O sprawie napisał znany dziennikarz Giorgio Viberti. Według jego informacji dyrektor wyścigu Mauro Vegni był już w Japonii na negocjacjach. Jeśli zostanie osiągnięte porozumienie, umowa ma zostać podpisana w najbliższych tygodniach.
Jeżeli plany zostaną wprowadzone w życie, to w Japonii odbędą się pierwsze cztery etapy Giro. Kolarze będą się ścigać w regionie Shizuoka na wschód od Tokio, i podjadą pod najwyższą wyspę Japonii, wulkan Fudżi (3776 m).
Giro już dwanaście razy zaczynało się poza Włochami. W 2014 roku trzy pierwsze etapy odbyły się w Irlandii, a w tej edycji kolarze ruszyli z Holandii. Nigdy jeszcze Giro nie ruszało spoza granic Europy. W 2012 blisko było ponoć doprowadzenia do startu z Waszyngtonu, ale pomysł upadł gdy Angelo Zomegnan został odwołany z funkcji dyrektora wyścigu.
Koszt zorganizowania Giro w Japonii jest wyceniany na 35 milionów euro. Każda ekipa startująca w wyścigu otrzyma między 250 a 500 tysięcy euro rekompensaty za zaakceptowanie 14-godzinnego lotu w trakcie wyścigu. Wciąż nie wiadomo, co powiedzą na to kolarze. W planach mają mieć dwudniową przerwę po azjatyckiej części wyścigu, ale na to musi się zgodzić Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI).
Specjalnych udziwnień nie będzie w 2017 roku. Na stulecie Giro organizatorzy planują trasę przez cały Półwysep Apeniński. Kolarze zaczną wyścig na Sardynii, przejadą Sycylię, a następnie przemierzą kraj na północ, gdzie w ostatnim tygodniu będą rywalizować w górach.