Specjalne oświadczenie ws. śmierci Rity Bladyko na Manaslu. Lider wyprawy zaatakował Gorzkowską

Rita Bladyko nie żyje. Polska himalaistka zmarła podczas ataku szczytowego na Manaslu. Po jej śmierci specjalne oświadczenie wydał Zbigniew Bąk, lider wyprawy, który zaprzecza niektórym informacjom podawanym przez inną wspinaczkę, Magdalenę Gorzkowską.

O śmierci Rity Bladyko poinformowała Magdalena Gorzkowska, która w piątek zdobyła szczyt Manaslu (8156 m n.pm.), dokonując tego wyczynu bez użycia tlenu. - Ok. 500 m przed C4 spotkaliśmy Polkę Ritę Bladyko, z jej Szerpą... Jej stan był bardzo nieciekawy, nie wiedziała, kim jest i gdzie jest. Udało mi się namówić ją, że trzeba koniecznie schodzić w dół.. Powiedziałam Szerpom żeby związali ją i ciągnęli w dwójkę do C4. Tak też zrobili. Zadzwoniłam do bazy i powiedziałam,że koniecznie trzeba Ritę ściągnąć na dół helikopterem. Szef bazy powiedział,że zaciągną ją do C3 i tam przyleci heli. W C4 dopilnowałam, by dostała tlen z butli, herbatę i ciepły śpiwór. Widziałam,że ludzie się nią zajmują i jest obok kolega z grupy. Zaczęliśmy schodzić do C3. Tam po prostu z Pembą padliśmy i zasnęliśmy... Wejście bez tlenu z butli jest bardzo wyczerpujące, więc w końcu mnie dopadło. Słyszałam głos Rity, jej Szerpa podał informację do Bazy, że jest z nią lepiej. Dziś rano obudziła mnie informacja, że Polka nie żyje... - napisała Gorzkowska na swoim profilu na Facebooku.

Zobacz wideo

Lider wyprawy wydał oświadczenie. "Gorzkowska zamieszcza stek nieprawdziwych informacji"

W związku z tragicznymi wydarzeniami podczas wyprawy na szczyt Manaslu, specjalne oświadczenie wydał jej lider, Zbigniew Bąk, który krytycznie wypowiedział się na temat wspomnianej Gorzkowskiej i przekazywanych przez nią informacji. "W dniu wczorajszym 27.09.2019 r. weszliśmy wraz zespołem na szczyt ośmiotysięcznika Manaslu. Tak jak sugerował mi to jeden z Naszych górskich kolegów, zbyt dużo ostatnio ludzie patrzą na JA, a zbyt mało na MY. Chcielibyśmy, żeby najważniejszą rzeczą było, że to POLSKA I POLACY zdobyli ten szczyt, nasze nazwiska nie były tu najistotniejsze" - rozpoczął Bąk, cytowany przez portal wspinanie.pl.

W drodze na górę nasza koleżanka, którą dobrze znaliście z wielu naszych wspólnych wypraw, Rita Bladyko, osłabła z sił i ze swoim Szerpą zawróciła do campu 4 na 7400. I tu wchodzi osoba Magdaleny Gorzkowskiej z zupełnie z innej ekspedycji, żądna chyba zbyt dużej sławy, która zamieszcza stek nieprawdziwych informacji, które to chcielibyśmy sprostować.

Jak zdradził Bąk, Bladyko od obozu trzeciego podchodziła na szczyt z tlenem, cały czas mając na sobie maskę. Takie zachowanie dało Szerpom sygnał, że himalaistka nie czuje się najlepiej. Tragarze i przewodnicy skontaktowali się więc od razu z obozem głównym, przekazując wiadomość o tym, że Polkę trzeba jak najszybciej sprowadzić na dół. Po zejściu zespołu ze szczytu natychmiast spakowaliśmy plecaki i zaczęliśmy sprowadzać Ritę do niższych campów. Nie miała żadnych symptomów choroby wysokościowej oprócz tego, że było jej zimno i była bardzo wyczerpana. We dwóch z Szerpą sprowadziliśmy ją wzdłuż liny poręczowej. Z dołu z campu 3 wyszedł nam naprzeciw dodatkowo jeszcze jeden Szerpa, który zmienił nas, gdy teren się wypłaszczył. Z każdym metrem stan Rity się poprawiał, miała więcej siły, na końcówce wyprzedziła cały zespół i była pierwsza przy namiotach. Zbliżał się zmierzch. Postanowiliśmy z zespołem pozostać w bezpiecznych namiotach i kolejnego dnia zejść do base campu - napisał Bąk.

Bladyko spała w namiocie z liderem wyprawy, nie była więc pozostawiona sama, jak donosiła Gorzkowska. Uzupełniliśmy płyny, trochę podjedliśmy, nawet zebrało się na żarty i poszliśmy spać. Nic nie zapowiadało tragedii - opisuje Bąk, który opowiedział, że nad ranem obudziły ich nawoływania Szerpów z drugiego namiotu, którzy kazali wszystkim już wstawać. - Piotrek [Kalinowski, jeden z członków wyprawy - red.] spał w środku, ale nie zauważyłem Rity. Powiedział, że wyszła za potrzebą jakiś czas temu. Kiedy wychyliłem się z namiotu, dostrzegłem ją tuż obok. Wyglądała tak jakby spała, skulona w kucki. Musiała na sekundę usnąć i to wystarczyło. Była zamarznięta. Wydarliśmy ją górze, a i tak góra postawiła na swoim… - zakończył Bąk.

Gorzkowska odpowiada

Na oświadczenie lidera wyprawy na Manaslu bardzo szybko zareagowała wspomniana Gorzkowska, która na swoim Facebooku napisała: Zbysiu, czytaj dokładnie co ja piszę, bo są to fakty od momentu, kiedy spotkaliśmy Ritę idącą w górę powyżej czwórki, skłaniającą się na nogach. Zawróciliśmy ją, ponieważ nie wiedziała gdzie jest i miała inne problemy ze świadomością, co potwierdzają wszystkie osoby będące cały czas obok – jej priv Szerpa, Pemba Szerpa, Lakpa Dendi (Elite Himalaya), Stefi Troguet (Elite Himalaya) i ja. W tym zespole zaciągaliśmy Ritę do C4. Wszystko jest udokumentowane. W międzyczasie dzwoniłam do Tashi Sherpa, szefa bazy z Radia i powiedziałam, że stan Rity jest tak poważny, że trzeba ją ściągać niżej i niżej. Tashi powiedział, żeby w C4 dać jej tlen, herbatę i okryć ją, a następnie że wyśle ekipę, żeby ściągać ją niżej. Pierwszych czynności dopilnowałam w C4 i potem mając świadomość, że jest już w opiece sama z Szerpą, zaczęłam schodzić. Z Tashim była też mowa o helikopterze, ale niestety wczoraj potwierdzono, że nie było na to warunków. Tyle z moich faktów związanych z Ritą, więc gdzie tu coś nie tak?

50-letnia Rita Bladyko wzięła udział w wyprawie zorganizowanej przez stowarzyszenie Homohibernatus. W skład wyprawy wchodzili jeszcze Zbigniew Bąk (lider), Piotr Kalinowski, Michał Adam i Malwina Adam. Wszyscy wchodzili na szczyt z butlami tlenowymi, a obecnie przebywają bezpieczni w bazie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.