Vuelta a Espana dla Valverde. Szmyd 17.

Alejandro Valverde wygrał wyścig dookoła Hiszpanii. Nieźle w obu czasówkach wyścigu spisał się Maciej Bodnar, swoje zadanie wykonał Sylwester Szmyd.

Dla Valverde było to pierwsze zwycięstwo w wielkim tourze. Do tej pory jego największym sukcesem było drugie miejsce we Vuelcie trzy lata temu. Wygrana osłodziła 29-letniemu kolarzowi drużyny Caisse d'Epargne trudny psychicznie początek sezonu.

Valverde został na dwa lata zdyskwalifikowany przez Włoski Komitet Olimpijski za udział w aferze dopingowej Puerto. Nie mógł wystartować w żadnym wyścigu rozgrywanym we Włoszech. Musiał więc zrezygnować z Giro d'Italia i Tour de France, który przez kilka kilometrów na alpejskich etapach prowadził przez włoskie terytorium. - Vuelta nie była moim głównym celem sezonu, ale stała się nim w jego trakcie. Zapomniałem o innych sprawach, teraz czuje się wyzwolony - mówi dziś Valverde.

Hiszpan przejechał na metę w Madrycie pierwszy, choć nie wygrał żadnego etapu. Doskonale kontrolował sytuację w peletonie, zwłaszcza w górach. Miał też wiele szczęścia. Jego najwięksi rywale poza Włochem Ivanem Basso, Hiszpanie Samuel Sanchez i Ezequiel Mosquera, Holender Robert Gesnik, mieli upadki, które pozbawiły ich cennych sekund. Kilkudniowy lider Australijczyk Cadel Evans stracił dystans do Valverde wskutek defektu roweru. - Gdyby nie to, pewnie byłoby inaczej - żalił się po wyścigu Australijczyk.

Pod tym względem Hiszpan przypomina nieco Lance'a Armstronga ze swych najlepszych lat. Amerykanina, gdy wygrywał Tour de France, omijały wszystkie plagi peletonu, co jednak, gdy się temu przyjrzeć z bliska, zawdzięczał nie tylko szczęściu, ale też swojemu doświadczeniu i kolarskiemu instynktowi.

Valverde staje się jednym z głównych faworytów rozpoczynających się w szwajcarskiej miejscowości Mendrisio mistrzostw świata. Nie najlepiej jeździ na czas, ale za wyścig ze startu wspólnego w przeszłości zdobył już dwa razy srebrne i raz brązowy medal. - Oczywiście to jest mój najbliższy cel. Pasują mi takie wyścigi, a często mistrz świata wywodzi się właśnie z Vuelty - zapowiada Valverde.

Nieźle spisali się w hiszpańskim wyścigu dwaj startujący w nim Polacy. Zaskoczeniem jest postawa mistrza Polski w jeździe na czas Macieja Bodnara. W sobotę w blisko 28-kilometrowej czasówce w Toledo zajął 11. miejsce ze stratą 44 s do zwycięzcy etapu Szkota Davida Millara. Dobrze to rokuje przed czwartkową próbą na mistrzostwach świata. W otwierającym Vueltę etapie jazdy na czas holenderskim Aspen Bodnar był dziesiąty.

Najlepszy polski kolarz Sylwester Szmyd zakończył wyścig na 17. pozycji. Lepiej pojechał trzy lata temu, kiedy był 14. Zadaniem kolarza grupy Liquigas było jednak pomagać liderowi swojej drużyny Ivanovi Basso (zajął czwartą pozycję), a nie walczyć o jak najwyższą pozycję w klasyfikacji generalnej. Polak mimo to miał ogromną szansę na zwycięstwo etapowe, w piątek na ostatnim górskiej próbie. "...gdyby dziś meta była na szczycie, to wygrałbym etap. Spokojnie, gdybym zaatakował na przykład na dwa kilometry do mety, nikt by za mną z generalki nie ruszył, a tylko ci ze mną zostali. Czułem się tak, że swobodnie mogłem jeszcze przyspieszyć, niesamowita noga! Jednak zbyt ważne było byśmy na szczycie byli wszyscy razem, Sanchez, Evans i Ivan z nimi - pisał w swoim blogu.

Szmyd znalazł się w kadrze na MŚ, gdzie trasa preferuje kolarzy dobrze jadących w górach.

Wyniki 21. etapu, Rivas - Madryt (110 km):

...

Końcowa klasyfikacja generalna:

...

Zdjęcia z podium Mai Włoszczowskiej ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.