Contador czeka na decyzję. Dopingowa wojna wpływów

W tym tygodniu w końcu zdecyduje się, czy Alberto Contador zostanie skazany za doping podczas Tour de France w 2010 roku, czy też uniewinniony.

Sprawa ciągnie się już 18 miesięcy. Nie ma mądrych, a może odważnych, by ją rozstrzygnąć. Nacisk wywierają politycy, organizacje sportowe, walczą znane kancelarie prawne. "To wojna wpływów" - pisze dziennik "L'Equipe".

26 sierpnia 2010 roku Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) poinformowała hiszpańskiego kolarza o pozytywnym wyniku badań dopingowych podczas Tour de France. Wykryto mikroskopijne ślady zakazanego środka - clenbuterolu. O wyniku badania świat dowiedział się z dwutygodniowym opóźnieniem. Przeciwnicy Hiszpana twierdzili, że w ten sposób unia pozwoliła Contadorowi zgromadzić dowody niewinności i przygotować linię obrony. Ten tłumaczył się spożyciem zakazanego mięsa.

UCI zawiesiła go, prowizorycznie odebrała zwycięstwo w Tour de France, ale decyzję miała podjąć hiszpańska federacja kolarska. Ta w lutym 2011 roku uniewinniła swojego najlepszego kolarza. Dziś wiadomo, że pod ogromnym wpływem premiera José Luisa Zapatero. Dzięki temu Contador mógł wystartować w ubiegłym sezonie, wygrał Giro d'Italia, walczył o wygraną w Tour de France, ale tu nie dał rady.

UCI zaskarżyła wyrok lokalnej federacji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (TAS). Contador wynajął najlepszego szwajcarskiego prawnika. Rocco Taminelli w przeszłości doprowadził do uniewinnienia z zarzutu dopingu Franco Pelizottiego i Michele Scarponiego. Linia obrony opiera się na prostym stwierdzeniu, że kolarz nieświadomie spożył mięso z zakazanym środkiem. Na dowód zgromadzono tomy akt.

W listopadzie ubiegłego roku TAS miał ostatecznie rozstrzygnąć. Ale Międzynarodowa Agencja Antydopingowa zaprotestowała, gdy prezydent TAS, Izraelczyk Efraim Baraka, tydzień przed decyzją wyjechał do Madrytu i spotkał się z jednym z adwokatów Contadora. Dla oczyszczenia atmosfery Trybunał postanowił przesunąć werdykt na ten tydzień.

W ten sposób jeden z najlepszych współczesnych kolarzy, zwycięzca wszystkich wielkich wyścigów: Tour de France (trzykrotnie), Giro d'Italia (dwa razy)i Vuelty (raz), już drugi sezon przygotowuje się do startów w cieniu podejrzeń i w niepewności. W listopadzie wyjechał na obóz treningowy Saxo-Banku do Izraela. W ubiegłym tygodniu wziął udział w Tour de San Luis w Argentynie. Był to jego pierwszy start od lipcowej Wielkiej Pętli. W klasyfikacji generalnej był drugi, za Levi Leipheimerem. Wygrał dwa górskie etapy. - Nie oczekiwałem tego, bo długo nie jeździłem na rowerze - powiedział Hiszpan. - Nie mogłem się jednak doczekać startu i wygranych, a każde zwycięstwo jest niezwykle ważne. Te odniesione tutaj mają specjalne znaczenie, bo zaszły w szczególnym czasie - mówił w Argentynie Contador.

- Na pewno czuć u niego napięcie, ale nie daje tego poznać po sobie. Ma niesamowitą zdolność odsuwania od siebie tego, co realnie może mu przeszkodzić w uprawianiu zawodu - mówi Philippe Maudit, jeden z dyrektorów sportowych Saxo-Bank.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.