Zenon Jaskuła: Krzyczałem dużo głośniej! Panowie słabo wypadli (śmiech). Jestem dumny z Rafała. Wierzyłem w niego. Krzysztof Wyrzykowski potwierdzi, że godzinę przed końcem etapu zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że Rafał ma wielką szansę to wygrać. Widziałem, że w ucieczce, w której jechał, wyglądał najlepiej. Wiedziałem też, że po drugim miejscu na 13. etapie będzie chciał się poprawić. On na pewno w nocy rozgrywał następny etap, myślał, co powinien zrobić, żeby wygrać, bo czuł, że ma siłę, by odnieść to zwycięstwo. No i pięknie to wymyślił. Zaatakował książkowo, a później potwierdził, że jest specjalistą od jazdy w górach, broniąc przewagi.
- Niepotrzebnie Nibali gonił. W sumie ma wygrany wyścig, wyszedł na chytrusa. Koszulkami nie chce się dzielić, na etapach też chciałby ciągle być najlepszy. Po co on atakował? Tak się w peletonie nie robi.
- To prawda, patrząc z tej perspektywy dobrze się stało, że Nibali nie odpuścił. Zwycięstwo Rafała jest wielkie. Wierzę, że po nim i po wcześniejszej dobrej jeździe "Kwiatka" [Michała Kwiatkowskiego] dzieciaki spędzą wakacje na rowerach, chcąc być jak nasi kolarze.
- Ma pan rację. Z Contadorem to byłby zupełnie inny etap. Rafał nie miałby wolnej ręki. Świetnie, że wykorzystał swoją szansę. I wierzę, że na tym nie koniec jego sukcesów. 23 lipca jest meta w miejscu, w którym ja wygrałem etap TdF w 1993 roku [chodzi o Saint-Laury-Soulan w Pirenejach]. Jak załapie się do ucieczki, to na końcowych kilometrach znów może nie być na niego mocnych. Oczywiście nie wymagam od niego zwycięstwa. Ale strasznie bym się cieszył, gdyby wygrał w ważnym dla mnie miejscu. Kiedy ja tam wygrywałem, Rafał miał cztery latka. Teraz wygrał w wielkim stylu i może nie dla czterolatków, ale dla wielu trochę starszych dzieciaków na pewno został idolem. Piękna historia.
- Rafał jechał Giro d'Italia i zajął wysokie, szóste miejsce. Szkoda, że tam zabrakło mu odwagi, bo gdyby atakował tak, jak to zrobił teraz w TdF, mógłby skończyć dużo wyżej. Ale i tak ten wyścig go zmęczył, teraz na "Wielką Pętlę" musiał przyjechać, żeby pomagać Contadorowi, a głównie chyba dlatego, że wystartować przez doping nie mógł Roman Kreuziger. Trudno oczekiwać, że skoro pod nieobecność Hiszpana daje z siebie wszystko, to zaraz po tak męczącym wyścigu pojedzie też w Tour de Pologne. Dla kibiców byłoby świetnie, gdyby na starcie stanął Polak, który wygrał etap TdF. Ale nie przesadzajmy. Mam nadzieję, że Rafał wreszcie odpocznie. Bo jak przyjedzie i zmęczony zajmie 10. miejsce, to się rozmieni na drobne. Tour de Pologne może sobie pojechać za rok czy jeszcze później i wtedy powalczyć o zwycięstwo. To samo dotyczy Michała Kwiatkowskiego. Wierzę, że on też jeszcze będzie atakował. Jazda na miejsce w "generalce" nie ma sensu, bo pozycja 10. czy 11. nie znaczy tyle, co zwycięstwo etapowe.
Wyniki 14. etapu Tour de France:
14etap Fot.
Walka kolarzy i przepiękne krajobrazy. Zobacz najpiękniejsze zdjęcia z Tour de France!