Kolarstwo. Ciemne chmury nad Armstrongiem. Kolejne szczegóły afery dopingowej

New York Times ujawnia kolejne szokujące szczegóły dopingowej kariery Lance'a Armstronga. Amerykański gwiazdor nie tylko sam brał niedozwolone środki, ale także zmuszał do tego kolegów z drużyny. W komentarzach pod tekstem od amerykańskiego kolarza odwracają się nawet najwierniejsi kibice.

W ostatnich dniach raport dotyczący Armstronga wydała amerykańska komisja antydopingowa USADA. Liczy on ponad tysiąc stron. Opisuje praktyki dopingowe stosowane w US Postal i uzasadnia dyskwalifikację nałożoną na Lance'a Armstronga. 41-letni Amerykanin, największa gwiazda kolarstwa ostatnich lat, został pod koniec sierpnia dożywotnio zdyskwalifikowany. Odebrano mu też siedem wygranych z rzędu w Tour de France (od 1999 do 2005 r.).

W raporcie zawarto dokumenty, w tym maile, wyniki testów laboratoryjnych i potwierdzenia przelewów dowodzące posiadania i obracania środkami dopingującymi przez US Postal. Także złożone pod przysięgą zeznania 26 osób, w tym 15 kolarzy. USADA ujawniła nazwiska jedenastu byłych kolegów Armstronga zeznających przeciw niemu. To Frankie Andreu, Michael Barry, Tom Danielson, Tyler Hamilton, George Hincapie, Floyd Landis, Levi Leipheimer, Stephen Swart, Christian Vande Velde, Jonathan Vaughters i David Zabriskie.

New York Times ujawnia więcej szczegółów

W czerwcu 2000 roku Armstrong razem z dwoma kolegami z drużyny udał się prywatnym odrzutowcem do Walencji. Tam w hotelu czekali na nich dwaj lekarze i menedżer zespołu, aby przetoczyć im krew. Miesiąc później, podczas Tour de France, pobraną w Walencji krew wpompowano zawodnikom. Dzięki temu organizm dodatkowo się dotleniał i zwiększał swoją wydolność. Dzień po transfuzji Armstrong we wspaniałym stylu podjechał pod Mont Ventoux i uzyskał wystarczającą przewagę, aby zapewnić sobie drugi z rzędu triumf w Tourze.

Również w 2000 r. podczas jednego z wyścigów w Hiszpanii Armstrong przyznał się jednemu z kolegów, że brał testosteron. Ten zdążył go ostrzec, że w tym samym hotelu przebywa kontrola antydopingowa. Amerykanin na wszelki wypadek wycofał się z wyścigu.

W 2002 roku Armstrong wezwał jednego z kolegów z drużyny do swojego apartamentu w Gironie w Hiszpanii. Tam miał powiedzieć kolarzowi, że jeśli nadal chce być w drużynie, musi zacząć brać doping pod okiem jednego z lekarzy Armstronga. "Co Armstrong powiedział - było obowiązujące" - określił olbrzymią rolę Amerykanina w procederze dopingowym jego kolega. To m.in. takie fakty pojawiły się w raporcie USADA.

Jeszcze niedawno Armstrong był bohaterem, pokonał raka i był prawdopodobnie najbardziej dominującym resztę stawki kolarzem w historii. Teraz dowody przedstawione przez USADA pokazują go jako wielkiego oszusta, kłamcę i tyrana, który kazał innym stosować te same nieuczciwe metody co on.

"Używał EPO, testosteron, transfuzję krwi, ale również co gorsze, oczekiwał od swoich kolegów z drużyny tego samego, aby byli w stanie pomóc mu w osiąganiu jego celów" - brzmi jeden z fragmentów raportu.

O winie Armstronga poświadczają jego koledzy. Hincapie mówi otwarcie, że w latach 2001-2005 siedmiokrotny zwycięzca TdF wielokrotnie przechodził transfuzję krwi. Floyd Landis przyznaje, że opiekował się zmrożoną krwią. Musiał czuwać, aby lodówka, w której się znajdowała cały czas sprawnie działała. Inaczej krew mogłaby się popsuć. Tyler Hamilton mówi, że Armstrong osobiście podawał mu testosteron po jednym z etapów Touru w 1999 roku.

USADA ujawniła również, że w latach 1996-2006 Armstrong przelał ponad milion dolarów na konto swojego lekarza Michele Ferrariego. Ferrari jest już dożywotnio zdyskwalifikowany.

Dlaczego nie wpadł?

Jak to się stało, że Amrstrong nigdy nie wpadł? Po prostu wszystko było na niesamowicie wysokim poziomie technologicznym. Np. EPO było wstrzykiwane bezpośrednio do żył, korzystali ze specjalnych komór, dzięki którym testy antydopingowe nie potrafiły wykazać obecności niedozwolonych środków w organizmie.

Wszyscy kolarze US Postal wiedzieli, że jeśli chcą pozostać w drużynie, muszą zgadzać się na to co Armstrong im każe. To on o wszystkim decydował. O tym kogo zatrudnić czy zwolnić. Zarówno wśród zawodników jak i całej reszty ekipy.

Armstrong od lat walczy z oskarżeniami o doping. Do tej pory jednak nie przyznał się do żadnych zarzutów. Amerykańska Unia Kolarska zdyskwalifikowała go i odebrała wszystkie zdobyte tytuły. Amerykanin zdecydował się już nie odwoływać. Kolejne wypływające na światło dzienne fakty coraz bardziej pogrążają niedawnego bohatera kibiców na całym świecie. Legenda gaśnie coraz szybciej.

Jak oceniasz Armstronga? Czy kiedykolwiek przyzna się do winy?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.