Tour de France. Majka prawie jak Jaskuła

Rafał Majka drugi na 13. etapie Tour de France. Szybciej do stacji narciarskiej w Chamrousse wspiął się tylko lider Vincenzo Nibali. To najlepsze miejsce Polaka w najbardziej prestiżowym wyścigu kolarskim od 1993 r.

Po raz ostatni takie emocje z udziałem kolarza znad Wisły w końcówce górskiego etapu Tour de France widzieliśmy 21 lat temu, gdy Zenon Jaskuła zwyciężał w Saint-Lary-Soulan, wyprzedzając w końcówce Szwajcara Tony'ego Romingera i Miguela Induraina.

W piątek wyczyn Jaskuły próbował powtórzyć Majka, ścigający się w grupie Tinkoff-Saxo. Polak zaatakował na 10 km przed metą pierwszego alpejskiego etapu. Grupka 20 najlepszych górali i zawodników liczących się w klasyfikacji generalnej znajdowała się wtedy w połowie długiego (18,2 km) i dość trudnego podjazdu (średnie nachylenie 7,3 proc.). Majka doskoczył do uciekającego Czecha Leopolda Koniga (Netapp-Endura) i jechali wspólnie przez kilka kilometrów. Wydawało się, że być może faworyci pozwolą im dojechać do mety. Ale w końcówce mocny atak przypuścił bezkonkurencyjny w tym roku Vincenzo Nibali (Astana) i nikt nie wytrzymał jego tempa. Majka minął linię mety 10 sekund za Włochem i wyrównał osiągnięcie Lecha Piaseckiego, który w 1987 r. też był drugi na etapie - jeździe na czas.

Dla Polaka, szóstego w tegorocznym Giro d'Italia, to jeden z najważniejszych wyników w karierze. Wynik, który jeszcze kilka tygodni nie miał prawa się Majce nawet przyśnić. 24-latek miał bowiem w ogóle nie startować w tegorocznej edycji Tour de France. Głównym pomocnikiem lidera Tinkoff-Saxo Alberto Contadora miał być Roman Kreuziger. Ale Czech został zawieszony za odbiegające od normy wyniki badań krwi i na pomoc w trybie awaryjnym wezwano odpoczywającego po Giro Majkę. Contador liczył na Polaka w Alpach i Pirenejach, ale wysokich gór sam nie doczekał - wycofał się po upadku i pęknięciu kości. Bez Contadora w składzie Tinkoff-Saxo musiała zmienić strategię - teraz kolarze mają walczyć przede wszystkim o etapowe zwycięstwa. Na górskich etapach grupa liczy właśnie na Majkę. "Świetna robota Rafa!" - napisał wczoraj po etapie dyrektor grupy Bjarne Riis na Twitterze.

Kolejnych ataków Majki należy się spodziewać, bo Tinkoff-Saxo nie ma kolarza w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Najlepszy góral w grupie dalej będzie więc miał wolną rękę do akcji ofensywnych. Tym bardziej że, jak widać, jest w formie.

Nieźle na trudnym podjeździe poradził sobie też Michał Kwiatkowski z belgijskiej ekipy Omega Pharma-Quick Step. Polak szybko odpadł od głównej grupy, ale jechał swoim tempem, które na mecie okazało się całkiem przyzwoite. Na etapie zajął 19. lokatę ze stratą 4 min 12 s do Nibalego. W klasyfikacji generalnej obronił 11. miejsce.

Największym przegranym wspinaczki do Chamrousse był Australijczyk Richie Porte z grupy Sky, do piątku drugi w klasyfikacji generalnej. Potężny kryzys na trasie zepchnął go aż na 16. lokatę ze stratą ponad 11 minut do lidera.

W sobotę kolejny trudny górski etap, m.in. podjazd pod Col d'Izoard na 2360 m n.p.m.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.