Kolarstwo górskie. Mistrzostwa Europy w Izraelu: Zdobyć medale i faktury

Maja Włoszczowska wyjeżdża w poniedziałek do Hajfy. Czy obroni mistrzostwo Europy bez odpowiedniego sprzętu? Niewykluczone, że za wyjazd do Izraela kadra zapłaci z własnej kieszeni.

Sytuacja w polskim kolarstwie z tragicznej zrobiła się kabaretowa. Na koncie zadłużonego po rządach poprzedniego prezesa związku trzyma rękę komornik. Zamiast z PZKol, pieniądze z państwowego budżetu trafiają więc do reprezentacji przez Warszawsko-Mazowiecką Federację Sportu, ale tam króluje biurokracja. Długie formalności oraz procedury przetargowe sprawiły, że kolarze wystartują w tym tygodniu w mistrzostwach Europy bez kamizelek chłodzących. W upalnym Izraelu to pomoc niezbędna. Nie mówiąc już o trenażerach do rozgrzewki czy nowych amortyzatorach do rowerów, które na pełnej korzeni i kamieni trasie w Hajfie zwiększyłyby znacznie szanse Polaków na medal.

Największy problem w tym, że nie ma chętnych do wzięcia zaliczki na wyjazd. Marcowy rekonesans kadry w Hajfie zakończył się dużymi problemami z powodu braku faktur, o które w Izraelu bardzo trudno. Płacą za to do tej pory członkowie sztabu szkoleniowego, dlatego teraz nikt nie chce brać na siebie odpowiedzialności za finanse podczas mistrzostw. Niewykluczone, że reprezentacja pojedzie z tego powodu w okrojonym składzie, ale nikt nie chce o tym głośno mówić.

- Federacja podchodzi do wszystkiego bardzo przepisowo i trudno jej się dziwić - mówi Andrzej Piątek, trener reprezentacji. - Każdy wyjazd można rozliczyć tylko na podstawie faktur, a na autostradach, stacjach benzynowych czy w sklepach ich nie wystawiają i koniec. Do tego zamiast rachunków po angielsku dostajemy izraelskie krzaczki.

Dla urzędników Warszawsko-Mazowieckiej Federacji Sportu faktury w obcym alfabecie są nie do rozliczenia.

Piątek:- Gorzko żartując, jedziemy walczyć nie o medale, ale o odpowiednie faktury. Tak wygląda w tej chwili polskie kolarstwo.

Co na to PZKol? - Na razie wstrzymuję się z komentarzami - mówi Ryszard Szurkowski, prezes związku, który kilka tygodni temu przejął stanowisko po Walkiewiczu, ale jest bliski rezygnacji.

W ubiegłym roku Polki zdobyły na mistrzostwach Europy najcenniejsze trofea - złoto w elicie Maja Włoszczowska, złoto w kategorii młodzieżowej Aleksandra Dawidowicz. - Od tego momentu, a właściwie już od srebrnego medalu olimpijskiego Mai zbierają się nad nami czarne chmury. Toczymy permanentną walkę o przetrwanie, a nie o kolejne sukcesy - denerwuje się Piątek.

Przez ostatnie tygodnie Włoszczowska, Dawidowicz i reszta ekipy ćwiczyły na zgrupowaniu we włoskim Livigno. Pierwsza z nich marzy o obronie tytułu, Dawidowicz chciałaby walczyć ze starszymi koleżankami, bo po raz pierwszy wystartuje w wyścigu elity. - Miejsce w szóstce byłoby sukcesem - mówi Dawidowicz. - Jeszcze miesiąc temu z powodu problemów na uczelni moja forma była daleko w lesie. Czuję, że teraz doszłam do siebie. Trochę martwi mnie pogoda w Izraelu, bo nie lubię ścigać się w upałach, wolę deszcz i błoto. Ale i tak dam sobie radę.

Czego oczekuje trener? - Tego, że ktoś wreszcie zrobi porządek z polskim kolarstwem. Mamy 18 konkurencji olimpijskich, nie tylko Maja Włoszczowska może zdobywać medale. Trzeba spełnić jeden podstawowy warunek: trenerzy i zawodnicy muszą skupić się na tym, co najlepiej robić potrafią, czyli na treningu - kończy Andrzej Piątek.

Starty Polaków

Elita kobiet: Maja Włoszczowska, Anna Szafraniec, Magdalena Sadłecka, Aleksandra Dawidowicz.

Kobiety do 23 lat: Katarzyna Solus-Miśkowicz, Paula Gorycka.

Mężczyźni do 23 lat: Marek Konwa, Piotr Brzózka.

Juniorki: Monika Żur.

Juniorzy: Bartłomiej Wawak.

Im bardziej pod górkę, tym cenniejszy sukces - mówi Maja Włoszczowska ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA