146 cm wzrostu i sprężyny w nogach. "To, co zrobiła Biles, jest nieosiągalne dla normalnych ludzi. Ona ma nadprzyrodzone siły"

Medale, które przywiozła z igrzysk olimpijskich w Rio, ważyły łącznie 2 kilogramy. Żadna gimnastyczka przed Simone Biles nie zdobyła mistrzostwa świata trzy razy z rzędu. A teraz Amerykanka przeniosła kobiecą gimnastykę w nowy wymiar, wykonując tzw. "triple-double". To trochę tak, jakby 100 metrów przebiec w mniej niż 9,5 sekundy.

Jest jedną z najbardziej utytułowanych sportsmenek na świecie. W jej dyscyplinie 22 lata jeszcze niedawno skazywały na emeryturę. Ale Biles zawsze przekraczała granice. Z ostatnich igrzysk olimpijskich przywiozła do domu 5 medali. 4 złote i jeden brązowy. Każdy ma około 400 gramów, cała torba z krążkami ważyła 2 kilo. Z mistrzostw świata w gimnastyce w 2014, 2015 i 2018 roku też przywoziła po 4 medale – wszystkie złote. A w czasie niedawnych mistrzostw Stanów Zjednoczonych jako pierwsza kobieta wykonała "triple-double", czyli trzy przewroty w przód, wyjście w górę i dwa obroty w powietrzu. To jak rekordowe biegi Usaina Bolta z Pekinu i Berlina. Ewolucja Biles trafiła na czołówki sportowych stron. 

- Gdyby to wykonał ktoś inny, byłabym mocno zaskoczona. To, co zrobiła Biles, jest nieosiągalne dla normalnych ludzi. Ona ma nadprzyrodzone siły. Gdy patrzę w zwolnionym tempie jak ona to wykonuje, widzę kąt odbicia, technikę, to wygląda to tak naturalnie, że osoby, które się na tym nie znają, stwierdzą, że to łatwe - opisuje nam fenomen Amerykanki Jurkowska-Kowalska, reprezentantka Polski na IO w Rio.

Jurkowska-Kowalska też zapisała się w historii gimnastyki, wykonując podczas MŚ w 2014 roku nieznaną wcześniej ewolucję. Zeskakując z równoważni, zrobiła salto w tył ze śrubą. Nową figurę nazwano jej imieniem.

- Myślę, że przez wiele lat nikt go nie powtórzy. Jest trudny technicznie. Często prezentują go w kompilacjach różnych gimnastycznych filmików - cieszy się zawodniczka, która w tym roku zakończyła zawodową karierę. Czy powtórzyłaby go Biles? - Myślę, że ma wystarczająco dużo swoich, na niedoścignionym poziomie - mówi Jurkowska-Kowalska.

146 centymetrów i “sprężyny w nogach”

- Tak jak koszykówka miała Michaela Jordana, Formuła 1 Michaela Schumachera, piłka nożna ma Leo Messiego, tak gimnastyka ma Simone Biles - opisuje Przemysław Lis, trener kadry narodowej Azerbejdżanu w gimnastyce sportowej, niedawno szkoleniowiec polskiej reprezentacji. - Ktoś ją dobrze poprowadził i okazało się, że ona ma to coś. I to nie na jednym przyrządzie, a na czterech - dodaje.

Biles zwraca na siebie uwagę nawet nie będąc na macie i nie robiąc potrójnych salt i fiflaków. Z grupy amerykańskich złotych medalistek z Rio była zdecydowanie najniższa, zresztą jej koleżanki z innych krajów też przeważnie patrzą na nią z góry. Mistrzyni ma 146 centymetrów wzrostu. Ale to w gimnastycznych salach jest atutem.

