Tour de France. Test pomocnika Majki

Francuz Romain Bardet wygrał 18. etap Tour de France, a ataki Alberto Contadora nie przestraszyły prowadzącego w wyścigu Chrisa Froome'a. Hiszpański dziennik ?Marca? insynuował, że Rafał Majka przedkłada własne ambicje ponad dobro grupy i jej lidera

Chris Froome - wyglądało na to - czuł się komfortowo, nie zważając na krótkie harce wicelidera Nairo Quintany, czy Alberto Contadora. Zwyciężył dzięki solowej akcji szczupły jak ołówek Romain Bardet (184 cm wzrostu przy niewiele ponad 60 kg wagi) - drugi Francuz, który wygrał w tym roku etap w narodowym wyścigu. 24-letni Bardet zaatakował 40 km przed metą na podjeździe na przełęcz Glandon, zostawiając z tyłu towarzyszy ucieczki zawiązanej zaraz po starcie w Gap. Miał swoje atuty - jego grupa AG2R właśnie w tej okolicy zorganizowała wiosenne zgrupowanie.

Po wczorajszej burzy w ekipie Alberto Contadora i Rafała Majki, w Tinkoff-Saxo, sprawy się chyba ułożyły. Przetoczyła się szybko nad grupą i wczoraj Majka znów był ostatnim, najważniejszym pomocnikiem Contadora. To znaczy, "ciągnął" go prawie do połowy ostatniego podjazdu, zjawiskowego Lacets de Montvernier z 18 serpentynami, takiego l'Alpe d'Huez w miniaturze. Dopiero potem Contador został w czołówce sam. Jego atak słabo wychodził, Hiszpan próbował kilkakrotnie urwać się liderowi. - Atakowałem bardziej sercem niż nogami - powiedział za metą. Do zrealizowania swojego celu zadeklarowanego jeszcze przed sezonem - wygrania Giro i Touru - ma już mało czasu, nie mówiąc o siłach. Zostały dwa górskie etapy, w tym w sobotę legendarne 21 serpentyn l'Alpe d'Huez.

Afera w zespole miała swoje źródło w tym, że podczas środowego etapu do Pra-Loup na szaleńczym zjeździe z Col d'Allons, niecałe 20 km przed metą, rower Contadora wpadł w dziurę w asfalcie i kolarz się przewrócił, mocno ścierając sobie biodro. I został sam, bez swojego najważniejszego adiutanta. Majka jechał w tym czasie kilkaset metrów przed Hiszpanem. Powinien zostać i byłby to uczynił, gdyby usłyszał takie wezwanie przez radio - od swoich szefów Stevena de Jongha lub Seana Yatesa. W każdym razie tak powiedział za metą reporterom duńskiej telewizji, co natychmiast znalazło wyraz na Twitterze.

Kiedy emocje jeszcze były gorące, osobom bliskim ekipie, w tym partnerce de Jongha, zajęło naprawdę krótki czas, aby odpowiedzieć: "Wszyscy mu mówili, żeby zaczekał!!!! Ale tego nie zrobił. Ja wiem swoje. Więc proszę nie rozsiewać błędnych informacji".

Stąd już tylko krok do niepochlebnych artykułów o Majce w hiszpańskiej prasie cytujących wpis Renee Meijer. "Marca" snuła wczoraj spiskową teorię, że Majka gra swoje nie od dziś i ma w nosie dobro zespołu, czyli Contadora. Majka nie pomagał liderowi grupy z wystarczającym zaangażowaniem w mitycznym już 10. etapie w Pirenejach, kiedy prawdopodobnie Froome zapewnił sobie zwycięstwo w wyścigu, a następnego dnia wygrał etap - przypomina madrycki dziennik, sugerując, że Polak przedkłada nad dobro Contadora własne ambicje.

"Dokładnie tak samo było w zeszłym roku" - kontynuowała "Marca" - "kiedy Majka najpierw nie chciał jechać w Tour de France, ale został do tego zmuszony przez zespół po wycofaniu z drużyny Romana Kreuzigera, potem wcale nie było go widać, nie pomagał Contadorowi. A gdy ten się wycofał po kraksie i kontuzji, Polak natychmiast wygrał dwa górskie etapy i zdobył tytuł Króla Gór".

A co miał lepszego do zrobienia, gdy zabrakło lidera? - chciałoby się odpowiedzieć przy lekturze.

Prawdopodobnie dzisiaj Majka nie przeczyta słowa przeprosin, bo - według oświadczenia zespołu i Polaka - zawiodła radiowa komunikacja, słuchawki Majki były zalane wodą, którą oblewał się kolarz w upiornym upale. Jechał z przodu, przed Contadorem i innymi czołowymi kolarzami klasyfikacji generalnej, zgodnie z taktyką drużyny, która chciała mieć swoich ludzi w ucieczkach, aby jak najlepiej kontrolować wydarzenia.

Czy Majka chce tego czy nie, czy Michał Kwiatkowski chce tego czy nie, dzięki swoim wynikom stają się ważnymi postaciami w kolarstwie. I już nie tylko każdy ich sukces i każde słowo jest szeroko rozpowszechniane i komentowane, ale też każdy błąd, niedyspozycja, konfliktowa sytuacja stają się własnością publiczną. O konflikcie mistrza świata i szefa zespołu Etixx-Quick Step, o rozejściu się ich oczekiwań na przyszłość i w końcu rozejściu się dróg pisały szeroko nie tylko kolarskie portale, ale również media zakochanych w kolarstwie Holendrów, Duńczyków i Belgów (Etixx-Quick Step jest grupą belgijską). Gdy Kwiatkowski będzie w przyszłym sezonie jeździł w Sky, zajmą się nim brytyjskie media, które wcale nie mają podejścia bardziej neutralnego niż hiszpańskie. A nawet wręcz przeciwnie.

W piątek trudny górski etap z Saint-Jean-de--Maurienne do La Toussuire. Transmisja w Eurosporcie.

Gdyby legendy rapu były legendami baseballa... [GRAFIKI]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA