TdF. Sylwester Szmyd: Każdy chce wygrać, nawet po trupach

PRZEGLĄD PRASY. - Jedyny Polak w tegorocznym Tour de France Sylwester Szmyd w rozmowie z ?Rzeczpospolitą? opowiedział o wrażeniach z największego wyścigu kolarskiego świata, a także o rywalizacji, która nie zawsze odbywa się na zasadach fair play. - Każdy chce wygrać, nawet po trupach - mówi polski kolarz.

Sylwester Szmyd nie spisuje się najlepiej w tegorocznym wyścigu. Wygrał co prawda jedną górską premię, ale nie liczy się w żadnej z ważniejszych klasyfikacji. Polak zdaje sobie sprawę z problemów:

- Widać, że brakuje nam 15-20% do innych. To wynik wyjątkowo trudnego w tym roku Giro d'Italia. Nie zapominajmy, ile pracy nas to kosztowało, by Ivan Basso (kolega Szmyda z grupy Liquigas - red.) wygrał wyścig - opowiada Polak.

Dziennikarz "Rzeczpospolitej" pytał Polaka także o sytuację z piętnastego etapu, gdy Contador wygrał w kontrowersyjnych okolicznościach - przyśpieszył wtedy, gdy ówczesny lider Schleck miał defekt roweru.

- Musimy pamiętać, że w pierwszym tygodniu ścigania Schleck też miał problemy i mógł dojechać nawet 10 minut za peletonem. Wtedy wszyscy na niego poczekali. A już dzień później Schleck do spółki z Cancellarą zaczął jatkę, w której ucierpiał nawet jego brat Frank. Nie na tym polega fair play - mówi Szmyd.

- Zapomnijmy o czasach, gdy w peletonie byli sami przyjaciele. Teraz jest tak, że Bettini w koszulce mistrza świata zatrzymuje się, by się wysikać, a inni atakują. Każdy chce wygrać Tour de France czy Giro d'Italia. Nawet po trupach. Po dziesięciu latach startów, niczemu już się nie dziwię - zakończył Polak.

Trwa walka w Tour de France ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.