Czy Michał Kwiatkowski wdrapie się na szczyt

Ścigał się z najlepszymi sprinterami świata, chciał ich pokonać, i mało brakowało, aby tego dokonał. Ale znów był czwarty. 23-latek z Działynia szaleje w Tour de France. W sobotę wyścig wjeżdża w góry. Relacja na żywo z ósmego etapu na Sport.pl od godziny 15:30

Dzień przed pierwszym etapem w Pirenejach Polak utrzymał piątą pozycję w klasyfikacji generalnej i jest gotowy do górskich akcji.

Właśnie kończy się dla niego wyjątkowy tydzień. W debiucie w najbardziej prestiżowej kolarskiej imprezie młodzieżowiec (bardzo ważna w kolarstwie kategoria do 25 lat) walczył o zwycięstwa etapowe - indywidualne i drużynowe - i pozycję lidera. Gdyby belgijski zespół pojechał o sekundę szybciej w czasówce, Kwiatkowski już od środy jeździłby w żółtej koszulce. W niedzielę w Ajaccio przyjechał na metę trzeci, dzień później w Calvii był czwarty, wczoraj w Albi jechał w ulicznym sprincie jak szatan i znów wyprzedził go m.in. Słowak Peter Sagan.

Ale nie ma co wybrzydzać. Pierwszy raz od czasów Zenona Jaskuły Polak znajduje się w ścisłej czołówce Tour de France. Jedzie pewnie. Ogromne zaufanie do możliwości i umiejętności nadzwyczaj uzdolnionego kolarza, mają szefowie grupy Omega-Pharma. Każą mu jechać cały czas z przodu, posyłają go w bój na końcówki etapów. On odwdzięcza się im walką do końca i realną zdobyczą, jaką jest biała koszulka lidera klasyfikacji młodzieżowej. W sobotę poznamy odpowiedź na pytanie, czy wychowanek Pacific Toruń będzie w stanie zachować ją na dłużej. Tour de France wjeżdża w Pireneje.

Na sobotnim 195-kilometrowym etapie kolarze pierwszy raz przejadą przez górską premię "poza kategorią" - Col de Pailheres na wysokości 2001 m n.p.m. Zmagania zakończą w stacji narciarskiej Ax 3 Domaines. W tym roku Kwiatkowski dobrze jeździł w wyścigach mniej wymagających, z pagórkami, a nie z dwutysięcznikami. Jak sobie poradzi? O białą koszulkę będzie walczył przede wszystkim z Kolumbijczykiem Neiro Quintaną, który wiosną wygrał wyścig Dookoła Kraju Basków odbywający się również w Pirenejach.

Można założyć, że żółtą koszulkę straci Daryl Impey, ale i tak kolarz z RPA zdążył przejść do historii. Jest pierwszym liderem Tour de France pochodzącym z Afryki. 32-letni zawodnik grupy Orica GreenEDGE dokonał tego 32 lata po wyczynie Phila Andersona, pierwszego Australijczyka z żółtą koszulką, i 27 lat po Kanadyjczyku Alexie Stiedzie, pierwszym liderze wyścigu z Ameryki Płn. "Czekamy jeszcze na Azję" - napisał korespondent dziennika "L'Équipe" w artykule pod wymownym tytułem "Tour du Monde" ("Wyścig świata").

Impey w ojczyźnie przebywa jednak od święta. Od 10 lat mieszka, trenuje i ściga się po całym świecie, tylko nie w Afryce. Ale to właśnie w RPA odbywa się największa kolarska impreza - Cape Argus Ride, w którym uczestniczy corocznie 35 tysięcy kolarzy amatorów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.