Londyn 2012. Złoty Bradley Wiggins

Pochłania dziennie 7000 kalorii, ale wciąż jest chudy jak patyk. Uprawia jogę, bo najważniejsze w sporcie, to nie wpadać w panikę. Jego siła ukryta jest w nogach, ma żyły jak konary drzew

KONKURS! Pokaż jak dodajesz sił Marcinowi Dołędze i wygraj tablet Acer!

W piątym dniu igrzysk Brytyjczycy doczekali się złotych medali. Przed południem w Eaton triumfowały wioślarki Helen Glover i Heather Stanning, a po południu - na 44-kilometrowej trasie kolarskiej czasówki wokół pałacu Hampton Court, gdzie rezydował kiedyś król Henryk VIII - rozegrały się sceny absolutnego szaleństwa.

Bradley Wiggins rozbił konkurentów na trasie czasówki - drugiego na mecie Niemca, aktualnego mistrza świata Tony'ego Martina, wyprzedził o ponad 42 s. Brąz zdobył rodak Wigginsa - Christopher Froome. Dopiero siódmy był broniący tytułu z Pekinu Szwajcar Fabien Cancellara, wciąż potłuczony po upadku w wyścigu szosowym.

Wiggins przeszedł do historii brytyjskiego sportu. To jego czwarte złoto olimpijskie, siódmy medal w ogóle, co oznacza, że jest już najbardziej utytułowanym atletą w ojczyźnie. Legendarny wioślarz Steve Redgrave zdobył sześć medali. I nie wygrał na dokładkę Tour de France.

Brytyjczycy Wigginsa kochają. "Here Wiggo!" - krzyczały w środę na pierwszych stronach gazety. Dołączone do nich były papierowe bokobrody, znak rozpoznawczy Wigginsa, miłośnika subkultury modsów powstałej w latach 60. Klasyczny mods słucha The Who, Davida Bowiego i ma obcisłą koszulkę od Freda Perry'ego z przypiętym okrągłym znaczkiem RAF-u. Wypisz wymaluj, Bradley.

Urodził się w Belgii, ojciec był australijskim kolarzem, ale też pijakiem i rozrabiaką. Zostawił rodzinę, mama wychowała syna sama. Jako 12-latek zaczął chodzić na Welodrom w Herne Hill w południowym Londynie. W rowerach zakochał się od pierwszego wejrzenia, nie przestraszył go połamany obojczyk, żebra i nadgarstek. - Dzieci oglądały filmy akcji, a Brad kolarskie wyścigi - opowiadała mama Linda.

Brytyjczycy dekadę temu nie liczyli się jeszcze na szosie, mieli tylko niezłe kolarstwo torowe. I tak zaczynał Wiggins. Z igrzysk w Sydney przywiózł swój pierwszy medal, w drużynówce. A potem jeszcze pięć, w tym trzy złote - w wyścigach na dochodzenie - z Aten i Pekinu. Na szosę przesiadł się cztery lata temu dzięki kolarskiej ofensywie na Wyspach. Pieniądze na rozwój dawały wtedy i rząd - poprzez National Lottery, i prywatni sponsorzy.

Dziś Wiggins jeździ w najbogatszej zawodowej grupie Sky. Platforma cyfrowa BSkyB pompuje w nią rocznie 30 mln funtów, z czego ok. 2,7 mln zarabia lider.

Mówi, że uwierzył, że może wygrać Tour de France dzięki Australijczykowi Cadelowi Evansowi, który zwyciężył w 2011 r. Wiggins oglądał tamten wyścig w telewizji, wcześniej wycofał się z kontuzją. Kariera Evansa to właściwie lustrzane odbicie jego własnej - Australijczyk też zaczynał od zupełnie innej konkurencji (MTB), ale skutecznie zaadoptował się do szosy, i tak jak Wiggins, specjalizuje się w jeździe na czas. - Oglądałem Tour 2011, i powiedziałem sobie, że skoro Cadel może, to ja też. Trzeba tylko pracować na 100 procent i poprawić jazdę w górach - opowiadał Anglik.

W tym roku nie przegrał żadnej czasówki, nie licząc krótkich prologów. W górach dotrzymywał kroku najlepszym. To wystarczyło.

Jego trening jest specyficzny. Uprawia pilates, jogę, gimnastykę. Żadnej siłowni, bo kolarz w jego typie musi być lekki, masa mięśniowa mu niepotrzebna. Mierzy 190 cm i waży ledwie 69 kg. - Joga jest ważna. Możesz ćwiczyć coś milion razy, ale w stresującej sytuacji musisz po prostu zachować spokój, on jest kluczem - mówi.

W trakcie Tour de France pochłania dziennie 7000 kalorii - poza normalnymi posiłkami także specjalne energetyczne batoniki, może sobie na to pozwolić, bo w trakcie walki spala 8000 kalorii. Przed snem zjada miskę owsianki. W sezonie nie tyka alkoholu. Wiosną podjeżdża na wulkan Teide na Teneryfie. Kilkadziesiąt razy. Codziennie spędza na rowerze od pięciu do siedmiu godzin. Jego maksymalne tętno sięga 188 uderzeń na minutę.

- Wiggins jest wiotki, szczupły, ale jego siła jest w nogach. Żyły w kończynach ma wielkie jak konary drzew. Nie ma przy tym ani grama tłuszczu, jest lekki, ale jednocześnie potwornie silny - opowiada lekarz Victor Thompson.

Sukces Wigginsa w Tour de France i na igrzyskach zamienia Brytanię w rowerową krainę. Sprzedaż dwóch kółek wzrosła w tym roku już o 15 proc, a tylko w ostatni weekend TdF Brytyjczycy wydali w sklepach rowerowych 21 mln funtów.

- Pytają, co ma Wiggins. Chcą mieć takie same przerzutki, lub choć identyczny bidon - opowiada sklepikarz z sieci Halfords.

Serwis olimpijski także w komórce - sprawdź wyniki dnia na m.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA