Pozytywny wynik testu przez kranówkę, odżywki czy błędy lekarskie. Kara więzienia za doping? "Tutaj trzeba być ostrożnym"

- Jedno z największych nielegalnych laboratoriów sterydowych w Europie znajdowało się niedaleko Bydgoszczy. Wiele grup przestępczych żyje z handlu dopingiem. Ale byłbym ostrożny z sankcjami karnymi dla sportowców za korzystanie z niego - mówi Sport.pl Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.
Zobacz wideo

Kacper Sosnowski: Sportowcy, którzy wpadają, często mówią o zanieczyszczonych odżywkach. Dobre tłumaczenie czy rzeczywiście trzeba być na to mocno wyczulonym?

Michał Rynkowski: Jeśli mówimy o sporcie wyczynowym, a nie amatorskim to powiedziałbym, że tu zawodnicy sięgają po substancje niedozwolone raczej celowo. Czasem tylko zdarzają się przypadki nieświadomego dopingu. Głównie rzeczywiście przez zanieczyszczone odżywki. Choć trudno nazwać je zanieczyszczonymi. Coraz częściej producenci zdają sobie sprawę jakie specyfiki w nich zawierają. One nie zawsze mogą być używane przez wyczynowych sportowców. Przeważnie ma to miejsce w preparatach na spalanie tłuszczu czy tych, które mają działanie stymulujące - np. wydzielanie testosteronu lub różnych innych hormonów.

I często w ich składzie nie wszystko jest napisane.

- Te preparaty, które są problematyczne pochodzą przeważnie z Chin, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Sportowcy amatorzy często kupują różne środki przez Internet. Często nie wiedzą, czym one są i czy na pewno zawierają deklarowane na etykietach substancje. Zakup czegoś na odchudzanie nie budzi wątpliwości, skoro jest to oferowane przez Internet w legalnym obrocie. Potem jednak okazuje się, że taki środek ma izomer amfetaminy i może spowodować problemy z układem krążenia czy nawet udar.

Walka ze wspomagaczami jest też walką o zdrowie. Czasem nawet życie. 

- Z naszego punktu widzenia ważna jest ciągła edukacja społeczeństwa, a jeśli chodzi o represje, to nie ograniczają się one tylko do nieuczciwych zawodników. Współpracujemy z policją, odkrywamy fabryki produkujące zakazane leki. W 2016 roku jedno z największych europejskich laboratoriów sterydowych zostało zlikwidowane pod Bydgoszczą. To nie jest błaha sprawa, tym bardziej, że wiele organizacji przestępczych żyje z handlu substancjami zabronionymi, przede wszystkim anaboliczno-androgennymi czy hormonami. Są jednak przykłady na to, że walka z nimi jest skuteczna i przynosi dobre rezultaty.

Nową plagą dopingową są dożylne wlewy, również te proponowane przez różne prywatne kliniki. Wielu sportowców pewnie nawet nie ma świadomości, że taki wlew powyżej pewnej objętości grozi długą dyskwalifikacją. A był ostatnio przypadek śmierci po wlewie.

- To był wlew zastosowany przez sportowca amatora bez żadnych wskazań lekarskich. Okazało się, że warunki, w których był robiony, nie były higieniczne. Rodziło się też pytanie czy to w ogóle był konieczny zabieg, jeśli ktoś ma na przykład gorszy dzień? Ktoś myślał, że poczuje się lepiej i wziął witaminowy zastrzyk. To jest przecież poważny zabieg medyczny, który powinien być stosowany tylko i wyłącznie w przypadkach tego wymagających z lekarskiego punktu widzenia. Na pewno nie powinno odbywać się to na zasadzie, że przychodzi klient, który za to płaci i dlatego ktoś mu to robi. To teraz niestety powszechna praktyka.

Wracając do profesjonalistów. W Niemczech samo zażywanie dopingu może być karane więzieniem. W Polsce sankcje karne grożą m.in. za podanie dopingu nieletnim, za podanie dopingu bez wiedzy sportowca. Ale samemu sportowcowi więzienie za nielegalne wspomaganie nie grozi. Wariant niemiecki nie jest lepszy?

- W tej kwestii trzeba być ostrożnym. Jeśli chodzi o świadome stosowanie dopingu, to być może rozwiązania z ograniczeniem wolności można by stosować. Pamiętajmy jednak, że często trudno jest rozróżnić stosowanie nieświadome od świadomego, a zawodnicy czasem swoim wynikiem testu rzeczywiście są zaskoczeni. Kilka takich przykładów by się znalazło. Ktoś brał jakiś preparat kilkanaście miesięcy temu, a teraz została pobrana od niego próbka i jest wynik pozytywny. Był też w Stanach Zjednoczonych przypadek nieświadomego dopingu poprzez wypicie zanieczyszczonej diuretykami wody w kranie. Były też bardziej prozaiczne - nieodpowiednie terapie medyczne, czy zwykłe błędy lekarskie. Myślę, że na dziś bardziej aktualny jest inny rodzaj dyskusji. Czy cztery lata dyskwalifikacji, czyli dzisiejszy standard sportowych sankcjach dopingowych (przez lata takim standardem była dyskwalifikacja dwuletnia - red.) nie jest już karą wystarczającą? W wielu dyscyplinach sportu jest ona przecież równoznaczna z niemal dożywotnim wykluczeniem. Eliminuje zawodnika z całego procesu przygotowań do igrzysk olimpijskich. Jeśli potem ktoś będzie chciał do rywalizacji na najwyższym poziomie powrócić, to często mu się to nie uda. Są przecież dyscypliny, które uprawia się bardzo krótko. Wydaje się, że te 4 lata są dobrym kompromisem. 

Poza głosami tych, którzy już mają pewność, że w swojej konkurencji zostali oszukani i stracili nie tylko medale, ale też duże pieniądze i olimpijskie emerytury.

- To normalne, że sportowcy chcieliby, aby osoba, która ich oszukiwała, dostała karę jak najbardziej dotkliwą. Znowelizowany kodeks antydopingowy, w treściach które do tej pory znamy, na razie jednak czteroletniej kary nie podwyższa. Ale pamiętajmy też, że ona uległa zwiększeniu dość niedawno, w 2015 roku.

Jeśli chodzi o polskie podwórko, to ilu sportowców udało się przyłapać na dopingu w tym roku?

- W tym roku tych pozytywnych testów było niewiele. Mieliśmy między innymi jeden przypadek z koszykówki i kilka z innych dyscyplin. Wszystkie dałyby się policzyć na palcach dwóch rąk. W zeszłym roku wszczęliśmy natomiast postępowania w ponad 40 sprawach. Na dzisiaj stwierdzeniem naruszenia przepisów antydopingowych zakończyły się 32. Niektóre wciąż jeszcze trwają. Działania, które podejmuje POLADA, nie ograniczają się do samej kontroli antydopingowej, ale też współpracy z policją. Mocno nastawiamy się na wykrywanie ognisk handlu i produkcji substancji zabronionych, a nie tylko łapaniu ostatniego ich ogniwa - czyli sportowca. O zawodnikach można przecież powiedzieć, że są ofiarą systemu dopingowego. Koncentrujemy się również na trenerach i lekarzach, którzy grają nie fair. Jak widać ważny tu jest szerszy kontekst, nie samo łapanie sportowców.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.