- Budowa ciała na pewno jej pomaga. Szersze barki, nogi jak sprężyny. Mniejsze osoby łatwiej jest trenerowi asekurować podczas treningów. Choć ona jest tak pewna tego, co wykonuje, że ten trener wydaje się niepotrzebny - uśmiecha się Katarzyna Jurkowska-Kowalska. - Pierwszy raz jest taka sytuacja, że ktoś tak bardzo dominuje nad innymi dziewczynami - dodaje była zawodniczka.

- Niższym zawodnikom łatwiej wykonywać skoki na ćwiczeniach wolnych. Jest się też bardziej stabilnym na równoważni. W innych konkurencjach nie ma to aż takiego znaczenia – dodaje trener Lis.

- Już samo to, że wszystkich na głowę bije 22-latka, jest we współczesnej gimnastyce czymś wyjątkowym. W seniorach można startować od 16. roku życia i przeważnie zawody wygrywają właśnie tak młode dziewczyny – zwraca uwagę Jurkowska-Kowalska, która zaznacza jednak, że od pewnego czasu ta granica się przesuwa.

- Zawodniczki są bardziej świadome. Mają trenerów mentalnych, dietetyków. Kiedyś 17-latki kończyły karierę, teraz wchodzą w dorosłą rywalizację - dodaje Lis.

- To talent, ale przede wszystkim codzienna praca na sali. Dobre przygotowanie fizyczne i techniczne –mówi Lis. Zaznacza jednak, że to Ameryka stworzyła taką sportsmenkę. Stany Zjednoczone to kraj zakochany w gimnastyce, która w szkołach uprawiana jest przez młode dziewczyny masowo. Łatwiej taką Biles znaleźć w USA niż gdzie indziej.

- Tam jest jak w hipermarkecie. Jest z czego wybierać. Oni mają miliony klubów. Kluby robią swoim zawodniczkom zgrupowania. Jeżdżą na nie te najlepsze i potem kadra ma z czego wybierać - opisuje Lis.

 

Biles została sportowcem roku w USA wśród pań. Jest finalistką konkursu “Człowiek roku” magazynu “Time”, który w innym plebiscycie uznał ją też jedną z najbardziej wpływowych osób w Ameryce. Była wyróżniana przez ESPN, brała udział w “Tańcu z gwiazdami” i napisała książkę. W grudniu 2016 roku była 5. najczęściej wyszukiwaną osobą w Google. Jej historia nie jest jednak pisana tylko złotymi literami. 

Gwiazda z rodziny zastępczej

Biles nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Jej matka była uzależniona od narkotyków i nie mogła należycie zajmować się żadnym z trojga swoich dzieci. Ojciec miał ten sam problem. Opuścił rodzinę. Dzieci znalazły się w domach zastępczych. Gdy ich dziadek od strony matki dowiedział się o sytuacji, zaopiekował się wnukami.

Biles z gimnastyką pierwszy raz zetknęła się, gdy miała 6 lat. Jeden z trenerów zachęcił, by właśnie w tym sporcie się rozwijała. Treningi rozpoczęła dwa lata później. W wieku 16 zadebiutowała w seniorskiej kadrze USA, bo szybko wygrała rywalizację z konkurentkami. Jednak i w kadrze miała przykre momenty. Rok temu wyznała, że ją również seksualnie wykorzystał były lekarz kadry Larry Nassar, pedofil skazany w 2018 na wieloletnie więzienie. Miała pretensje do związku, że w odpowiednim momencie nie zajął się sprawą, a chciał wyciszyć aferę. Z powodu silnych emocji nie uczestniczyła zresztą w rozprawach przeciwko Nassarowi. Lista pokrzywdzonych przez lekarza zawierała około 200 nazwisk.

Wracając jednak do czasów współczesnych i dla Biles miłych: Amerykanka szykuje się do październikowych mistrzostw świata, te będą też kwalifikacjami na igrzyska olimpijskie w Tokio. Biles jest na najlepszej drodze do kolejnych kilogramów medali.

Więcej o:
Copyright © Agora SA