnie. Ucieczka, w której uczestniczą na ogół niemający szans na odegranie głównych ról w końcowej klasyfikacji kolarze, osiąga wielominutową przewagę, ale kilkadziesiąt kilometrów przed metą ze swoich wozów dyrektorzy zespołów ze specjalistami od sprintu dają znak do likwidacji akcji. Do mety dojeżdża cały peleton, sprinterzy finiszują, walcząc o zwycięstwo etapowe. Czasami maruderom pozwala się też pojechać po końcowe zwycięstwo. Wynika tak z rozkazu liderów wyścigu i ich dyrektorów, a nie ze sportowej zaciętej rywalizacji. Na górskich etapach również nic nie dzieje się przypadkiem, planuje się je tak, żeby najlepsi walczyli o wygraną na ostatnim wzniesieniu.

Kolarze chcą się czuć bezpiecznie

- No dobrze, ja rozumiem, że chce się urozmaicić wyścigi, pomóc kibicom. To niech organizatorzy wprowadzą dodatkowe bonifikaty za zwycięstwa na lotnych premiach, etapowe. Niech pojawią się dodatkowe rundy na etapach - mówi polski kolarz RadioShack Michał Kwiatkowski.

- Czasami zastanawiam się, czy jest we wprowadzeniu tego zakazu jakieś drugie dno. Nic nie przyszło mi do głowy, ale niekorzystnych aspektów takiej decyzji jest więcej niż ewentualnych korzyści - twierdzi Piotr Wadecki, dyrektor grupy CCC Polsat Polkowice, trener kadry Polski.

Najczęściej podawany przez zawodników argument broniący bezpośredniego i szybkiego kontaktu ze swymi trenerami i szefami to bezpieczeństwo. - Nie jesteśmy na torze, nie kręcimy się w kółko w hali, tylko uczestniczymy w wyścigach żywych, w których trudno przewidzieć pewne zdarzenia. Podam przykład z mojej kariery. Na górskim etapie zdarzyło się, że kolarz przeleciał przez barierki i wpadł w przepaść. Przejechał jeden za drugim wóz techniczny. Nikt go nie zauważył, bo nie było go widać. Chłopak miał złamaną nogę, nie był w stanie wydostać się o własnych siłach i nie miał też kontaktu, bo nie miał słuchawek - opowiada Wadecki. - Ile jest takich sytuacji, że na drodze kolarzy pojawia się nagle samochód jadący z naprzeciwka, jakiś ciągnik, który wyjedzie z bocznej drogi, bo zabezpieczyć 200-kilometrową trasę wcale nie jest tak łatwo. Nie mówię już o plamach oleju na drodze. My dzięki temu, że mamy łączność, możemy przed takimi sytuacjami przestrzec naszych zawodników - dodaje.

Najlepsi kolarze świata są oburzeni w równym stopniu. Jens Voigt z grupy Leopard-Trek (zwycięzca Tour de Pologne z 2008 roku) skierował do mediów specjalny list, krytykując pomysł i decyzję UCI. "Jeśli zdarzy mi się straszny upadek, kto z was, zwolennik zawieszenia słuchawek, pójdzie i wyjaśni mojej szóstce dzieciaków, że to świetny pomysł i że ojciec jest ofiarą słusznej walki w imię poprawy jakości widowiska. Fajnie, zabierzmy też wam, dziennikarzom, komórki i komputery, żebyście mieli bardziej interesującą pracę. Świat się unowocześnia, globalizuje, a kolarstwo chce się cofnąć w zamierzchłą epokę".

Zwolenników zakazu trudno jest znaleźć, ale są i tacy. - Całą karierę amatorską jeździłem bez łączności. Nie mam nic przeciwko, żeby tak było nadal. To zapewnia ciekawszy wyścig i faworyzuje kolarską intuicję. Jestem po prostu przyzwyczajony jeździć bez technicznego wspomagania. Dzięki temu pracuję więcej nad innymi aspektami wyścigu, dokładnie analizuję trasę, mapy, rywali. To jest ekscytujące - powiedział w wywiadzie dla francuskiego dziennika "L'Equipe" Julien Bérard z grupy AG2R La Mondiale.

Będzie bojkot

Wciąż trwają dyskusje i spory. Kolarze w większości (według UCI aż 90 proc. z grup World Tour) są przeciw zakazowi, popierają ich dyrektorzy sportowi. Konflikt wkracza w decydującą fazę. W czwartek przedstawiciele kolarzy zawodowych nie uczestniczyli w zaplanowanych w Mediolanie rozmowach na ten temat. Zapowiedzieli, że w zaplanowanych na koniec marca wyścigach niższej rangi: w Harelbeke, Międzynarodowy Tydzień Coppi e Bartali i Criterium International zawodnicy pojadą wbrew dyrektywom UCI ze słuchawkami w uszach. - Kolarze zirytowali się decyzjami UCI i wszyscy jak jeden mąż zdecydowali się na ten ruch. Popieramy ich z nadzieją, że federacja zgodzi się dyskutować - powiedział menedżer zespołu Quick Step Patrick Lefevere.

Jeśli federacja nadal pozostanie nieugięta, zamierzają zbojkotować październikowy Tour de Pekin, jedyną imprezę nie tylko zarządzaną, ale i organizowaną przez UCI.

Wejdź na nasz profil, zostań fanem. Komentuj, dyskutuj, radź - Sport.pl na Facebooku ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.