Dorota Banaszczyk, polska mistrzyni świata w karate nie ma pieniędzy na starty. "Wszystko opłacam sama"

- Kwalifikacje olimpijskie jak na razie opłacam sama. Przykro mi, że tak właśnie wygląda moja walka o igrzyska olimpijskie - żali się za pośrednictwem swojego konta na Facebooku Dorota Banaszczyk, mistrzyni świata w karate olimpijskim.
Zobacz wideo

Dorota Banaszczyk, która wywalczyła tytuł mistrzyni świata w karate olimpijskim, za swój triumf nie otrzymała żadnych pieniędzy. - Jak do tej pory nie otrzymałam żadnej nagrody za pierwszy złoty medal Mistrzostw Świata... za ten „historyczny” wynik nie dostałam nawet grosza, kwalifikacje olimpijskie jak na razie opłacam sama, bilety do Paryża, gdzie osiągnęłam kolejny sukces, były zakupione tydzień przed wyjazdem z powodu braku środków na koncie... Przykro mi, że tak właśnie wygląda moja walka o igrzyska olimpijskie - napisała Polka na swoim koncie na Facebooku. 

Walka o ministerialne pieniądze

Klub, w barwach którego występuje Banaszczyk, Olimp Łódź, z powodu konfliktu działaczy wystąpił z Polskiego Związku Karate i wstąpił w szeregi Polskiej Unii Karate. Oznacza to tyle, że PUK nie może otrzymywać żadnych pieniędzy ze środków ministerialnych, a tym samym zawodniczka nie może otrzymywać stypendium z ministerstwa. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że Światowa Federacja Karate w 2017 roku wykreśliła ze swoich struktur PZK, uznając w tym czasie PUK. 

MSiT próbował doprowadzić do kompromisu, który pozwoliłby Banaszczyk otrzymać pieniądze w ramach stypendium. Zgodnie z ich pomysłem, PUK miałby zająć się szkoleniem i zgłaszaniem zawodników, a PZK miałby za zadanie finansować szkolenie i finansować zagraniczne starty. Na tę propozycję nie przystała unia, więc wszystko ponownie utknęło w martwym punkcie. – Wiem, że przez najbliższy okres, może nawet przez 2–3 lata, nie otrzymam stypendium z ministerstwa, bo mój klub jest zrzeszony w Polskiej Unii Karate, która nie ma statusu polskiego związku – komentuje całą sprawę sama zawodniczka na łamach "Przeglądu Sportowego".

Szansa na medal igrzysk?

Karate zadebiutuje w Tokio jako dyscyplina olimpijska. Banaszczyk ma szansę na awans i walkę o medale. Musi jednak najpierw skupić się na zdobywaniu punktów kwalifikacyjnych. Brak środków znacząco utrudnia zadanie, gdyż zawodniczka musi finansować starty z własnej kieszeni. W niedawno zakończonym turnieju w Paryżu zajęła 2. miejsce i awansowała na 2. lokatę rankingu olimpijskim. Sytuację może uratować sponsor, o którego stara się MSiT. - Rozmawiałam z Grupą Energa, sprawa jednak nie została jeszcze sfinalizowana, trochę z powodu mojego braku doświadczenia. Dostałam umowę sponsorską, którą skonsultowałam z prawniczką i nanieśliśmy sporo zmian. Ponieważ tych poprawek było za dużo, zaproponowano mi umowę ambasadorską. To wszystko jest w trakcie realizacji, sprawy formalne wymagają czasu, a ja tych pieniędzy potrzebuję już teraz. Niedawno walczyłam w Paryżu, w przyszłym tygodniu powinnam startować w Dubaju - dodała Banaszczyk. Podkreśla jednak, że nie chce wracać ponownie do Polskiego Związku Karate. - Byłam kiedyś zawodniczką zrzeszoną w PZK, wiem, co to za związek i nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Nie bez powodu Światowa Federacja Karate go wykluczyła. Jest mi przykro, bo na tym wszystkim cierpię ja i mój trener. My jesteśmy poszkodowani.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.