Amstel Gold Race. Genialny finisz Kwiatkowskiego. Mistrz świata wygrywa w Holandii!

Michał Kwiatkowski w wielkim stylu wygrał w niedzielę wyścig Amstel Gold Race, zaliczany do najważniejszego cyklu UCI World Tour, jeden z najbardziej prestiżowych klasyków świata. Polak perfekcyjnie finiszował z grupki faworytów na ostatnich metrach, po piekielnie trudnym podjeździe pod wzgórze Cauberg. To pierwszy od 1981 r. przypadek, gdy aktualny mistrz świata triumfował w Amstel Gold Race.

Kwiatkowski (Etixx-Quick Step) rozegrał finisz jak na mistrza świata przystało. Jeszcze na 300 metrów przed metą czaił się gdzieś z tyłu, na 10.-12. miejscu, gdy nagle zjechał do środka, a potem odbił do lewej i tak mocno przycisnął, że nikt nie był w stanie utrzymać jego koła. Z tyłu zostali inni faworyci, m.in. trzykrotny triumfator Amstel Gold Race Phillipe Gilbert (BMC), Alejandro Valverde (Movistar, zajął drugie miejsce) oraz Australijczyk Michael Matthews (Orica, trzecie), uważany za jednego z najlepszych sprinterów świata.

Ale w niedzielę nawet jego przechytrzył Kwiatkowski, dla którego triumf w Holandii to najcenniejsze zwycięstwo w tym sezonie, a w karierze ustępuje jedynie zdobytemu przed rokiem w Ponferradzie mistrzostwu świata. Rozgrywany od 1966 r. Amstel Gold Race to jeden z trzech tzw. ardeńskich klasyków, najważniejsza kolarska impreza w Holandii. A dla wielu czołowych zawodników - także jeden z głównych celów w sezonie.

Kluczowy dla losów wyścigu zazwyczaj jest podjazd na Cauberg, który kolarze pokonują w sumie czterokrotnie, w tym po raz ostatni na 1,8 km przed metą. Każdy kolarz zna Cauberg, bo zdarzają się lata, gdy podjeżdża się pod tę górę kilkadziesiąt razy w roku w różnych wyścigach. Tu cztery razy startowano w mistrzostwach świata. Na pierwszych z nich na Cauberg wdrapywano się 28 razy!

Trudność nie polega na przewyższeniu, ale na tym, że kiedy wjeżdża się na górę po raz ostatni, ma się za sobą już 33 inne wspinaczki. Nogi puchną. Górki w Amstelu mają średnio "tylko" po 1500 metrów długości, to po trzy minuty jazdy na maksa, z najbardziej stromym Keutenbergiem (maks. 22 proc). Aż wreszcie wszyscy dojeżdżają do Caubergu.

Przed wyścigiem Kwiatkowski mówił tak: - Rok temu popełniłem tu wielki błąd, goniąc na pełnym gazie Samuela Sancheza. Z tego powodu nie mogłem odpowiednio zareagować na przyspieszenie Philippe'a Gilberta. Jestem teraz bardziej skupiony na tym, co mam zrobić przed Caubergiem, na Caubergu i jak szybki muszę być, wspinając się na szczyt. Tak naprawdę nie myślę, gdzie będzie w tym czasie Gilbert lub inni jak Tim Wellens lub Michael Matthews. Myślę o sobie i o tym, co ja sam mam zrobić.

- Mówią, że będzie wiało w plecy na Caubergu, co oczywiście może pomóc kolarzowi, który samotnie dotrze na szczyt. Szanse takiego kolarza rosną na ostatnim odcinku. Jasne, muszę czuć moc w nogach, aby w ogóle rozważać walkę o zwycięstwo. Myślę, że przygotowałem się najlepiej, jak potrafiłem, aby mieć dobrą formę i wziąć udział w ostatniej akcji.

I wygląda na to, że Kwiatkowski doskonale przewidział rozwój wydarzeń. Na Caubergu nie przeszarżował, zachował siły na końcówkę, którą pojechał doskonale.

Ogromne zasługi w zwycięstwie Polaka mają jego koledzy z grupy Etixx-Quick Step, którzy przez cały wyścig zabiegali o to, by dojechał pod ostatni podjazd niedraśnięty. Akurat w Holandii ma ogromne znaczenie. Miejscowe drogi, wąskie, upstrzone różnymi przeszkodami w postaci rond, wysepek, progów znów dostarczały sporo emocji - na zakrętach kilka razy doszło do przepychanek, na jednym z podjazdów dwóch kolarzy mało co się nie pobiło, a w pewnym momencie na trasę tuż przed peleton wyjechał prywatny samochód. Motor prowadzący kolarzy w ostatniej chwili zepchnął go na bok drogi, żeby zrobić miejsce dla kolarzy. W samej końcówce Kwiatkowskiemu pomagał wielokrotny mistrz świata w jeździe na czas Niemiec Tony Martin.

Amstel Gold Race to w Holandii kolarskie święto - na wzgórzach Limburgii dookoła Valkenburga i Maastricht, gdzie rozgrywany był wyścig, gromadziły się w niedzielę tłumy fanów. Z flagami, w koszulkach ulubionych drużyn, z puszkami piwa w ręku, z grillami rozpalonymi czasem wprost przed domem. Na Caubergu, wzgórzu, gdzie rozstrzygał się wyścig, tradycyjnie było ok. 20 tys. kibiców. Wśród nich byli i tacy, którzy zabrali flagi biało-czerwone. W niedzielę oni schodzili z Caubergu w najlepszych humorach.

Kwiatkowski jest pierwszym mistrzem świata, który wygrał Amstela od 1981 r. i triumfu Bernarda Hinaulta. Wcześniej dokonali tego także Eddy Merckx i Jan Raas.

Tak relacjonowaliśmy wyścig na żywo.

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.