Tour de France 2014. Jaskuła: Król gór Majka za rok może wygrać Wielką Pętlę. Contador może być jego pomocnikiem

- Bjarne Riis nie jest głupi. Jemu nie robi różnicy, który z jego kolarzy wygra - mówi Zenon Jaskuła, który po drugim etapowym zwycięstwie Rafała Majki w tegorocznej Wielkiej Pętli przepowiada mu wielką karierę. Zdaniem trzeciego kolarza TdF 1993 Polak z grupy Tinkoff-Saxo już za rok jako lider tej ekipy może walczyć o wygranie wyścigu, mając za pomocnika Alberto Contadora. W czwartek ostatni górski etap TdF 2014. Majka będzie bronił koszulki dla najlepszego górala. Relacja na żywo z decydującej części w Sport.pl

Łukasz Jachimiak: Rafał Majka wygrał drugi etap na Tour de France 2014 i obronił koszulkę lidera klasyfikacji górskiej. Jak pan skomentuje niesamowity sukces naszego króla gór?

Zenon Jaskuła: Rafał zrobił nam wspaniały prezent, a mi szczególnie. Wygrałem w tym samym miejscu 21 lat temu, bardzo przyjemnie było zobaczyć, jak on w świetnym stylu obrywa wszystkich podczas wspinaczki na ostatnią górę. Pięknie rozegrał dwa zwycięskie etapy. Wy macie o czym pisać, kibice mają co przeżywać, młodzież ma się na kim wzorować. A za rok czy dwa Rafał może wygrać cały Tour de France, a nie tylko etapy czy klasyfikację na najlepszego górala.

Chyba musiałby zmienić ekipę. Trudno wyobrazić sobie, że Alberto Contador jechałby jako pomocnik Polaka.

- Ja to sobie wyobrażam. Pedro Delgado kiedyś wygrał Tour de France, a później jeździł jako pomocnik Miguela Induraina. W kolarstwie wszystko się zmienia. Zresztą, sam Contador wygrał Wielką Pętlę wtedy, kiedy przed startem mówiono, że jadąc w grupie z Lance'em Armstrongiem będzie pomocnikiem Amerykanina. Bjarne Riis [dyrektor sportowy grupy Tinkoff-Saxo] nie jest głupi. Jemu nie robi różnicy, który z jego kolarzy wygra. Grupa postawi na tego, który będzie mocniejszy. Nazwisko Rafał już sobie wyrobił. Przecież to już przed TdF nie był chłopak znikąd. Na szóstym miejscu ukończył Giro d'Italia, już tam pokazał, że w przyszłości będzie go stać na wygrywanie wielkich wyścigów.

Nie denerwował się pan, oglądając środowy etap? Na górskich premiach Majka przegrywał z Joaquimem Rodriguezem, Hiszpan długo był wirtualnym liderem klasyfikacji górskiej.

- Wiedziałem, że Rafał wszystko ma dokładnie przemyślane i że zaatakuje na ostatnich kilometrach. Wcześniej nie było sensu się szarpać, bo ostatnie 10 km tego etapu to sztywna jazda w upale. Majka pojechał pięknie. Rodrigueza oberwał łatwo, doskoczył do Giovanniego Viscontiego, chwilę się przyczaił i też go rewelacyjnie oberwał. Właśnie tak trzeba rozgrywać wyścigi. Przyjechał na metę sam, nawet gdyby złapał gumę z 200 metrów przed finiszem, to i tak dojechałby jako zwycięzca.

Dzięki zwycięstwu Majka umocnił się na czele klasyfikacji górskiej. Ma 149 punktów, za nim są mający 118 punktów lider wyścigu Vincenzo Nibali i Rodriguez, który ma 112 punktów. Wygląda na to, że Polak pierwszy raz w historii dowiezie do końca wyścigu jedną z koszulek dla zwycięzców.

- I to jest wielka sprawa. W Paryżu wejdzie na podium, stanie do wspólnego zdjęcia ze zwycięzcą. Zareklamuje siebie i Polskę, na całym świecie ludzie to zobaczą. A później będą o tym czytać. Bo na całej kuli ziemskiej podaje się nie tylko, kto wygrał Tour de France, ale też, kto wygrał "górala", kto wywalczył zieloną koszulkę punktową itd. To jest piękne, Rafał już tego nie da sobie odebrać.

Zamieniłby się pan z nim czy jednak dla pana więcej ważą pańskie etapowe zwycięstwo i trzecie miejsce w "generalce" z 1993 roku?

- Nie porównywałbym tego. Klasyfikację generalną się jedzie i jedzie, trzeba się niesamowicie umordować, żeby w niej zaistnieć. Ale Rafał jest wielkim zwycięzcą. On wygrał dwa etapy, oba w pięknym stylu. No i tej koszulki, jeśli ją dowiezie, każdy może mu pozazdrościć. Ten TdF to zawsze będzie dla Rafała piękne wspomnienie. Będzie miał się czym cieszyć z przyszłą żoną, a później będzie miał o czym opowiadać dzieciom i wnukom. Albo proszę sobie wyobrazić jego rodziców. Przecież oni teraz ze wzruszenia płaczą. Skoro nas Majka wzrusza, to co dopiero ich? Teraz czują, że warto się było męczyć, patrzeć, jak syn trenuje w zimnie, w trudnych, polskich warunkach. Te wyrzeczenia całej rodziny się opłaciły. Wystartował w TdF i pewnie nawet nie mielibyśmy pretensji, gdyby go nie ukończył, bo wielu kolarzy ma z tym problem. A on wygrał dwa etapy. Jest wielki.

W czwartek, na 18., ostatnim górskim etapie, spróbuje wygrać po raz trzeci?

- Jest w formie, to czemu miałby odpuszczać? Jak się noga kręci, to trzeba jechać. Jest nabuzowany zwycięstwami, jest pięknie. Jak nie wygra, to na pewno na górskich premiach przypilnuje koszulki.

Co z Majką po TdF? Contador właśnie ogłosił, że po złamaniu kości piszczelowej nie zdąży wykurować się na Vueltę, grupa będzie potrzebowała lidera, ale chyba Rafałowi odpuści? Przecież już na TdF ściągnęła go wbrew wcześniejszym ustaleniom, bo miał odpoczywać po Giro.

- Teraz już muszą mu odpuścić. Rafał powinien teraz pojechać Tour de Pologne.

Po pierwszym etapowym zwycięstwie Majki w TdF mówił pan, że lepiej byłoby, gdyby w Tour de Pologne nie wystartował, bo zmęczony mógłby wypaść słabiej, niż wszyscy byśmy oczekiwali.

- A teraz, widząc, co on wyprawia, uważam, że z marszu Tour de Pologne pojechałby bardzo dobrze. On się zacznie tylko tydzień po zakończeniu Tour de France. Rafał nie zgubi formy. Może trochę mu się ona obniży, ale ze dwa etapy albo chociaż ten w Bukowinie Tatrzańskiej [przedostatni, pagórkowaty] powinien wygrać. U siebie warto się ścigać. Taki start dużo mógłby znaczyć w walce o jak najwyższe miejsce w plebiscycie "Przeglądu Sportowego".

Ale zrozumiałby pan, gdyby w niedzielę powiedział, że po TdF robi sobie wolne do końca sezonu?

- Nie, bo nie odpuszcza się, kiedy się jest w takiej formie. Trzeba wykorzystać swój czas. Teraz trzeba się ścigać, a w listopadzie zabrać dziewczynę do dowolnego ciepłego kraju i wtedy porządnie wypocząć.

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA